„Szczerze mówiąc, spodziewaliśmy się kolejnej kompromitacji polskiego futbolu. Tym bardziej, że w Poznaniu Spartak zwyciężył aż 5:1 i niektórzy szydzili, twierdząc, że w Moskwie może być grany film pod tytułem »0:7 zgłoś się...«. Rosjanie okazali się jednak dżentelmenami i nie wysilali się za bardzo. 8000 widzów było rozczarowanych, ale przecież zwycięzców się nie sądzi!” – tak podsumowała ten mecz redakcja „Przeglądu Sportowego”. Lechici przystąpili do niego z nowym trenerem (Jan Stępczak zastąpił Romana Jakóbczaka), jednak w składzie bardzo zbliżonym do tego, w jakim zagrali dwa tygodnie wcześniej przy Bułgarskiej (zabrakło tylko Ryszarda Remienia, Jarosława Araszkiewicza i kontuzjowanego Jarosława Baki). Strat nie odrobili, ale nie przynieśli też wstydu. Tak czy inaczej na występ polskiej ekipy w Lidze Mistrzów musieliśmy jeszcze trochę poczekać. Awans do tych elitarnych rozgrywek udało się wywalczyć dopiero warszawskiej Legii w sezonie 1995/96.
14
F. Czerenkow
Na siedem strzałów tylko dwa celne. Realizatorzy transmisji z Moskwy tego wieczoru byli w podobnej formie jak napastnicy Spartaka. Mniej domyślnym wyjaśniamy: z numerem 1. zagrał Jacek Przybylski, z 2. Marek Rzepka, z 3. Jacek Bąk, z 5. Damian Łukasik, a z 6. Przemysław Bereszyński.
Życie w Moskwie co chwilę przynosi niespodzianki. Nie tylko dla tubylców. Dla ekipy poznańskiego Lecha, która w poniedziałek wieczorem dotarła do hotelu „Orlątko” na wzgórzach leninowskich, pierwsze zetknięcie z tutejszą rzeczywistością było fatalne. Oto w pokojach na 12. piętrze, które przydzielono Polakom, po ścianach hasały całkowicie zadomowione… karaluchy! Insektowe towarzystwo rozlazło się po hotelu zadowolone z warunków, jakie zastało. Reakcja gości mogła być tylko jedna: wyprowadzamy się! Wszyscy z bagażami zjechali do restauracji. Tam dopiero był cyrk! Kazimierz Moskal ukroił plasterek szynki, wbił widelec, zdumiony spojrzał na talerz i nagle podskoczył z okrzykiem oburzenia, a następnie po prostu z restauracji wybiegł! Jego koledzy skierowali wzrok na talerz, po którym przechadzał się dorodny karaluch. Nie było więc mowy o normalnym jedzeniu i atmosfera stała się – delikatnie mówiąc – nieciekawa.
Jan Stępczak (przypala papierosa) zastąpił na trenerskiej ławce Romana Jakóbczaka. Poprzedni szkoleniowiec Lecha został zwolniony po kompromitującej porażce ze Spartakiem przy Bułgarskiej.
W niewesołych nastrojach piłkarscy kibice Poznania oczekiwali rewanżowego meczu 2. rundy piłkarskiego Pucharu Europy pomiędzy mistrzem Polski Lechem Poznań i mistrzem Rosji Spartakiem Moskwa. W pierwszym spotkaniu tych drużyn, które dwa tygodnie temu odbyło się w Poznaniu, Rosjanie bezlitośnie obnażyli słabość poznańskiego mistrza, bijąc go 5:1. Zatem sprawa awansu do czołowej ósemki Pucharu Europy stała się jasna. Dla formalności jednak rewanż w Moskwie trzeba było rozegrać.
Pod nieobecność kontuzjowanego Jarosława Baki w bramce poznaniaków stanął Jacek Przybylski. Po strzałach piłkarzy Spartaka skapitulował dwa razy.
Spartak, który wtedy miał niesamowity zespół, śmietankę rosyjskiej piłki, zlał nas okrutnie 7:2 w dwumeczu. Tak się pożegnałem z europejskimi pucharami, w których przeżyłem wiele niezapomnianych chwil, ale… Mogliśmy osiągnąć znacznie więcej, bo przez Lecha w okresach, gdy ja w nim grałem, przewinęło się mnóstwo znakomitych piłkarzy, reprezentantów Polski.
Jacek Dembiński nie zagrał w pierwszym meczu ze Spartakiem. W rewanżu to właśnie po jego strzale piłkarze Lecha zdobyli honorową bramkę.
W pierwszych paru minutach szybciej grający spartakowcy aż trzy razy znaleźli się w sytuacjach dogodnych do zdobycia gola i wreszcie w 7. minucie bramkę strzelili. Ten fragment gry ilustrował rzeczywistą różnicę klasy między rywalami. Potem gospodarzom nie udało się kilka akcji, może przeprowadzanych trochę beztrosko, niezbyt precyzyjnie i… mecz się wyrównał. Kiedy polscy piłkarze otrzymali nieco swobody, zaczęli grać składniej i momentami nawet ładnie dla oka. W 30. minucie Jacek Dembiński zdołał nawet doprowadzić do stanu 1:1.
„W 81. minucie, po krótkim okresie pressingu gospodarzy, Dmitrij Chlestow uderzył z dystansu i Jacek Przybylski skapitulował. Ten strzał z woleja stanowił jeszcze jeden dowód na to, że piłkarze Spartaka umieją więcej i jako całość są drużyną nowocześniejszą. Ta akcja nie była przypadkowa. Ów element gry gospodarze ćwiczą nieustannie. W trakcie rozgrzewki w Poznaniu paru z nich po kilkanaście razy strzelało z powietrza po dośrodkowaniu ze skrzydła. W meczu czynią to później niemal z zamkniętymi oczami” – tak tajniki gola na 2:1 opisała redakcja „Piłki Nożnej”. Chlestow to jedna z legend moskiewskiej drużyny. Grał w niej przez dwanaście lat, ośmiokrotnie sięgając po mistrzostwo i czterokrotnie po Puchar Rosji. Z reprezentacją, w której rozegrał prawie 50 spotkań, był na mundialu w USA. Jego wielkim atutem był silny strzał z dystansu, o czym poznaniacy boleśnie się przekonali.
„Pierwszą groźną akcję rozegrał zespół poznański w 26. minucie. Rozpoczął dobrze spisujący się Jacek Dembiński, podał do Mirosława Trzeciaka, ten do nadbiegającego Dariusza Skrzypczaka, który strzelił mocno, ale niecelnie. Już w 30. minucie tenże Dembiński z 10 metrów wyrównał. Najpierw piłkę prowadził Skrzypczak, podał ją Podbrożnemu, a ten natychmiast odegrał do wchodzącego między obrońców młodego napastnika” – relacjonowała redakcja katowickiego „Sportu”. Przymiotnik „młody” jest w tym wypadku trochę przesadzony, bo gdy Dembiński grał ze Spartakiem, miał już 24 lata. Faktem jest jednak, że w owym czasie był uznawany za jednego z najbardziej perspektywicznych piłkarzy w Polsce. W sezonie 1993/94 nie udało mu się awansować do Ligi Mistrzów, ale trzy lata później spełnił to marzenie. Był wówczas zawodnikiem Widzewa. Ba! Zdobył nawet dwie bramki w zakończonym remisem 2:2 meczu z Borussią Dortmund.
W drugiej odsłonie goście starali się utrzymać remisowy rezultat. Gra nieco siadła. W sukurs kolejarzom przyszedł raz słupek (64. minuta Karpin) i boczna siatka (69. minuta Lediachow). Na dobrą sprawę tylko Dembiński po przerwie usiłował przeprowadzić jakąś kontrę. Z miernym skutkiem.
► 403. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 8. mecz klubu z Polski w Lidze Mistrzów (wszystkie z udziałem Lecha Poznań)
► 10. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/8 finału europejskich pucharów ze straconymi dokładnie 2 bramkami
► Piąta potyczka (dwumecz) Lecha Poznań w 1/8 finału europejskich pucharów i piąta bez awansu do ćwierćfinału
► 28. mecz Lecha Poznań w europejskich pucharach
► Siódma kolejna porażka polskiego klubu w 1/8 finału europejskich pucharów (rekord)
► Czwarty mecz Lecha Poznań w 1/8 finału Ligi Mistrzów i czwarta porażka
► Piąty wyjazdowy mecz Lecha Poznań w 1/8 finału europejskich pucharów i piąty bez wygranej
► Pierwszy gol dla Spartaka Moskwa był bramką nr 10 straconą przez Lecha Poznań w 1/8 finału LM
► Pierwszy gol dla Spartaka Moskwa był bramką nr 30 straconą przez Lecha Poznań w wyjazdowych meczach europejskich pucharów
► 20. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/8 finału europejskich pucharów ze zdobytą bramką
► 10. mecz Lecha Poznań w 1/8 finału europejskich pucharów
► 300. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach ze straconą bramką
► 20. mecz Lecha Poznań w europejskich pucharach ze straconą bramką
► 25. porażka polskiego klubu w europejskich pucharach w rozmiarze 1:2
► Pierwsza porażka Lecha Poznań w Lidze Mistrzów w rozmiarze 1:2
► Po raz pierwszy Lech Poznań odpadł w Lidze Mistrzów w potyczce (dwumecz) kończonej na wyjeździe (to była trzecia taka potyczka)
► Pierwszy wyjazdowy mecz Lecha Poznań w Lidze Mistrzów ze strzeloną dokładnie 1 bramką
► Pierwszy mecz Lecha Poznań w 1/8 finału LM ze straconymi dokładnie 2 bramkami
► Pierwsza porażka Lecha Poznań w europejskich pucharach w rozmiarze 1:2
► Po tym meczu bilans bramkowy Lecha Poznań w wyjazdowych meczach Ligi Mistrzów stał się równy: 5-5
► Pierwszy gol dla Spartaka Moskwa był bramką nr 620 straconą przez polskie kluby w europejskich pucharach
► Pierwszy gol dla Spartaka Moskwa był bramką nr 50 straconą przez Lecha Poznań w europejskich pucharach
► We wszystkich 10 meczach 1/8 finału europejskich pucharów Lech Poznań tracił minimum 1 bramkę
► W żadnym z pięciu wyjazdowych meczów 1/8 finału europejskich pucharów Lech Poznań nie strzelił więcej niż 1 bramki