PO 27 LATACH
W sezonie 2022/23 Lech znowu dokonał historycznego wyczynu. 27 lat kibice piłki nożnej nad Wisłą czekali na występ polskiej drużyny w ćwierćfinale europejskich rozgrywek (ostatnio w sezonie 1995/96 w najlepszej ósemce Ligi Mistrzów zameldowała się Legia Warszawa). Tym razem nie były to jednak najbardziej prestiżowe zmagania na Starym Kontynencie, ani nawet druga w hierarchii Liga Europy, ale w kontekście występów naszych zespołów na międzynarodowej arenie w poprzednich latach i tak miejsce Lecha w gronie ośmiu najlepszych ekip Ligi Konferencji Europy należało przyjąć z szacunkiem i uznaniem. Tym bardziej, że droga Kolejorza do ćwierćfinały była wyjątkowo długa i kręta. Najpierw w eliminacjach wyeliminował gruzińskie Dinamo Batumi (5:0, 1:1), islandzki Vikingur Reykjavik (0:1, 4:1) i luksemburski Dudelange (2:0, 1:1), a później śpiewająco poradził sobie w fazie grupowej rywalizując z hiszpańskim Villarreal (3:4, 3:0), izraelskim Hapoelem Beer Szewa (0:0, 1:1) i Austrią Wiedeń (4:1, 1:1). Szczególnie „zatopienie” Żółtej Łodzi Podwodnej (taki przydomek nosi Villarreal), to jeden z najcenniejszych „skalpów” Lecha w europejskich pucharach.