Nie był to strasznie mroźny wieczór na polskim biegunie zimna. Przynajmniej dla piłkarzy z Gdyni. W ostatni dzień lutego 2017 roku mogli się grzać w blasku efektownego zwycięstwa w pierwszym meczu o awans do finału Pucharu Polski. Sukces przyniosły im trzy strzały, z których jeden padł z karnego, drugi po akcji zawodnika dopiero co wprowadzonego na boisko, a ostatni został oddany już w doliczonym czasie. Gdy wynik spotkania ustalił Dariusz Formella, wydawało się, że jest już „pozamiatane”. Nic bardziej mylnego. W rewanżu dzielna ekipa Wigier podjęła walkę i była o włos od odrobienia strat z Suwałk i sprawienia wielkiej niespodzianki.
30
H. Zoch
3
R. Remisz
8
R. Augustyniak
9
M. Kozak
16
A. Bogusz
20
A. Ryczkowski
28
K. Adamek
Powitanie trenerów obu drużyn: Dominika Nowaka (po prawej, Wigry Suwałki) i Grzegorza Nicińskiego (Arka Gdynia). Drugi od lewej sędzia główny spotkania Tomasz Musiał, syn Adama, reprezentanta Polski, medalisty mistrzostw świata w 1974 roku.
Pierwszoligowe Wigry w tych rozgrywkach już odprawiły jedną drużynę z ekstraklasy. W 1/16 finału pokonały Termalikę Bruk-Bet Nieciecza. Obie ekipy mogły po cichu marzyć o finale na Stadionie Narodowym, ale oczywiście faworytami starcia byli piłkarze Arki. To jednak podopieczni Dominika Nowaka odważnie zaatakowali od początku i zmusili gdynian do głębszej defensywy. Arkowcy dobrze się bronili i z czasem zaczęli dominować na murawie.
Trzeba powiedzieć, że szczególnie do momentu, gdy Arka wyszła na prowadzenie, to ekipie z Suwałk bliżej było do strzelenia gola. I coś nam się wydaje, że gdy w łatwy sposób gospodarze dawali Arce zrobić trzy milowe kroki do finału, trenera Dominika Nowaka zalewała z wściekłości krew. Bo on wykonał kawał świetnej roboty. Górnika Zabrze w jednej z poprzednich rund pokonał w dużej mierze stałymi fragmentami, dziś na Arkę też wariantów przygotował całe multum. Wigry stworzyły więc sobie naprawdę dobre okazje po wrzutce z rogu na piątkę, a wcześniej – na samym początku meczu – z wolnego ostro na krótki, a zaraz potem miękko na długi słupek. Problem w tym, że brakło zabójczego wykończenia.
Początek w naszym wykonaniu nie był zbyt udany. Wigry chciały się pokazać swojej publiczności, mogły nawet strzelić gola. W pierwszych minutach było naprawdę nerwowo. Zbyt długo graliśmy w poprzek, zamiast konstruować akcje. Na szczęście udało się zdobyć bramkę, potem sam podwyższyłem prowadzenie. A że akurat głową? Prawda, nie jestem zbyt wysoki, więc nieraz obrońcy mnie lekceważą, ale potrafię się znaleźć w polu karnym. Kwestia awansu do finału nie jest jeszcze rozstrzygnięta. Musimy być czujni, gdyż przed nami pozostaje rewanż.
„W 68. minucie ekipa z Gdyni miała rzut wolny z boku pola karnego. Piłkę w pole karne dośrodkował Mateusz Szwoch, a na listę strzelców wpisał się Rafał Siemaszko, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku. W tej sytuacji błąd popełnił Damian Podleśny. Bramkarz Wigier był niezdecydowany, najpierw wyszedł z bramki, chcąc przeciąć dośrodkowanie, potem jednak zaczął się cofać i ostatecznie jedyne, co mógł zrobić, to wyjąć piłkę z siatki” – relacjonowała „Gazeta Wyborcza”. Dla 21-letniego wówczas golkipera to był debiut w barwach drużyny z Suwałk. Trafił tam zimą z gdańskiej Lechii, w której nie zdołał się przebić do podstawowego składu, choć zdążył dwa razy zagrać w ekstraklasie. Jego występ przeciw Arce był na tyle nieudany, że potem dostał już tylko jedną szansę w lidze, a pół roku później bez wielkiego żalu odesłano go do Gdańska.
„Gdynianie od początku spotkania prezentowali się dość pasywnie i na pierwsze uderzenia na bramkę trzeba było czekać do 20 minuty, wtedy Dariusz Formella oddał dwa strzały: jeden niecelny, a drugi zbyt lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Kolejna sytuacja to ta z 36. minuty. Formella znalazł się z piłką w polu karnym, jego strzał niefortunnie ręką zatrzymał Cverna. Rzut karny na gola pewnie zamienił Mateusz Szwoch” – tak grę skrzydłowego gości opisano na gol24.pl. Formella był aktywny nie tylko w pierwszej połowie. Po przerwie też napędzał akcje swojej drużyny, a w doliczonym czasie wykorzystał podanie Miroslava Božoka i ustalił wynik spotkania na 0:3. Lata 2016-17 były dość wyjątkowe w jego karierze, bo kursował między Poznaniem a Gdynią, dwa razy trafiając na wypożyczenie do Arki. Drugie podejście było bardzo udane: w maju świętował zdobycie Pucharu Polski po zwycięstwie nad… Kolejorzem.
Po stracie drugiej bramki podopieczni Dominika Nowaka próbowali strzelić choćby gola kontaktowego, który dawałaby im nadzieje na awans przed rewanżem. Jednak gospodarze, którzy dopiero w najbliższy weekend wznowią ligowe rozgrywki po przerwie zimowej, nie byli w stanie poważniej zagrozić Arce, a w drugiej minucie doliczonego czasu gry stracili trzecią bramkę. Miroslav Božok wyłożył piłkę Dariuszowi Formelli, a ten bez problemu pokonał Podleśnego. Tym samym przed rewanżem w Gdyni zespół Wigier jest w bardzo trudnej sytuacji.
► Drugi mecz tych drużyn w PP
► 53. mecz Wigier Suwałki w PP
► Trzecia porażka Wigier Suwałki 0:3 (pierwsza na własnym boisku) w PP
► 22. porażka Wigier Suwałki w PP
► 70. bramka (trzecia dla Arki Gdynia) stracona przez Wigry Suwałki w PP
► Ósmy kolejny mecz Arki Gdynia w PP ze strzeloną bramką
► 120. mecz Arki Gdynia w PP
► Arka Gdynia po raz piąty w półfinale PP
► Pierwszy historyczny mecz Wigier Suwałki w półfinale PP
► Drugie zwycięstwo Arki Gdynia w półfinale PP
► 33. mecz Arki Gdynia w PP bez straconej bramki
► Piąte zwycięstwo 3:0 Arki Gdynia w PP