Żegnaj, piękna Brazylio... Nie dla nas karnawał w Rio, słoneczna Copacabana i słodkie mango. Jeśli ktoś przed wylotem biało-czerwonych do Charkowa łudził się, że stanie się cud i nasz zespół pokona Ukrainę, a tym samym przedłuży swoje szanse na awans, to mógł tak marzyć tylko przez godzinę. W 64. minucie fatalny błąd popełnił Grzegorz Wojtkowiak, a Andrij Jarmołenko z zimną krwią pokonał Artura Boruca. Szkoda, bo do tej chwili Polacy odważnie szturmowali ukraińską bramkę i kilka razy byli bliscy szczęścia. Gospodarze nie wypuścili zwycięstwa z rąk i zapewnili sobie co najmniej grę w barażach. Nam został już tylko mecz o honor z Anglią.

NIEUDANY EKSPERYMENT

Bohater i antybohater sytuacji z 64. minuty spotkania. Prawoskrzydłowy reprezentacji Ukrainy wykorzystał świetne podanie grającego po przeciwległej stronie boiska Jewhena Konoplanki i technicznym strzałem pod poprzeczkę pokonał Artura Boruca. Gola być może by nie było, gdyby Grzegorz Wojtkowiak lepiej obliczył lot piłki albo uważniej pilnował Jarmołenkę. Zawodnik TSV 1860 Monachium zadanie miał trudne, bo trener Fornalik – nie mając lepszego kandydata – przestawił go z prawej na lewą obronę. Mimo że eksperyment się nie udał, Wojtkowiak zagrał na tej pozycji też kilka dni później z Anglią. Potem w reprezentacji dostał szansę już tylko raz, w czerwcu 2014 roku z Litwą, kończąc swoją przygodę z kadrą na 23 występach.