„Reprezentacja Polski zaprezentowała się co najwyżej średnio. Wynik był zdecydowanie lepszy niż gra, którą selekcjoner i piłkarze starali się usprawiedliwić problemami aklimatyzacyjnymi. Wszyscy opowiadali po meczu o fatalnym samopoczuciu w czwartym, najtrudniejszym do zniesienia, dniu po zmianie strefy czasowej. I pewnie mieli sporo racji” – relacjonował Adam Godlewski, specjalny wysłannik „Przeglądu Sportowego” na mundial 2002. Mecz z mistrzem Korei Południowej miał być generalną próbą przed starciem z reprezentacją tego kraju, które czekało nas na inaugurację turnieju, i trochę uśpił czujność Jerzego Engela oraz polskich kibiców. Wyraźne na naszą niekorzyść różnice w starcie do piłki, zwrotności i szybkości rozgrywania akcji przypisano kłopotom z aklimatyzacją, ale już półtora tygodnia później miało się okazać, że Azjaci po prostu biją nas na głowę w tych elementach gry. Pierwsze w XXI wieku mistrzostwa świata zaczęły się dla biało-czerwonych od bolesnej porażki. Jej przedsmak stanowił nieco już zapomniany sparing z klubem z Seongnam.
18
K. Yong-hee
24
K. Woo-jae
6
P. Kang-jo
26
P. Diniz
Piłkarze zostali przez gospodarzy mundialu powitani kwiatami. Efektowne wiązanki odebrali kapitanowie obu drużyn, Shin Tae-yong i Tomasz Wałdoch.
Na mecz wybiegaliśmy na miękkich nogach. To oczywiście efekt problemów z aklimatyzacją, wysokiej temperatury i dwugodzinnej podróży autokarem tuż przed meczem. Dlatego wynik musi zadowalać, choć oczywiście można mieć pretensje do naszej gry, głównie w obronie. Błędów nie uniknie się nigdy, ale najważniejsze są korzystne rezultaty. Nie miałbym nic przeciw temu, żeby 4 czerwca w meczu z Koreą było także 2:1 dla Polski. Myślę, że reprezentacja gospodarzy zagra podobnie jak drużyna Ilhwe. Nie wiem, czy wystąpię w podstawowym składzie. Chciałbym, ale jeśli selekcjoner postawi na Tomka Hajtę, to się nie pogniewam.
Trzynasta minuta okazała się pechowa dla mistrzów Korei Południowej. Składną akcję Piotra Świerczewskiego i Marcina Żewłakowa celnym strzałem zakończył Cezary Kucharski.
Na boisku znów pojawiła się prawie cała kadra, z podstawowych zawodników zabrakło Pawła Kryszałowicza (stłuczona pięta) i Michała Żewłakowa (kolka wątrobowa). Pierwszy kwadrans w wykonaniu biało-czerwonych wyglądał całkiem przyzwoicie, później niestety było już coraz gorzej. W zasadzie jeśli przyjąć, że forma reprezentantów będzie zwyżkować, i jeśli pamiętać, że czwarty dzień pobytu jest najtrudniejszy w procesie aklimatyzacji, to nie ma co rozdzierać szat. Jeżeli jednak forma podopiecznych Jerzego Engela nie wzrośnie, i to znacząco, to nie mamy czego szukać na mistrzostwach świata.
Dla Jerzego Engela mecz z Seongnamem był dobrą okazją, aby przetestować różne warianty taktyczne przed mundialowym starciem z Koreą Południową. W trakcie spotkania selekcjoner dokonał aż siedmiu zmian. Na boisku pojawili się m.in. widoczni na pierwszym planie Arkadiusz Bąk i Tomasz Hajto.
Zszedłem po pierwszej połowie, ponieważ odczuwam jeszcze skutki kontuzji ścięgna Achillesa, której nabawiłem się w meczu z Estonią. Na twardej nawierzchni, a właśnie taka była na boisku w Seongnam, takie urazy odczuwa się dotkliwiej. Mistrzowie Korei stanęli na wysokości zadania, podyktowali ciężkie warunki. I przeprowadzili kilka bardzo groźnych akcji. Mamy dobry materiał do analizy, ale jedno trzeba zastrzec – przez dziewięć dni pozostałych do pierwszego spotkania na pewno odzyskamy świeżość.
Polscy kibice, wśród nich znany aktor Olaf Lubaszenko, dotarli do Korei już kilkanaście dni przed rozpoczęciem mundialu. Nie mogło ich zabraknąć na trybunach stadionu w Seongnam.
Kilku piłkarzy na pewno już dziś jest przygotowanych do występu w finałach. Klasę światową potwierdził Jerzy Dudek, najpewniejszy w obronie jest Jacek Bąk. W świetnej dyspozycji jest Jacek Krzynówek, a z pewnością od pomocnika Norymbergi nie odstaje Marek Koźmiński. W ataku selekcjoner może mieć nawet kłopoty bogactwa, bo właściwie nikt z tej formacji nie zawiódł, a Emmanuel Olisadebe i Maciej Żurawski udowodnili, że stanowią dziś najmocniejszy duet napastników.
Mecz z Polakami cieszył się tak dużym zainteresowaniem, że kibice oglądali go nawet zza ogrodzenia i okien pobliskich budynków. Na trybunach zasiadło około 10 tysięcy widzów.
Jestem w wysokiej formie, więc liczę, że będę grał w meczu z Koreą w podstawowym składzie. Łatwo o to jednak nie będzie, bo przynajmniej czterech napastników ma nadal równe szanse. Cieszę się, że zaliczyłem asystę przy bramce Jacka Krzynówka, ale miałem też kilka mniej udanych zagrań. Głównie dlatego, że murawa była bardzo nierówna, a na dodatek tępa. Zupełnie inna niż w Europie.
„Cieszę się, że zdobyłem pierwszą bramkę dla Polski już tu, w Korei. Akcja nie była spontaniczna, taki schemat ćwiczymy podczas treningów. Nie tylko ja zasłużyłem na brawa, bo po znakomitym odegraniu od Marcina Żewłakowa nawet nie wypadało spudłować. Chciałbym błyszczeć jak najczęściej podczas finałów, ale nie sądzę, żebym w spotkaniu z Koreą wybiegł w pierwszym składzie” – tak skomentował swój występ. Miał dobrą intuicję, bo mimo że w starciu z Seongnamem trafił do siatki, to półtora tygodnia później cały mecz z gospodarzami mundialu przesiedział na ławce. Kucharski dostał szansę dopiero w trzecim spotkaniu grupowym, o honor, gdy już było wiadomo, że nie mamy szans na wyjście z grupy. Amerykanom jednak gola nie strzelił i został zdjęty z boiska w 65. minucie.
„Koreańczycy byli zwrotniejsi i szybsi. Trenerzy i lekarze uprzedzali nas zresztą, że czwarty dzień aklimatyzacji w innej strefie czasowej jest najgorszy. Dlatego tym bardziej powinniśmy się cieszyć, że odnieśliśmy zwycięstwo. Wygrana z przeciwnikiem lepiej przygotowanym motorycznie to dobry prognostyk przed inauguracją finałów mistrzostw świata” – mówił po meczu. Krzynówek był jednym z czterech zawodników, którym Jerzy Engel pozwolił zagrać w Seongnam od pierwszej do ostatniej minuty. To po jego plasowanym strzale padła druga bramka dla biało-czerwonych. Podczas mundialu miał pewne miejsce w składzie na wszystkie spotkania, ale podobnie jak koledzy z zespołu nie mógł zaliczyć tego turnieju do udanych. Z Korei wrócił na tarczy.
► 566. nieoficjalny mecz reprezentacji Polski (występowała pod różnymi nazwami, np. Kadra PZPN, Liga Polska itp.)
► Rywalem reprezentacji był aktualny mistrz Korei Południowej, zwycięzca K League 1
► Mecz rozegrano w miejscowości Seongnam, położonej niedaleko Seulu, liczącej ponad milion mieszkańców (10. miasto pod względem liczby ludności w Korei Południowej)
► Ze względu na olbrzymie zainteresowanie finałami MŚ 2002 mecz ten był transmitowany do Polski
► Po raz pierwszy w historii reprezentacja Polski zagrała mecz z drużyną z Korei Południowej
► Po raz pierwszy reprezentacja Polski zagrała mecz na terytorium Korei Południowej
► Zagrało 18 zawodników
► Organizatorzy udostępnili bezpłatny wstęp miejscowej młodzieży oraz pracownikom okolicznych zakładów przemysłowych, dzięki czemu na trybunach zasiadło około 10 tysięcy widzów
► Ostatni test-mecz reprezentacji przed finałami MŚ 2002