Nie tak piłkarze i kibice Widzewa wyobrażali sobie debiut w najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywkach klubowych. Po doświadczeniach w Pucharze UEFA i wywalczeniu pierwszego tytułu mistrza Polski, łodzianie przystąpili do rywalizacji o Puchar Europy. Od nowego sezonu zespół prowadził już jednak nie architekt historycznego sukcesu w lidze Jacek Machciński, a Władysław Żmuda. I choć w konfrontacji z Anderlechtem ekipa z Alei Armii Czerwonej nie była faworytem, chyba nikt nie spodziewał się tak dotkliwej porażki przed własną publicznością. Mistrzowie Belgii bez sentymentów wykorzystali wszystkie błędy gospodarzy i właściwie już w pierwszym spotkaniu rozstrzygnęli losy rywalizacji. Co ciekawe Józefa Młynarczyka tego dnia nie pokonał żaden zawodnik urodzony w Beneluksie. Do siatki trafiali za to Hiszpan (dwukrotnie), Duńczyk i Islandczyk.
* Redakcja Biblioteki PZPN dysponuje obecnie wyłącznie zapisem wideo fragmentów meczu.
15
E. Lonka
14
M. Filipczak
Włodzimierz Smolarek (pierwszy z lewej, w pojedynku z Hugo Broosem) był najlepszym zawodnikiem Widzewa i jednym z najlepszych na boisku. Wystarczyło to jednak tylko do zdobycia honorowej bramki dla mistrzów Polski.
Widzew wcale nie zagrał tak słabo, jak się powszechnie uważa. Gdyby nie parę głupich strat pod własną bramką, rezultat byłby zupełnie inny.
Był to mecz dla drużyny bardziej cierpliwej. Kto pierwszy stracił cierpliwość, ten przegrał. Widzew przez cały mecz nie znalazł innego sposobu na przedostanie się na nasze pole karne, niż wysokie wrzutki.
Do przerwy na tablicy wyników utrzymywał się skromny wynik 0:1. Worek z bramkami rozwiązał się po zmianie stron, a kibice zobaczyli kolejne cztery trafienia. Ale ku niezadowoleniu kibiców Widzewa bramkarza gości Jacky’ego Munarona (numer 1) pokonał tylko Włodzimierz Smolarek (tyłem z numerem 11).
Zbigniew Boniek na środku obrony? Wielu kibicom, którzy karierę byłej gwiazdy Widzewa, Juventusu i Romy znają tylko pobieżnie, takie ustawienie go na boisku może wydawać się nieco dziwne. Znany z zamiłowania do gry ofensywnej zawodnik, na różnych etapach kariery występował jednak w defensywie. Podobnie było w meczu z Anderlechtem, gdzie od początku grał u boku Władysława Żmudy. Po przerwie, przy niekorzystnym wyniku (0:1), został przesunięty do przodu, ale nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu. Widzew w ataku wciąż był nieskuteczny, a osłabiony blok obronny dał się przechytrzyć jeszcze trzykrotnie.
Jak podkreślali łódzcy dziennikarze, przed meczem z Anderlechtem w Widzewie najbardziej obawiali się ofensywnie usposobionego Hiszpana. I jak pokazał przebieg spotkania, nie były to obawy nieuzasadnione. Lozano najpierw wykorzystał rzut karny, a później popisał się pięknym uderzeniem z dystansu. Być może gospodarzom byłoby łatwiej zatrzymać późniejszego gracza Realu Madryt, gdyby o radę zapytali… Jana Tomaszewskiego. Legendarny bramkarz reprezentacji Polski przez dwa lata występował z Lozano w jednej drużynie, za czasów gry w belgijskim Beerschocie Antwerpia.
Doceniając klasę Anderlechtu, pucharowej gwiazdy z tradycjami i ogromnymi możliwościami, które w obecnej edycji pragnie jeszcze mocniej zaakcentować, liczyliśmy na znacznie lepszą postawę widzewiaków, na korzystniejszy rezultat potyczki. Szybko jednak trzeba się było pozbyć złudzeń. Mistrz Belgii wystąpił w roli profesora, który ostro skarcił ulubieńców Łodzi. Końcówka tej „korepetycji” utwierdziła nas w przekonaniu, które staje się już obiegowym. Uzewnętrznia ją w sposób dosadny tytuł: każdy ma takiego mistrza, na jakiego go stać. Był to – mówiąc trochę trywialnie – striptiz Widzewa.
Piotr Romke (pierwszy z lewej) w meczu z Anderlechtem zagrał 90 minut. Był jedynym piłkarzem Widzewa upomnianym przez arbitra żółtą kartką.
Jest na pewno pechem łodzian, że w najważniejszej konkurencji – Pucharze Mistrzów – wystartowali dopiero wtedy, kiedy po kilku niezłych latach nastąpił nieunikniony, prędzej czy później, regres. Wywalczenie, choć z trudem, mistrzostwa znacznie zaciemniło faktyczny obraz. A to za sprawą absencji Bońka i Młynarczyka. Tłumaczenie tym mało przekonywującej wiosną formy okazało się za dużym uproszczeniem.
► 254. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 91. mecz klubu z Polski w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych
► 13. mecz Widzewa w europejskich pucharach
► 66. mecz polskiego klubu w Pucharze Europy ze zdobytą i 66. ze straconą bramką
► Czwarty gol dla Anderlechtu był bramką nr 140 straconą przez polski klub w Pucharze Europy
► Drugi gol dla Anderlechtu był bramką nr 40 straconą przez polskie kluby w Pucharze Europy na własnym boisku
► 10. mecz Widzewa w europejskich pucharach ze straconą bramką
► Trzeci gol dla Anderlechtu był bramką nr 10 straconą przez Widzew w europejskich pucharach na własnym boisku
► Czwarty gol dla Anderlechtu był bramką nr 10 stracona przez Widzew w 1/16 finału europejskich pucharów na własnym boisku
► 120. mecz polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów
► 10. gol strzelony przez Widzew w europejskich pucharach na własnym boisku
► Historyczny, 1. mecz Widzewa w Pucharze Europy
► Pierwszy mecz Widzewa w europejskich pucharach ze straconymi dokładnie 4 bramkami
► Jeśli polski klub tracił w meczu Pucharu Europy na własnym boisku 4 bramki to przegrywał 1:4 (2 takie przypadki)
► Po tym meczu bilans bramkowy Widzewa w europejskich pucharach na własnym boisku stał się ujemny: 10-11
► Piąty mecz Widzewa w 1/16 finału europejskich pucharów, piąty bez remisu i piąty ze straconą bramką
► Trzeci mecz Widzewa w 1/16 finału europejskich pucharów na własnym boisku, we wszystkich strzelał i tracił minimum jednego gola