Reprezentacja Polski podczas hymnu przed meczem z ZSRR w Chorzowie. Od prawej: Lucjan Brychczy, Edmund Zientara, Roman Lentner, Jerzy Woźniak, Stefan Florenski, Roman Korynt, Edward Jankowski, Ginter Gawlik, Henryk Kempny, Edward Szymkowiak, Gerard Cieślik.
Miał 17 lat, gdy jako Ślązak został przymusowo wcielony do Wehrmachtu. Koniec wojny zastał go na terenach zajętych przez Armię Czerwoną i trafił do obozu jenieckiego, skąd potem miał trafić do łagru w głębi ZSRR. Szczęśliwie, w tym samym obozie przebywał jego kolega z boiska Teodor Wieczorek (późniejszy reprezentant kraju), który zaświadczył, że Cieślik to Polak i uchronił go przed wywózką na Sybir. Mecz przeciwko Sbornej miał więc dla niego – jak dla wielu innych naszych piłkarzy – szczególny podtekst. Dwa gole strzelone Sowietom sprawiły, że na zawsze trafił do galerii sław polskiego sportu. „Stał się celebrytą tamtych czasów. Pamiętam, jak zachodziłem do magla, a tam kobiety mające nikłe pojęcie o piłce nożnej rozprawiały właśnie o nim” – wspominał po latach wielki kibic i były premier Jerzy Buzek.
Jedyny w historii bramkarz, który został laureatem Złotej Piłki magazynu „France Football”. Wygrał ten plebiscyt w 1963 roku, w którym zanotował fenomenalny występ w meczu Reszty Świata przeciwko Anglii. Trzy lata wcześniej zdobył z reprezentacją ZSRR mistrzostwo Europy, rok później tytuł wicemistrza. Sięgnął także po złoty medal olimpijski w Melbourne. Co ciekawe, jeszcze cztery lata przed słynnym spotkaniem na Stadionie Śląskim równie często zakładał korki jak łyżwy. Karierę piłkarską łączył bowiem z grą w hokeja w barwach moskiewskiego Dynama, z którym zresztą zdobył mistrzostwo Rosji. Był mistrzem obrony rzutów karnych – podczas kariery 150 razy wygrywał takie pojedynki (rywale pokonywali go w dwóch na trzy próby). W meczu z Polską skapitulował po strzałach Gerarda Cieślika z akcji.
Autor: Krzysztof Jaśniok
Mecz ze Związkiem Radzieckim na Stadionie Śląskim w Chorzowie miał jednego wielkiego bohatera. Gerard Cieślik strzelił dwa gole i przeszedł do historii jako ten, który „dokopał Ruskim”.
Z czasów jego występów w barwach chorzowskiego Ruchu i reprezentacji Polski zachowało się niestety niewiele materiałów audiowizualnych. Telewizja w naszym kraju dopiero raczkowała, więc mecze – tylko te najważniejsze i jedynie we fragmentach – utrwalano w postaci kronik filmowych, które przed projekcjami były wyświetlane w kinach. Ocalała na szczęście ta najważniejsza klisza: z pamiętnego spotkania ze Związkiem Radzieckim w eliminacjach mistrzostw świata w Szwecji.
Zwycięstwa nad naszym sąsiadem ze wschodu zawsze mają szczególny smak, ale to było wyjątkowe. Po pierwsze dlatego, że w pierwszym meczu w Moskwie biało-czerwoni dostali lanie, przegrywając 0:3. Po drugie dlatego, że nieco ponad rok wcześniej najpierw w Poznaniu, a potem w Budapeszcie ludzie po raz pierwszy otwarcie zbuntowali się przeciwko władzy komunistycznej. Protesty zostały brutalnie stłumione i niechęć do Wielkiego Brata zarówno w Polsce, jak i na Węgrzech była olbrzymia. Działacze do tego stopnia obawiali się tego, jak kibice przyjmą piłkarzy z ZSRR na Śląskim, że przedmeczową rozgrzewkę wyznaczyli im na bocznym boisku. Spodziewali się, że gdy drużyna Sbornej zgodnie ze swoim zwyczajem pierwsza wyjdzie na murawę, powita ją kocia muzyka na sto tysięcy gardeł. A to złamałoby karierę wielu partyjnych dygnitarzy.
Gerard Cieślik wyprowadza reprezentację Polski na murawę Stadionu Śląskiego. Za kapitanem idą Edward Szymkowiak, Henryk Kempny, Ginter Gawlik i reszta drużyny.
Ostatecznie nie doszło do ekscesów, w czym największy udział miał Cieślik. Najpierw strzelił z bliska, a po przerwie podwyższył prowadzenie, trafiając głową po wrzutce Lucjana Brychczego. Publiczność oszalała z zachwytu. Ludzie wpadali sobie objęcia, całowali w policzki, rzucali w górę czapki i płaszcze, a po ostatnim gwizdku wbiegli na murawę i znieśli 30-letniego lewego łącznika na ramionach do szatni. Polska miała nowego bohatera. Człowieka, który spuścił łomot Wielkiemu Bratu za Poznań, Budapeszt i cały Układ Warszawski.
Sam Cieślik zawsze bardzo skromnie wspominał te wydarzenia. Dla niego mecz z ZSRR to był przede wszystkim pojedynek z legendarnym Lwem Jaszynem, którego z powodu długich rąk nazywano Czarnym Pająkiem. W pamięci został mu taki obraz: „Stoi w bramce i tylko patrzy. Jego wzrok zawsze jest tam gdzie ja. Śledzi mnie, a ja zdaję sobie sprawę, że on widzi i obserwuje jednocześnie nie tylko mnie, ale wszystkich na boisku. Jakby miał nie jedną, ale kilka par oczu, sto oczu. Najlepszy bramkarz, jakiego widziałem! Największy przeciwnik!*”. Takiego mistrza pokonać, to było dopiero wyzwanie. Niewysoki łącznik z Chorzowa miał jednak na to sposób.
W nieodłącznej cyklistówce na głowie, zwinny jak pająk. Jeden z najlepszych bramkarzy w historii futbolu Lew Jaszyn w Chorzowie skapitulował dwa razy, zawsze po strzałach Gerarda Cieślika.
Po latach zdradził, skąd w tak niedużym ciele wzięła się tak olbrzymia siła strzału: „Po pierwsze potrzebny jest spryt, odpowiednie uderzenie piłki nogą. Mam małą nogę, numer 38. Ale to właśnie ułatwiało mi zdobywanie bramek. Na ogół piłkarze strzelają zamaszystym, długim, wyprowadzonym z biodra kopnięciem. Potrzebują do tego sporo miejsca, muszą się urwać przeciwnikowi. W dodatku często zawadzają szpicem buta o ziemię. Piłka kiksuje! Mała stopa nie pozwalała mi nigdy na takie obszerne ruchy. Strzelałem krótko, z kolana, nie zawadzałem stopą o murawę. Wystarczyło mi pół metra terenu, urwanie się przeciwnikowi na sekundę i już mogłem strzelać. Po drugie trzeba wiedzieć, kiedy należy to robić. (…) W większości przypadków oddawałem strzał na bramkę, gdy mój rywal był w ruchu, kiedy tańczył z niecierpliwości między słupkami. Wyczuwałem te jego podskoki i gdy tylko lekko oderwał się od ziemi, strzelałem w drugą stronę”.
W starciach z Lwem Jaszynem można było stracić zęby. Radziecki bramkarz odważnie wychodził do dośrodkowań i bezpardonowo atakował. W tej sytuacji powietrzny pojedynek przegrał Henryk Kempny.
Jaszyn o tym wiedział, bo przeciwko Cieślikowi zagrał nie pierwszy raz w życiu. Ale i tak okazał się bezradny. Tłumaczył potem, że puścił dwa gole, bo wcześniej był chory na grypę, pauzował i wypadł z formy, lecz wynik poszedł w świat. Na turniej do Szwecji ostatecznie jednak pojechała Sborna. Decydujący o awansie trzeci mecz odbył się na „neutralnym terenie” w Lipsku, gdzie na trybunach w dużej liczbie zasiedli stacjonujący w NRD żołnierze Armii Czerwonej. ZSRR wygrał 2:0 i tym samym niewysoki łącznik nie spełnił swoich marzeń o występie na mistrzostwach świata.
* Cytaty pochodzą z książki Tadeusza Olszańskiego „Za metą i dalej”, Wyd. Sport i Turystyka, Warszawa 1973
► Trzeci mecz reprezentacji rozegrany w Chorzowie i drugi na Stadionie Śląskim
► Drugi mecz reprezentacji przeciwko ZSRR i po porażce teraz wygrana w czasie pierwszej wizyty naszych wschodnich sąsiadów w Polsce
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów ze zdobytą bramką (3) w eliminacjach mistrzostw świata na własnym boisku
► Drugi gol dla Polski był bramką nr 260 strzeloną przez reprezentację w meczach oficjalnych
► 25. mecz reprezentacji ze zdobytą bramką w październiku
► 20. mecz reprezentacji ze straconą bramką w październiku
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez remisu (3) w eliminacjach mistrzostw świata na własnym boisku, wszystkie dotychczasowe mecze były rozstrzygnięte
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów ze straconą bramką (4) w eliminacjach mistrzostw świata
► Dziesiąty mecz reprezentacji w wielkich turniejach (MŚ + ME + IO) liczonych łącznie (eliminacje + finały)
► Drugi gol dla Polski był bramką nr 10 strzeloną przez reprezentację w eliminacjach mistrzostw świata
► Piąty dublet Gerarda Cieślika w 38. występie w reprezentacji (oprócz tego raz zanotował hat-trick)
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez remisu (7) w mistrzostwach świata (eliminacje + finały), wszystkie dotychczasowe mecze były rozstrzygnięte
► Wyrównany rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów ze zdobytą bramką (2) w eliminacjach mistrzostw świata
► Pierwszy w historii reprezentacji mecz rozegrany 20 października
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez porażki (2) w eliminacjach mistrzostw świata
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych zwycięstw (2) w eliminacjach mistrzostw świata
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez remisu (10) w wielkich turniejach (MŚ + ME + IO) liczonych łącznie (eliminacje + finały), wszystkie dotychczasowe mecze były rozstrzygnięte
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów ze straconą bramką (6) w wielkich turniejach (MŚ + ME + IO) liczonych łącznie (eliminacje + finały)
► Zagrało 11 zawodników z 5 klubów (po czterech z Legii i Górnika Zabrze)
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów ze straconą bramką (5) w mistrzostwach świata (eliminacje + finały)
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez remisu (6) w eliminacjach mistrzostw świata, wszystkie dotychczasowe mecze były rozstrzygnięte