Takiego scenariusza nikt się nie spodziewał. Pierwszy mecz sezonu 2009/10 miał być tylko „rozgrzewką” przed kolejnymi wyzwaniami czekającymi na Wisłę w lidze i przede wszystkim w europejskich pucharach. Niewielu spodziewało się bowiem, że podopieczni Macieja Skorży mogą mieć problemy już w drugiej (z czterech) rundzie eliminacji Champions League. Tymczasem w Sosnowcu (gdzie z konieczności mecze rozgrywała Biała Gwiazda) omal nie doszło do sensacji. Przed kompromitującą porażką z mistrzem Estonii, w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry, gospodarzy uratował rezerwowy Piotr Ćwielong. Radość z remisu ze skazywanym na pożarcie rywalem, była robieniem dobrej miny do złej gry. Sympatycy klubu spod Wawelu nie spodziewali się, że pucharowa przygoda ich ukochanej drużyny zakończy się już tydzień później w Tallinie.
Obiekt przy ulicy Reymonta w Krakowie przechodził modernizację, dlatego kibice Białej Gwiazdy musieli się udać w podróż do Sosnowca. Na Stadionie Ludowym stawiło się ich około 3 tysięcy.
86
P. Ćwielong
20
M. Cantoro
Spotkanie Wisły z Levadią prowadził norweski arbiter Tommy Skjerven.
Jestem przekonany, że jesteśmy lepszą drużyną. Mamy tydzień na to, by polepszyć swoją grę. Myślę, że w rewanżu zagramy o wiele skuteczniej. Dzisiaj grając słabo potrafiliśmy stworzyć kilka dogodnych sytuacji. Mam nadzieje, że w Estonii będziemy wyglądali o wiele lepiej i nasza skuteczność również będzie lepsza.
Przed tym spotkaniem remis bralibyśmy w ciemno. Mamy remis i jesteśmy z niego zadowoleni. Wykonaliśmy wiele pracy i dobrze odrobiliśmy zadanie domowe. Wyeliminowaliśmy mocne strony Wisły i byliśmy bliscy zwycięstwa w tym meczu. Teraz to my mamy przewagę własnego boiska. Nie zmienia to faktu, że to Wisła nadal zostaje faworytem.
Mieliśmy kilka dobrych sytuacji, które powinniśmy zamienić na bramki. Prawdopodobnie, gdybyśmy pierwsi strzelili gola, to ten mecz by się inaczej ułożył. Z drugiej strony pierwszy mecz zawsze jest niewiadomą. Powinniśmy wygrać z Levadią, natomiast ledwo co zremisowaliśmy. Pozostało nam tylko wierzyć w to, że jesteśmy w stanie ich pokonać i oby tak było za tydzień. Myślałem, że to będzie kwestia minut, że szybko strzelimy bramkę i ułożymy sobie mecz. Tak się niestety nie stało. Mieliśmy ze cztery sytuacje stuprocentowe w pierwszej połowie i nie zamieniliśmy tego na bramkę. Z drugiej strony to nas troszeczkę przybiło i w drugiej połowie wydaje mi się, że „usiedliśmy” pod kątem psychicznym i nie potrafiliśmy nic dogodnego zrobić. Ten rezultat to wynik naszej słabszej postawy. Jesteśmy zespołem lepszym, ale niestety nie udowodniliśmy tego.
Młody rosyjski napastnik mistrza Estonii z pewnością nie spodziewał się, że piłkarze z Krakowa pozostawią mu aż tyle swobody. Andriejew miał wyjątkowo dużo okazji bramkowych, a krótko przed przerwą wręcz ośmieszył zwodem Mariusza Jopa i posłał piłkę do bramki Mariusza Pawełka. Długo wydawało się, że ten gol pozwoli gościom na sprawienie wielkiej niespodzianki, ale tuż przed końcowym gwizdkiem Ćwielong, idealnie obsłużony przez Pawła Brożka, nie mógł zmarnować stuprocentowej sytuacji.
Może to jest też nauczka dla nas. Przed meczem myśleliśmy, że pokusimy się o więcej bramek i tym samym o spokojny wyjazd do Tallina, ale niestety tak nie jest. Takie jest życie. Będziemy walczyć w rewanżu. Liczyliśmy na więcej, a tylko zremisowaliśmy, nie ma co ukrywać, ze słabszą drużyną niż my. Pokazali ambicję i charakter na boisku, więc nie zawsze jest tak, że drużyna lepsza zwycięża.
To jest pierwszy mecz, ale nie będziemy się tłumaczyli, bo zagraliśmy słabo. Musimy lepiej zaprezentować się w rewanżu. To my mieliśmy sytuacje, ale dla nas to był pierwszy mecz. Wydaje mi się, że wszystko jest jeszcze do odrobienia. Czujemy niedosyt, jesteśmy źli i niezadowoleni. Jest to taka sportowa złość. Myślę, że w Estonii będzie to inaczej wyglądało. Oni oddali tylko jeden strzał na bramkę. Z gry mieliśmy więcej, tylko każdy bał się wziąć odpowiedzialność. Pierwsze mecze tak wyglądają. Trener nas na to uczulał. W zeszłym sezonie też tak było. Nie możemy się załamywać i robić tragedii. Jest jeszcze rewanż.
► 773. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 73. mecz klubu z Polski w Lidze Mistrzów
► 85. mecz Wisły w europejskich pucharach
► 19. mecz Wisły w Lidze Mistrzów
► 22. mecz polskiego klubu w LM ze straconą dokładnie 1 bramką
► 33. mecz polskiego klubu w 1/128 finału europejskich pucharów ze straconą minimum 1 bramką
► 30. mecz polskiego klubu w 1/128 finału europejskich pucharów na własnym boisku ze strzeloną minimum 1 bramką
► 11. mecz polskiego klubu w meczu 1/128 finału europejskich pucharów na własnym boisku ze straconą dokładnie 1 bramką
► 55. mecz Wisły w europejskich pucharach bez porażki
► 30. mecz Wisły w europejskich pucharach ze straconą dokładnie 1 bramką
► 15. mecz Wisły w LM ze strzeloną minimum 1 bramką i 15. z minimum 1 straconą
► Dziewiąty mecz Wisły w 1/128 finału europejskich pucharów i dziewiąty bez porażki
► Trzeci kolejny mecz Wisły w 1/128 finału europejskich pucharów ze strzeloną dokładnie 1 bramką
► Piąty mecz Wisły w 1/128 finału europejskich pucharów na własnym boisku, piąty bez porażki i piąty ze strzeloną minimum 1 bramką
► 80. remis polskiego klubu w europejskich pucharach w rozmiarze 1:1
► 111. gol strzelony przez polskie kluby w LM
► 10. mecz Wisły w LM na własnym boisku
► Szósty kolejny mecz Wisły w 1/128 finału europejskich pucharów ze strzeloną minimum 1 bramką (wyśrubowany rekord)
► Pierwszy mecz polskiego klubu w 1/128 finału LM
► Pierwszy remis Wisły w LM w rozmiarze 1:1
► Pierwszy remis Wisły w LM na własnym boisku
► Pierwszy mecz Wisły w 1/128 finału europejskich pucharów na własnym boisku bez wygranej
► Pierwszy remis Wisły w meczu 1/128 finału europejskich pucharów na własnym boisku
► 22. gol strzelony przez Wisłę w meczach LM na własnym boisku
► 50. mecz polskiego klubu w 1/128 finału europejskich pucharów bez porażki
► 33. gol stracony przez Wisłę w meczach LM
► 11. mecz Wisły w LM bez wygranej
► 11. gol stracony przez Wisłę w meczach LM na własnym boisku
► 10. mecz Wisły w LM bez porażki