Najpierw dwie bramki dla Lecha, potem obroniony przez Filipa Bednarka rzut karny, wreszcie druga żółta kartka dla Ľubomíra Šatki i dramatyczna końcówka, w której poznaniacy musieli sobie radzić w dziesiątkę. A to wszystko w strugach ulewnego deszczu, pogłębiającego jeszcze wrażenie sennego horroru. Mecz decydujący o awansie do fazy grupowej Ligi Europy okazał się prawdziwym dreszczowcem, ale dla Kolejorza skończył się happy endem. Po wyeliminowaniu łotewskiej Valmiery, szwedzkiego Hammarby i cypryjskiego Apollonu drużyna z Bułgarskiej poradziła sobie też z belgijskim Charleroi – i warto dodać, że trzy z czterech zwycięstw odniosła na wyjeździe. Bilans bramkowy tych spotkań też był imponujący: trzynaście strzelonych goli, stracony tylko jeden. Jesień 2020 roku dla kibiców Lecha zapowiadała się wyjątkowo ciekawie.
5
M. Diagne
7
D. Henen
19
L. Ribeiro Costa
Powitanie kapitanów obu drużyn, Doriana Dessoleila (w białej koszulce) i Ľubomíra Šatki.
Ekipa z Poznania nie przestraszyła się grającego na własnym podwórku rywala i od początku chciała grać po swojemu. Nie był to może słynny „Żurawball” w pełnym wydaniu, jaki podziwialiśmy w starciu z Apollonem Limassol, w którym Kolejorz triumfował 5:0, lecz i w meczu z Belgami Lech był zainteresowany przede wszystkim grą w piłkę, nie głęboką defensywą. Akcje wyglądały bardzo składnie, nie brakowało w nich podań bez przyjęcia, a nawet prób zagrania piętą.
W pierwszej połowie poza dwoma strzałami nie miałem właściwie nic do roboty. Po przerwie rywale ruszyli do odrabiania strat i ten sztorm przyniósł im rzut karny. Udało mi się go obronić, ale potem i tak oni dość szybko strzelili kontaktowego gola. Wiedzieliśmy, że będą dalej napierać, a czerwona kartka nie ułatwiła nam zadania w kwestii bronienia się. Pokazaliśmy jednak wielkiego ducha, wielki charakter, a na sam koniec często to liczy się najbardziej. Pracowaliśmy na ten awans, pokazywaliśmy od początku eliminacji, że na to zasługujemy, i dzisiaj też to udowodniliśmy.
Po tym strzale Tymoteusza Puchacza poznaniacy powiększyli przewagę do dwóch bramek. Wszystko wskazywało, że mecz w Charleroi jest już rozstrzygnięty.
Lech miał problemy w miarę zbliżania się do pola karnego przeciwników, brakowało prostopadłych podań i pomysłów na to, jak wykończyć akcję. Charleroi z kolei stawało się coraz groźniejsze, kilka razy stwarzając duże problemy defensorom gości. W 33. minucie to jednak Lech zdołał wyjść na prowadzenie za sprawą Daniego Ramíreza. Hiszpan przyjął piłkę przed polem karnym i uderzył bez zastanowienia, a rykoszet zmylił golkipera rywali. Charleroi mogło wyrównać chwilę później, ale kapitalnej szansy nie wykorzystał Fall. Jeszcze przed przerwą było 2:0 dla Kolejorza. Kamiński ładnie znalazł Puchacza, a ten przymierzył lewą nogą, zaskakując bramkarza gospodarzy.
Filip Bednarek (pierwszy od lewej) przed chwilą popisał się kapitalną interwencją po strzale Kaveha Rezaeia z rzutu karnego. To w dużej mierze jego wysokiej formie piłkarze Lecha zawdzięczali awans do fazy grupowej Ligi Europy.
Mogę powtórzyć to, co powiedziałem chłopakom w szatni: jestem z nich dumny, napisaliśmy dziś historię. To coś pięknego jak ten zespół się budował, dojrzewał i zmieniał sposób grania. Trzy mecze na wyjeździe, każdy z nich z przeciwnikami rozstawionymi wyżej od nas i z takich krajów, których już dawno nie udało się pokonać.
To nie był udany mecz dla Ľubomíra Šatki. Kapitan Lecha najpierw sprowokował karnego, a niespełna pół godziny później zobaczył drugą żółtą kartkę i musiał opuścić boisko.
Kiedy polski futbol klubowy sięga dna, a właściwie puka w nie od spodu, doczekaliśmy się wreszcie drużyny w fazie grupowej Ligi Europy. Lech Poznań dołożył do sukcesu rekompensatę – przekonał polskich kibiców, że warto znosić te lata upokorzeń, by doczekać się w pucharach drużyny widowiskowej i pozbawionej kompleksów. (...) Kto widział wszystkie mecze Kolejorza, przedzierającego się misternie przez cztery rundy kwalifikacyjne, wie, o czym myślę: 3:0, 3:0, 5:0 z nie byle jakimi przeciwnikami z Łotwy, Szwecji oraz Cypru. I wreszcie w czwartek pieczęć na tym awansie, zwycięstwo odniesione symbolicznie na boisku lidera ligi belgijskiej Charleroi.
„Szybciej niż inni gracze dostrzega to, co wydarzy się na boisku. Nawet jeśli ma zły dzień, zagra dwa lub trzy niesamowite podania, które mogą skończyć się asystą. W zeszłym roku trener Karim Belhocine zmienił jego pozycję na boisku na »6« lub »8« i był to strzał w dziesiątkę, bo Morioka radził sobie świetnie, był prawdopodobnie najlepszym zawodnikiem zespołu. Jest całkiem niezły w pojedynkach defensywnych i zawsze posyła świetne piłki do napastników” – tak na łamach „Le Soir” ocenił go dziennikarz Benjamin Helson. Polskich kibiców ta opinia mogła zaskakiwać, bo znali Japończyka z występów w barwach wrocławskiego Śląska i kojarzyli jako piłkarza zdecydowanie ofensywnego. W Belgii przeszedł jednak głęboką metamorfozę. Nabrał wagi, popracował nad masą mięśniową i z chuderlaka, który często przewracał się w walce o piłkę, stał się prawdziwym gladiatorem. Na szczęście nie na tyle mocnym, by wyeliminować Lecha z europejskich pucharów.
„Takiego meczu się nie zapomina do końca życia. Nie tylko ze względu na rangę spotkania, ale też jego szalony przebieg. Obroniony karny, potem głupio stracony gol po naszym błędzie. Wkradły się nerwy, doszła niesłuszna czerwona kartka. Stres do końca. No, ale Filip (Bednarek – przyp. red.) uwijał się w bramce i udało nam się dociągnąć korzystny wynik. A co do mojego trafienia… Cóż, miałem dużo miejsca, potrafię uderzyć z dystansu, więc stwierdziłem, że spróbuję. Wpadło” – mówił po ostatnim gwizdku. Ta skromność nie była potrzebna, bo strzał Puchacza okazał się ozdobą widowiska. 21-latek huknął jak z armaty i całkowicie zaskoczył Nicolasa Penneteau. Co ciekawe, to było pierwsze spotkanie w tych eliminacjach, w którym zagrał w drugiej linii. Na swoją nominalną pozycję lewego obrońcy wrócił w 71. minucie, gdy boisko opuścił Wasyl Kraweć, a zastąpił go skrzydłowy Michał Skóraś.
► 1039. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 215. mecz klubu z Polski w Lidze Europy
► 111. mecz polskiego klubu bez remisu w 1/64 finału europejskich pucharów
► 70. wyjazdowy mecz polskiego klubu ze zdobytą bramką w Lidze Europy
► 10. wygrana polskiego klubu w 1/64 finału LE
► 25. wyjazdowa wygrana polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów
► 10. potyczka polskiego klubu w 1/64 finału LE kończona na wyjeździe
► 112. mecz Lecha Poznań w europejskich pucharach
► 52. mecz Lecha Poznań w Lidze Europy
► 77. mecz Lecha Poznań w europejskich pucharach ze zdobytą bramką
► 22. potyczka Lecha Poznań w Lidze Europy
► 10. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów ze strzelonymi dokładnie 2 bramkami
► Drugi gol dla Lecha Poznań był bramką nr 30 strzeloną przez polskie kluby w 1/64 finału Ligi Europy
► 10. wyjazdowe zwycięstwo Lecha Poznań w Lidze Europy
► 90. awans polskiego klubu w europejskich pucharach wywalczony na wyjeździe
► 60. wygrana polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów
► 20. mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów ze strzelonymi dokładnie 2 bramkami
► 170. wygrana polskiego klubu w europejskich pucharach różnicą 1 bramki
► 60. wyjazdowy mecz polskiego klubu bez porażki w Lidze Europy
► 50. potyczka (mecz lub dwumecz) Lecha Poznań w europejskich pucharach
► 20. mecz Lecha Poznań w europejskich pucharach ze strzelonymi dokładnie 2 bramkami
► Pierwsza wygrana polskiego klubu w 1/64 finału LE w rozmiarze 2:1
► Pierwszy wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/64 finału LE ze strzelonymi dokładnie 2 bramkami
► Pierwszy mecz Lecha Poznań w 1/64 finału europejskich pucharów ze strzelonymi dokładnie 2 bramkami, a zarazem pierwsza wygrana w rozmiarze 2:1
► Szósty mecz Lecha Poznań w 1/64 finału LE bez remisu i szósty bez porażki
► Czwarty wyjazdowy mecz Lecha Poznań w 1/64 finału LE, czwarty bez remisu i trzecia kolejna wygrana
► 10. mecz Lecha Poznań w Lidze Europy ze strzelonymi dokładnie 2 bramkami
► 20. wyjazdowy mecz Lecha Poznań w europejskich pucharach ze straconą dokładnie 1 bramką
► 25. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów ze straconą dokładnie 1 bramką
► 10. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/64 finału LE ze zdobytą bramką