Na taki mecz kibice Widzewa czekali długich 5 lat. Po tym jak klub z Alei Piłsudskiego w Łodzi opuścił grono najlepszych ekip w kraju po sezonie 2013/2014, a rok później ogłosił upadłość, musiał rozpocząć odbudowę od piątego poziomu rozgrywkowego. I mimo, że do czasu starcia ze Śląskiem zanotował już dwa awanse, jako drugoligowiec był skazywany na pożarcie w starciu z wiceliderem ekstraklasy. Tymczasem dopingowana przez kilkanaście tysięcy kibiców drużyna Marcina Kaczmarka była w stanie sprawić sensację i po dwóch bramkach Marcina Robaka w końcówce wyeliminować faworyzowanych wrocławian. Jak pokazała przyszłość, w nagrodę czerwono-biało-czerwonych czekało kolejne wielkie wyzwanie w 1/16 finału, bo los przydzielił łodzianom odwiecznego rywala – warszawską Legię.
26
Ł. Zejdler
20
C. Mandiangu
5
M. Gąsior
4
S. Rudol
7
M. Ameyaw
6
M. Pięczek
8
A. Radwański
21
P. Wolański
10
R. Wolsztyński
Od chwili otwarcia, wiosną 2017 roku, stadion Widzewa, mimo gry drużyny na niższych poziomach rozgrywkowych, wypełniał się kibicami niemal do ostatniego miejsca praktycznie na każdym meczu. Podczas spotkania ze Śląskiem nie było co prawda „kompletu”, ale i tak 14711 widzów to imponująca frekwencja jak na 1/32 finału Totolotek Pucharu Polski.
To są zawsze miłe momenty w życiu trenera, kiedy zespół niżej notowany w meczu o stawkę gra z rywalem z ekstraklasy. Z rywalem, który jest na fali wznoszącej. I gra dobrze, z olbrzymim zaangażowaniem oraz sercem i finalnie wygrywa. Myślę, że to spotkanie dało wiele radości kibicom, którzy od wielu lat nie mieli przyjemności oklaskiwania drużyny zwycięskiej z takim przeciwnikiem.
W kluczowych momentach popełniliśmy błędy. Najpierw doszło do straty, byliśmy pod wysokim pressingiem rywala. Sam strzał to już rykoszet, a drugi gol padł z rzutu karnego w ostatniej minucie. W naszym składzie wystąpiło wielu zawodników, którzy czekają na swoją szansę. To była moja decyzja, by nastąpiła taka rotacja. Muszę przyznać, że niektórzy gracze byli sparaliżowani atmosferą, jaka panuje na Widzewie.
Widzewiacy byli zabójczy w końcówce. Konrad Gutowski otworzył wynik w 85. minucie, a w doliczonym czasie gry „jedenastkę” na bramkę zamienił Marcin Robak. Na łódzkim boisku zawsze ciężko się rywalizuje. Wszystko z powodu fanatycznych kibiców, którzy głośnym dopingiem wspierają swój zespół, a przyjezdnym urządzają piekło. – Wiemy, że na stadionie w Łodzi zawsze jest bardzo dużo kibiców i atmosfera będzie dla nas ciężka. Oczekujemy naprawdę trudnego meczu i będziemy się na to przygotowywać. Widzewa nie ma co lekceważyć – mówił Róbert Pich już po losowaniu 1/32 finału. Jak widać, sprawdził się najczarniejszy scenariusz Słowaka.
Pierwsza połowa może nie tyle była pod dyktando wrocławian, co jednak mieli oni więcej sytuacji z gry. Druga była już zdominowana przez nas. Skończyło się 2:0, a mogło wyżej. Fajnie, że tak to się potoczyło. Mieliśmy odprawę odnośnie Śląska, wiedzieliśmy czego się spodziewać. Nie chcieliśmy jedynie biegać za piłką, oddawać im pola, zagrać na remis i spróbować dotrwać do karnych. Sami chcieliśmy wygrać to spotkanie, stwarzać sytuacje i pokazać, że umiemy grać w piłkę. Słyszałem kilka wersji o tej pierwszej bramce. Sam nie będę dociekał, kto ją strzelił, bo ważne jest to, że wygraliśmy i przechodzimy dalej. A zostawiliśmy kupę zdrowia. Też trzeba patrzeć, że graliśmy 3-4 dni temu. Fajnie, że potrafimy pokazać się z takim rywalem, stworzyć sytuacje i je wykorzystać. Nie mam wymarzonego rywala. Obojętnie z kim zagramy, będziemy musieli tego rywala pokonać i przejść dalej. Nawet Manchester City potrafi przegrać mecz z niżej notowanym Norwich, a potem wygrać 8:0 w następnej kolejce. Zdajemy sobie więc sprawę, jak to może być. Trzeba być uważnym.
Jeśli zawodnik decyduje się na zamianę klubu ekstraklasy na zespół występujący na trzecim poziomie rozgrywkowym, musi mieć szczególny powód. Właśnie taką drogą podążył Marcin Robak, który jeszcze jesienią poprzedniego sezonu bronił barw Śląska, a tym razem przesądził o sensacyjnym odpadnięciu drużyny z Wrocławia z Totolotek Pucharu Polski. Napastnik wrócił do Łodzi, gdzie grał blisko dekadę wcześniej i był uwielbiany przez kibiców. W meczu z ekipą z Dolnego Śląska udowodnił, że nie bez powodu. Tym razem zawiódł natomiast Expósito, który trzy dni wcześniej, w ligowym meczu z Zagłębiem Lubin (4:4) popisał się hat-trickiem. Hiszpan nie zdołał jednak pokonać Wojciecha Pawłowskiego.
Brakowało nam akcji ofensywnych, nie kreowaliśmy sytuacji. Oczekiwaliśmy po tym meczu więcej, przyjechaliśmy tutaj po awans, a nie udało nam się zdobyć bramki. Powinniśmy narzucić Widzewowi swój styl gry, a w drugiej połowie nie istnieliśmy. Nadziewaliśmy się kontry i tak Widzew strzelał nam gole. To nasz pierwszy przegrany mecz w tym sezonie.
► Szósty mecz tych drużyn w Pucharze Polski, bilans idealnie równy: 3-0-3, bramki 6-6, awanse 3-3
► 106. mecz Widzewa w PP
► 135. mecz Śląska w PP
► 15. wygrana Widzewa w PP na własnym boisku
► 25. mecz Widzewa w PP na własnym boisku ze strzeloną bramką
► 100. mecz Śląska w PP ze straconą bramką
► 70. wyjazdowy mecz Śląska w PP ze straconą bramką
► Jubileuszowy, dziesiąty mecz Widzewa w 1/32 finału PP, pierwszy i dziesiąty był rozegrany na własnym boisku
► Pierwszy mecz tych drużyn w PP na tak niskim szczeblu
► 15. mecz Śląska w 1/32 finału PP – wszystkie wyjazdowe, po tym starciu bilans tych meczów stał się ujemny 7-0-8