„Był to jeden z tych meczów, o których chciało się jak najszybciej zapomnieć. I szczerze mówiąc, niewiele już z tamtego dnia pamiętam. Złe wspomnienia staram się wyrzucać z pamięci” – tak po latach o rewanżowym starciu z FK Ventspils mówił Dariusz Gęsior. Do dziś trudno zrozumieć, jak to się stało, że drużyna, w której poza nim grali m.in. Ireneusz Jeleń, Radosław Matusiak, Andrzej Kobylański czy Marcin Wasilewski, dała się wyeliminować półamatorom z Łotwy. Drużynie, która w kolejnej rundzie odpadła z rozgrywek, notując w dwumeczu z Rosenborgiem Trondheim kompromitujący bilans bramek 1:10. Ale stało się. Po remisie 1:1 w Windawie płocczanie na własnym boisku prowadzili do przerwy 2:0 i awans mieli na wyciągnięcie ręki. Potem jednak stracili dwa gole i „Wasyla”, który na kwadrans przed końcem spotkania zobaczył czerwoną kartkę. Ich pierwsza w historii pucharowa przygoda zakończyła się spektakularną klapą.
23
A. Preikšaitis
24
R. Matusiak
20
G. Mikulėnas
Trzynasta minuta okazała się dla drużyny gości pechowa. Właśnie wtedy prowadzenie dla Wisły Płock zdobył Ireneusz Jeleń. Polskiego napastnika próbuje zatrzymać Vladimirs Žavoronkovs.
Mirosław Jabłoński w porównaniu z pierwszym meczem dokonał aż pięciu zmian w podstawowym składzie Wisły. Stanowiło to zaskoczenie w pierwszej części, a potem już wcale. Szkoleniowiec dokonywał zmian, wracając do ustawienia z pierwszego meczu. Szkoda, że już w 25. minucie musiał opuścić boisko kontuzjowany Wahan Geworgian. Natomiast Andrzej Kobylański, Dariusz Gęsior i Maciej Terlecki jeszcze raz pokazali, że ich czas po prostu już minął.
Kilka minut przed końcem pierwszej połowy płocczanie prowadzili już 2:0. Na listę strzelców znów wpisał się Ireneusz Jeleń. Niewielu kibicom w Polsce wówczas przyszło do głowy, że Wisły zabraknie w kolejnej rundzie rozgrywek.
Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Po kontrze i przy całkowicie biernej postawie płockiej defensywy Siergiej Zangariejew wyrównał. Po wznowieniu gry płocczanie niby zaczęli atakować. Ale robili to bez przekonania. Jakby tego było mało, w 75. min czerwoną kartkę zobaczył Marcin Wasilewski. Sędzia uznał, że Wasilewski specjalnie podciął od tyłu wychodzącego na czystą pozycję jednego z graczy Ventspils. Poczynania osłabionej Wisły przypominały walenie głową w mur. A Łotysze umiejętnie się bronili, przetrzymywali piłkę i przeczekali nawet doliczone cztery minuty. Po meczu grupka płockich kibiców zebrała się pod szatnią graczy Wisły. Od drzwi i piłkarzy odgrodził ich kordon ochroniarzy. „Jak będziecie nas szanować, to będziemy dopingować”, „Piłkarzyki – pajacyki” – skandowali rozeźleni fani.
Po ostatnim gwizdku wielu piłkarzy z Płocka usiadło na murawie i nie mogło uwierzyć, że to już koniec ich pucharowej przygody. Na zdjęciu kapitan Wisły, Dariusz Romuzga.
Maciej Terlecki miał pretensje do trenera Mirosława Jabłońskiego za złe zmiany, po których drużyna „totalnie stanęła”. Terlecki na Łotwie zaliczył tylko epizod, ale w rewanżu zagrał od początku i widać było, że czuje się dobrze. Grał swobodnie, miał duży udział przy pierwszym golu. Mimo tego zszedł już po godzinie, a wprowadzony za niego Matusiak zaraz potem zmarnował „setkę”.
„Najpierw Maciej Terlecki dojrzał pędzącego prawą stroną Wahana Geworgiana i posłał do niego piłkę. Pomocnik Wisły podciągnął z nią kilkanaście metrów i gdy wydawało się, że będzie strzelał, odegrał na środek do Ireneusza Jelenia. Podanie było trochę za plecy napastnika nafciarzy, ale ten zdołał sięgnąć futbolówkę i umieścić ją w siatce. Potem, w końcówce pierwszej połowy, Jelenia dojrzał Dariusz Romuzga. Snajper nafciarzy w swoim stylu wyprzedził obrońców i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Takiej okazji nie zmarnował” – tak bramki dla gospodarzy opisali dziennikarze „Gazety Wyborczej”. O ich zdobywcy zrobiło się głośno już w poprzednim sezonie, gdy jako 21-letni nowicjusz okazał się najskuteczniejszym strzelcem drużyny z Płocka w lidze. W grudniu 2003 roku zadebiutował w reprezentacji w wygranym 4:1 meczu z Maltą.
Czarny bohater spotkania w Płocku. Najpierw wyraźnie zaspał przy akcjach, po których do siatki trafili Vits Rimkus i Siegiej Zangariejew, a na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem musiał opuścić boisko po czerwonej kartce za faul na Branislavie Jašurku. „Sędzia uznał, że Wasilewski specjalnie podciął od tyłu wychodzącego na czystą pozycję gracza Ventspils. Poczynania osłabionej Wisły przypominały walenie głową w mur. A Łotysze umiejętnie się bronili, przetrzymywali piłkę i przeczekali nawet doliczone cztery minuty” – relacjonowała „Gazeta Wyborcza”. Nieodpowiedzialnego zachowania nie usprawiedliwia młody wiek (23 lata), bo „Wasyl” miał już za sobą wiele meczów w wysoką stawkę w barwach Hutnika Kraków i Śląska Wrocław, a także debiut w reprezentacji (w listopadzie 2002 roku wystąpił w przegranym 0:2 starciu z Danią).
W szatni wszyscy byliśmy załamani. Nawet nie komentowaliśmy tego, co się stało. W najczarniejszym śnie nie przewidziałbym, że po korzystnym rezultacie w pierwszym meczu, prowadząc 2:0 w drugim, zdołamy wszystko zaprzepaścić. Mieliśmy w pamięci mecz sprzed czterech dni w Poznaniu, kiedy remisowaliśmy i przegraliśmy 1:4. A i tak dopuściliśmy, by powtórzył się czarny scenariusz. Odpadliśmy z Pucharu UEFA i z Pucharu Polski, jesteśmy na samym dnie ligowej tabeli – gorzej już być nie może. Tylko lepiej.
► Drugi mecz Wisły Płock w europejskich pucharach (Puchar UEFA) i drugi bramkowy remis – niestety, nie dał awansu do następnej rundy
► 660. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 277. mecz klubu z Polski w Pucharze UEFA
► Pobity rekord polskich klubów w Pucharze UEFA na własnym boisku liczby kolejnych meczów ze zdobytą bramką – 23
► Drugi gol dla Wisły Płock był bramką nr 110 strzeloną przez polskie kluby w 1/128 finału europejskich pucharów (tylko Puchar UEFA)
► 25. mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA na własnym boisku ze strzelonymi dokładnie 2 bramkami
► Pierwszy, historyczny mecz Wisły Płock w europejskich pucharach na własnym boisku
► Pierwszy remis polskiego klubu w 1/128 finału Pucharu UEFA na własnym boisku w rozmiarze 2:2
► Pierwszy mecz polskiego klubu w 1/128 finału Pucharu UEFA na własnym boisku ze straconą więcej niż 1 bramką
► Po raz drugi w historii nie udało się awansować polskiemu klubowi do 1/64 finału Pucharu UEFA (poprzednio w sezonie 2001/02 Pogoń Szczecin odpadła z islandzkim Fylkirem Reykjavik)
► 140. remis polskiego klubu w europejskich pucharach
► We wszystkich 18 meczach 1/128 finału europejskich pucharów na własnym boisku (tylko Puchar UEFA) polskie kluby strzelały minimum 1 bramkę