To miał być wielki rewanż za półfinał España 82. Dwa i pół roku po pamiętnym mundialu mistrzowie świata Włosi znów zmierzyli się z biało-czerwonymi – wówczas trzecią drużyną globu – a smaczku temu widowisku dodawał fakt, że wzięło w nim udział jedenastu uczestników tamtego starcia. Oprócz trenerów Enzo Bearzota i Antoniego Piechniczka byli to Giuseppe Bergomi, Antonio Cabrini, Bruno Conti, Marco Tardelli, Paolo Rossi i Alessandro Altobelli oraz Władysław Żmuda, Waldemar Matysik i Andrzej Pałasz. Zagrał też Zbigniew Boniek, który wówczas mecz obejrzał z trybun (pauzował za kartki), a teraz – jako gwiazda Juventusu Turyn – miał szczególną motywację, by utrzeć nosa pewnym siebie reprezentantom Italii. Niestety, nic z tego nie wyszło. Polacy walczyli dzielnie, ale odkąd sędzia odesłał do szatni Dariusza Wdowczyka uszło z nich powietrze i dali sobie wbić dwa gole. Zamiast rewanżu mieliśmy więc powtórkę z Hiszpanii. Przegraliśmy 0:2 – w Pescarze padł dokładnie taki sam wynik, jak kiedyś w Barcelonie.
15
G. Dossena
16
P. Fanna
18
A. Serena
13
R. Tricella
Władysław Żmuda po mundialu w Hiszpanii miał prawie dwuletnią przerwę w występach w reprezentacji. Wrócił do niej dopiero późną wiosną 1984 roku jako piłkarz Hellasu Werona. Przeciwko Włochom zagrał już jako zawodnik Cremonese i pełnił w tym meczu rolę kapitana.
W Pescarze Polacy mieszkali w hotelu „Carlton”. Kameralny Stadio Adriatico położony jest nieopodal, zresztą wszędzie tu blisko, ale na mecz wieziono nas pod eskortą policji. Wszyscy się z trasy usuwali i serdecznie pozdrawiali. Wcześniej więc niż przypuszczaliśmy zjawiliśmy się na stadionie. Tam już komplet widzów. Oklaskują wszystkich Polaków, którzy przyszli sprawdzić stan murawy, ale szczególną sympatią darzą Żmudę i Bońka. Fotoreporterzy szaleją, publiczność wiwatuje, chłopcy i dziewczęta zbierają autografy. Ani Żmuda, dla którego jest to już siódmy mecz z Włochami (co szczególnie mocno podkreśliła „La Gazzetta dello Sport”), ani cieszący się tu wyjątkową popularnością Boniek nie skąpią podpisów i koleżeńskich uścisków.
Mecz z Polską obejrzało aż 34 tysiące włoskich kibiców. Nie zawiedli się, ich ulubieńcy potwierdzili klasę i pokonali trzecią drużynę świata 2:0.
Bearzot (trener Włochów – przyp. red.) obchodził 57. urodziny, otrzymał więc porcje kwiatów; dla Piechniczka zabrakło nawet róży z kolcami. Może dlatego nikt go później nie ukłuł, że ma jeszcze do dyspozycji dwie roszady. A przydałyby się, bo Boniek był dla naszej reprezentacji… „stranieri”, bo Pałasz w końcówce też nie gwarantował siły przebojowej, a Furtok siedział na ławce i zapewne myślał: „Ile trzeba odpokutować, żeby znów otrzymać szansę?”.
Na początku drugiej połowy Antoni Piechniczek (pierwszy z prawej) został zmuszony do zmiany taktyki gry. Po tym, jak czerwoną kartkę zobaczył Dariusz Wdowczyk, boisko opuścił napastnik Mirosław Okoński, a w jego miejsce na murawie zameldował się lewy obrońca Marek Ostrowski.
Był to bodaj mój najlepszy występ w drużynie narodowej, szkoda tylko, że zakończył się porażką i puszczeniem dwóch goli. Przy pierwszej bramce może niepotrzebnie zawahałem się, ale liczyłem, że Kubicki będzie jeszcze walczył o piłkę z Altobellim. Przy drugiej byłem zasłonięty, a piłka zmieniła nieco lot. Chciałem potwierdzić swoje reprezentacyjne umiejętności, bo są i tacy, którzy w to wątpią. Myślę, że mi się to udało.
Gospodarze na pierwszą bramkę czekali aż do 78. minuty. Warto było, bo Alessandro Altobelli strzelił gola wyjątkowej urody.
Zdarzenie, które zadecydowało o losach meczu, wymaga dodatkowej interpretacji. Sędzia Valentine prowadzi mecz w sposób dość rygorystyczny, ale jest on – jakby nie było – wychowankiem futbolu brytyjskiego, gdzie piłkarz nie ma prawa nie mieć mocnych kości. Tymczasem oprócz kilku stałych operetkowych numerów Włochów w tym meczu nie działo się zupełnie nic takiego, co mogłoby budzić obawy o atmosferę spotkania. Ponadto zaś inteligentny sędzia ma bardzo wiele sposobów na ukrócenie nadmiernej ostrości w grze, czyli gorących głów piłkarzy, bez sięgania po najsurowszy wymiar kary. Zwłaszcza gdy chodzi o mecz towarzyski, a cele szkoleniowe są przynajmniej równie ważne jak końcowy wynik.
„Udział naszego młodego obrońcy Dariusza Kubickiego przy stracie pierwszej bramki był niepodważalny, ale gol był przede wszystkim efektem benefisowej sztuki w wykonaniu Altobellego. Po meczu Kazimierski opowiadał, że nie chciał ryzykować wyjścia do wysokiej piłki, bo obawiał się strzału głową. Trudno było jednak nie przewidzieć, że Altobelli potrafi trudną piłkę przerzucić nad Kubickim – a wszystko to działo się na obszarze metra kwadratowego” – relacjonowało krakowskie „Tempo”. Gol, który napastnik Interu Mediolan strzelił biało-czerwonym, z pozoru wygląda na kuriozalny, ale jemu zdarzały się podobne akcje wiele razy. Świetne wyszkolenie techniczne, pomysłowość, zwrotność – to były jego największe atrybuty. Wykorzystywał je potem podczas gry w beach soccera, w połowie lat 90. dwa razy zdobywając tytuł króla strzelców mistrzostw świata w piłce plażowej.
„Już w pierwszej połowie został ukarany żółtą kartką za faul na Contim, a zaraz na początku drugiej części dość lekkomyślnie sprokurował drugie przewinienie i sędzia Robert Valentine usunął go z boiska. (...) Wdowczyk to zawodnik jeszcze młody, ma przeto czas do przemyśleń i zdecydowanej poprawy swego sposobu gry oraz postawy na boisku. Niezbędne jest tu doświadczenie, którego Wdowczykowi niewątpliwie jeszcze brak” – tak oceniła jego postawę redakcja „Piłki Nożnej”. Obrońca Legii osłabił drużynę, która prawie przez 40 minut musiała sobie radzić w dziesiątkę. W efekcie Polacy opadli z sił i w końcówce spotkania stracili dwa gole. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że szkocki arbiter dość pochopnie pokazał czerwoną kartkę. Nasi piłkarze twierdzili potem, że był pod presją, bo w przerwie wizytę w jego szatni złożyli włoscy działacze, skarżąc się na zbyt ostrą grę biało-czerwonych.
► Szósty mecz reprezentacji rozegrany na terytorium Włoch
► Stadio Adriatico to 150. obiekt goszczący reprezentację Polski i 130. zagraniczny
► Dziewiąty mecz reprezentacji przeciwko Włochom i szósty kolejny bez wygranej, trzeci kolejny bez strzelonej bramki i druga kolejna porażka w identycznym rozmiarze 0:2, bilans: 1-5-3, bramki: 5-13
► Trzecia czerwona kartka pokazana reprezentantowi Polski (Dariusz Wdowczyk)
► 10. występ Marka Ostrowskiego w reprezentacji
► 130. wyjazdowy towarzyski mecz reprezentacji
► Władysław Żmuda to pierwszy zawodnik reprezentujący trzeci klub zagraniczny i szósty w ogóle
► Wejście Marka Ostrowskiego za Mirosława Okońskiego w 53. minucie to zmiana nr 600 w historii reprezentacji Polski
► Pierwszy w historii reprezentacji mecz rozegrany we włoskiej miejscowości Pescara
► Pierwszy w historii reprezentacji mecz rozegrany 8 grudnia
► Po raz pierwszy zagrał w reprezentacji zawodnik występujący na co dzień we włoskim klubie Cremonese (Władysław Żmuda)
► Po raz pierwszy dwaj zawodnicy z tej samej ligi zagranicznej zagrali w biało-czerwonych barwach przeciwko reprezentacji swoich pracodawców
► Zagrało 13 zawodników z 8 klubów
► Po tym spotkaniu bilans towarzyskich meczów poza granicami kraju ze strzeloną i ze straconą, jak również bez strzelonej i bez straconej bramki stał się równy, odpowiednio: 131-131 i 32-32
► Siódmy mecz reprezentacji rozegrany w grudniu i szósty bez strzelonej bramki
► Antonio Di Gennaro to dziesiąty Włoch, który strzelił bramkę reprezentacji Polski