W pierwszej połowie widać było różnicę w organizacji gry, oczywiście na korzyść Rosjan. Nasi grali słabo, jak byli przy piłce i jak musieli ją odzyskać. W przerwie Beenhakker dokonał świetnych zmian i wszystko zaczęło się układać. Wczorajszy mecz przypomniał mi mój debiut w roli selekcjonera. Też 22 sierpnia, ale 1989 roku graliśmy z ZSRR i też musieliśmy odrabiać straty, ale przegrywaliśmy tylko 0:1. Ostatecznie udało się zremisować 1:1.

Trudno oceniać mecz, w którym zobaczyłem dwie różne połowy. Z jednej strony martwi postawa naszej reprezentacji w pierwszej części, z drugiej cieszy metamorfoza po przerwie. Ten mecz nie będzie miał znaczenia odnośnie spotkań eliminacyjnych, ale daje selekcjonerowi materiał do analizy. Kilku piłkarzy zawiodło, ale kilku pozostawiło po sobie dobre wrażenie. Chodzi tu o Błaszczykowskiego, Krzynówka, Lewandowskiego, Kuszczaka i Piszczka. Szczególnie po tym ostatnim widać, zwłaszcza po sposobie ustawiania się do piłki, że ma to „coś”.

Przedstawiciele Rosyjskiej Federacji Piłkarskiej przyjęli naszą drużynę życzliwie i kiedy tylko mogli, pomagali biało-czerwonym. Niestety, nie można powiedzieć tego o kibicach Sbornej. Stadion Lokomotiwu Moskwa, mogący pomieścić 30 tysięcy fanów, wypełnił się zaledwie w połowie, ale nie przeszkodziło to w wygwizdaniu naszej reprezentacji podczas odgrywania hymnu polskiego. Warto zauważyć, że takie incydenty, pomimo wielu animozji między kibicami, zdarzają się na europejskich stadionach sporadycznie. „Zachowanie ludzi, którzy przyszli dziś na stadion, było delikatnie mówiąc nieprzyzwoite. Jestem zniesmaczony ich postawą, zarówno podczas odgrywania polskiego hymnu, jak również w czasie meczu” – powiedział prezes PZPN Michał Listkiewicz.