13
J. Kraska
8
Z. Szołtysik
W meczu z ZSRR, tak jak w pozostałych spotkaniach na igrzyskach w Monachium, polskiej bramki bronił Hubert Kostka. Bramkarz Górnika Zabrze zakończył reprezentacyjną karierę miesiąc później w Bydgoszczy, gdzie w roli kapitana zagrał przeciwko Czechosłowacji.
„Andrzej, rozbieraj się, wchodzisz na boisko, zastąpisz Guta!”. „Teraz? To ja nie chcę!”. „W takim razie, Zyga, ty wejdziesz!”. Taki dialog odbył się na ławce polskiego zespołu w trakcie drugiej połowy meczu ze Związkiem Radzieckim. Rywale prowadzili 1:0, a stawką był awans do finału turnieju olimpijskiego. Tym, który odmówił Kazimierzowi Górskiemu wejścia na boisko, był Andrzej Jarosik, a ten, który wszedł zamiast niego, został bohaterem. To właśnie Zygfryd Szołtysik trzy minuty przed końcem meczu strzelił gola na 2:1. Szołtysik przez lata tworzył genialny duet napastników z Włodzimierzem Lubańskim. Złoto igrzysk w Monachium było ukoronowaniem ich wspólnych reprezentacyjnych występów. A Jarosik? Po meczu ze Związkiem Radzieckim został dyscyplinarnie wysłany do kraju. W reprezentacji już nie zagrał.
Szybkość i przebojowość odziedziczył po matce, która była sprinterką. Błochin – z pochodzenia Ukrainiec – największe triumfy święcił z Dynamem Kijów. W 1975 roku jego klubowa drużyna zdobyła Puchar Zdobywców Pucharów, ale największą sławę przyniosły mu trzy gole wbite Bayernowi Monachium w spotkaniach o Superpuchar Europy. To sprawiło, że został wybrany piłkarzem roku w Europie w prestiżowym plebiscycie tygodnika „France Football”. Imponował długowiecznością. Jedenaście lat po pierwszym triumfie ponownie zdobył z Dynamem Puchar Zdobywców Pucharów. Był także na dwóch mundialach (1982, 1986), ale tam nie odegrał już pierwszoplanowej roli.
Niewiele brakowało, by mecz z ZSRR w ogóle się nie odbył lub by doszło do niego w innym terminie. Zaplanowano go bowiem na 5 września 1972 roku o godzinie 16:30 w Augsburgu, a właśnie tego dnia o poranku doszło do zamachu terrorystycznego w wiosce olimpijskiej w Monachium. Palestyńczycy z organizacji Czarny Wrzesień porwali jedenastu izraelskich sportowców i trenerów, żądając uwolnienia czterystu swoich rodaków więzionych przez władze Izraela. Dramatyczne wydarzenia po latach tak wspominał lekarz polskiej reprezentacji Janusz Garlicki: „Gdy wstaliśmy z łóżek, dowiedzieliśmy się o tragicznej wiadomości, która wstrząsnęła nie tylko uczestnikami Igrzysk Olimpijskich, ale i całym światem. (…) Atmosfera w wiosce stała się nadzwyczaj nerwowa. (…) Bardzo dobrze się stało, że graliśmy w tym dniu mecz na wyjeździe. Po śniadaniu odprawa, maksymalna mobilizacja i odjazd. Nie ma czasu myśleć o tym, co się dzieje dookoła*”.
Palestyńscy terroryści na balkonie apartamentu izraelskich sportowców w wiosce olimpijskiej w Monachium.
Po dwóch godzinach podróży pociągiem drużyna była już w Augsburgu. „W szatni normalne przygotowania” – pisze dalej doktor Garlicki. „Wychodzimy na płytę. Losowanie boisk. Wymiana proporczyków i już właśnie rozpocząć ma się spotkanie, gdy nagle nadbiega ktoś z organizatorów i mówi, że wszystkie zawody w dniu dzisiejszym są odwołane”. Piłkarze zeszli do szatni, ale wkrótce pojawiła się informacja, że wszystkie zawody, które już się rozpoczęły, mają być kontynuowane. Delegat FIFA nakazał zawodnikom powrót na murawę i wreszcie zabrzmiał pierwszy gwizdek. Polacy wygrali 2:1, a gdy wrócili do Monachium, okazało się, że terroryści nadal są w wiosce. „Okazuje się, że o godzinie 22:00 mija ultimatum dane przez zamachowców” – wspomina doktor Garlicki. „Szybko wracamy do swoich kwater. Nikt nie wychodzi z pomieszczeń. Z zapartym tchem śledzimy dalsze wypadki. Oddychamy z ulgą, gdy z balkonu patrzymy na odlatujące wraz z zakładnikami i zamachowcami policyjne helikoptery. Długo jednak nie możemy zasnąć. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Poza tym w napięciu czekamy – co dalej z Olimpiadą? Wreszcie po północy nadchodzi radosna wiadomość – Igrzyska będą kontynuowane”. Zawodów nie przerwano, ale zamach skończył się tragicznie. Po trwających wiele godzin negocjacjach na lotnisku doszło do nieudanej próby odbicia zakładników. Zginęło jedenastu członków izraelskiej ekipy, pięciu terrorystów i policjant.
* Cytaty pochodzą z książki „Wielki finał”, praca zbiorowa, Wydawnictwo Sport i Turystyka, Warszawa 1977
Autor: Rafał Byrski
Nazywano ich „małżeństwem doskonałym”, bo na boisku rozumieli się bez słów. Włodzimierz Lubański i Zygfryd Szołtysik – to jeden z najsłynniejszych duetów w historii polskiego futbolu.
Przez lata stanowili o sile Górnika Zabrze i reprezentacji. Z klubem taśmowo wygrywali rozgrywki ekstraklasy, wielokrotnie zdobywali Puchar Polski, błyszczeli w europejskich pucharach. Z reprezentacją zdobyli złoto na igrzyskach w Monachium. To Lubański asystował przy zwycięskim golu Szołtysika w pamiętnym meczu ze Związkiem Radzieckim (2:1).
Włodzimierz Lubański (w środku) i Zygfryd Szołtysik (pierwszy z prawej) razem z Tadeuszem Forysiem, który był m.in. selekcjonerem reprezentacji w 1963 roku, gdy obaj piłkarze zadebiutowali w drużynie narodowej.
– „Zyga” dawał mi takie podania, jakby siedział w mojej głowie i znał wszystkie moje myśli – wspominał po latach Lubański w rozmowie z Pawłem Zarzecznym, przeprowadzonej dla tygodnika „Historia Polskiej Piłki Nożnej”.
Jeśli Lubański i Szołtysik byli uważani za „małżeństwo doskonałe”, to takiej okazji nie mogli przegapić twórcy programu… „Małżeństwo doskonałe”. Byli nimi dwaj wytrawni spece od telewizyjnej rozrywki, dodajmy rozrywki na najwyższym poziomie – Jacek Fedorowicz i Jerzy Gruza. Ten pierwszy był prezenterem, a drugi reżyserem.
Dwie gwiazdy telewizyjnego „Małżeństwa doskonałego”, prowadzący program Jacek Fedorowicz (z lewej) i występujący w nim gościnnie Bohdan Łazuka.
Gwiazdy Górnika zostały zaproszone do drugiej edycji programu, który był emitowany w latach 1968-69. Uczestnicy brali udział w tak zwanym „Wieloboju małżeńskim”. Musieli odpowiadać na pytania promujące zgodność charakterów, znajomość życiorysów, cech szczególnych lub przyzwyczajeń itp. To wszystko było przeplatane występami piosenkarzy, aktorów i tancerzy, a okraszone humorem i subtelną satyrą na PRL-owską siermiężność. Subtelną, bo nad wszystkim czuwał cenzor.
Lubański i Szołtysik nie tylko wzięli udział w „Małżeństwie doskonałym”, ale podobnie jak na boisku okazali się bezkonkurencyjni. Fragmenty programu oraz wspomnienia Włodzimierza Lubańskiego opowiadającego o kulisach ich udziału w tej popularnej audycji można zobaczyć w załączonym materiale filmowym. Warto popatrzeć i uśmiechnąć się z rozrzewnieniem. Dziś już nie ma ani takich programów, ani takich piłkarzy.
► 250. oficjalny mecz w historii reprezentacji Polski
► Dziesiąty mecz reprezentacji na terenie Niemiec (z wyłączeniem NRD)
► Po raz trzeci wyrównany rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez porażki (6)
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez porażki (4) w finałach igrzysk olimpijskich – wszystkie na neutralnym boisku
► 40. mecz reprezentacji ze zdobytą bramką we wrześniu
► Dziesiąty mecz reprezentacji w finałach wielkich imprez (MŚ + IO) liczonych łącznie
► Dziesiąty mecz reprezentacji ze straconą bramką w wielkich imprezach (MŚ + IO) liczonych łącznie (eliminacje + finały) na neutralnym boisku
► Trzecia w historii żółta kartka dla reprezentanta Polski (Lesław Ćmikiewicz)
► 30. mecz Kazimierza Deyny w reprezentacji i 13. bramka
► 10. gol Zygfryda Szołtysika w 43. występie w reprezentacji
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez porażki (5) w igrzyskach olimpijskich (eliminacje + finały)
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów ze zdobytą bramką (7) w igrzyskach olimpijskich (eliminacje + finały)
► Pierwszy mecz reprezentacji rozegrany 5 września
► Po raz pierwszy reprezentacja zagrała w niemieckim mieście Augsburg
► Zagrało 13 zawodników z 6 klubów
► Po tym spotkaniu wyrównany bilans meczowy reprezentacji w igrzyskach olimpijskich (eliminacje + finały): 7-1-7
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów ze zdobytą bramką (6) w finałach igrzysk olimpijskich – wszystkie na neutralnym boisku
► Po tym spotkaniu bilans meczów reprezentacji ze zdobytą i ze straconą bramką jak również bez zdobytej i bez straconej bramki jest idealnie równy – odpowiednio 199-199 i 51-51
► Mecz uznawany przez FIFA za nieoficjalny