
Remis w trudnym spotkaniu na terenie najgroźniejszych rywalek sprawił Polkom sporo satysfakcji. – Trzeba z tego meczu wyciągnąć jak najwięcej nauki, ale też się z niego cieszyć, bo uważam, że ten punkt jest naprawdę ważny. Nie było ani jednej zawodniczki, która się poddała, choć było nam trudno – mówiła po meczu Katarzyna Kiedrzynek, bramkarka reprezentacji Polski. Biało-czerwone miały więc komfortową sytuację po czterech z sześciu kolejek fazy grupowej Ligi Narodów, bo wystarczało im zwycięstwo nad Ukrainą lub Grecją, by zapewnić sobie pierwsze miejsce w grupie. Nie byłoby to potrzebne, gdyby pokonały Serbki – wówczas awans do dywizji A zapewniłyby sobie jeszcze w październiku.
14
V. Milivojević
11
M. Ivanović
7
M. Mijatović
Reprezentacja Polski przed meczem z Serbią. W górnym rzędzie od lewej: Tanja Pawollek, Małgorzata Grec, Sylwia Matysik, Oliwia Woś, Natalia Padilla-Bidas, Katarzyna Kiedrzynek. W dolnym rzędzie od lewej: Klaudia Lefeld, Martyna Wiankowska, Ewa Pajor, Dominika Grabowska, Ewelina Kamczyk. Piłkarki włączyły się w akcję uświadamiającą o chorobach nowotworowych piersi.
Na pewno trzeba się cieszyć z tego, że mamy sytuacje bramkowe, bo to jest najważniejsze. Skoro te sytuacje są, to myślę, że mecz z Serbkami i remis z nimi trzeba szanować przed ostatnimi meczami Ligi Narodów.
Ten mecz był dla nas bardzo, bardzo ciężki. W wielu momentach cierpiałyśmy na boisku, ale uważam, że stworzyłyśmy dwie-trzy klarowne sytuacje, po których mogłyśmy zdobyć bramkę i wygrać mecz. Cieszymy się, że ostatni krok należy do nas i nie musimy się na nikogo oglądać. Wszystko zależy od nas i awans musimy wywalczyć na murawie.
Nie brakowało okazji zarówno dla jednej, jak i drugiej drużyny. Choć po obu stronach sporo było zamieszania i prostych błędów, mecz w Starej Pazovie zakończył się podziałem punktów. To oznacza, że Polki utrzymały pierwszą pozycję w tabeli grupy B3, choć nie zapewniły sobie jeszcze zwycięstwa i awansu do dywizji A. Ale mogą to zrobić w następnej serii gier.
Jej dośrodkowania sprawiały sporo problemów polskim piłkarkom, asystowała zresztą przy trafieniu Diny Blagojević. Pomocniczka Chelsea Londyn wyróżniała się wyszkoleniem technicznym i wizją gry. Jelena Čanković od początku kariery kolekcjonowała kolejne tytuły. W sześciu pierwszych seniorskich sezonach w karierze zdobyła sześć mistrzowskich tytułów: ze Spartakiem Subotica trzy razy została mistrzynią Serbii, z FC Barcelona zdobyła mistrzostwo Hiszpanii, a z Ferencvarosem Budapeszt – dwa mistrzostwa Węgier. Później w barwach FC Rosengård dwukrotnie wygrała ligę szwedzką, a będąc zawodniczką Chelsea została mistrzynią Anglii. Jest pierwszą Serbką, która zagrała w angielskiej ekstraklasie.
Weszła do drużyny w trudnym momencie i świetnie sobie poradziła. W pierwszym meczu z Serbkami zastępowała zawieszoną Małgorzatę Grec, a w rewanżu – Wiktorię Zieniewicz, która również pauzowała za żółte kartki. Woś stoczyła mnóstwo pojedynką z Jovaną Damnjanović i większość z nich wygrała. W drugiej połowie zablokowała również groźny strzał napastniczki Bayernu Monachium. Urodzona w Polsce, ale wychowana w Niemczech zawodniczka w listopadzie 2022 roku wróciła do kadry po pięcioletniej przerwie, podczas której studiowała w USA i grała w tamtejszej lidze uniwersyteckiej. Od lata 2022 roku jest piłkarką FC Zürich, z którym w premierowym sezonie zdobyła mistrzostwo Szwajcarii.