Jeśli ktoś chciał spotkać piłkarza występującego w reprezentacji Polski o imieniu Tomasz, koniecznie tego dnia powinien odwiedzić Bydgoszcz. W kwietniowym meczu ze Szkocją w podstawowym składzie wybiegło ich na boisko aż pięciu: Wałdoch, Kłos, Iwan, Zdebel i Hajto i pod tym względem było to prawdopodobnie rekordowe spotkanie. Niestety, żaden z tych zawodników nie przyczynił się do wygranej biało-czerwonych. Remis po przeciętnej grze z pewnością nie zadowolił licznie zgromadzonych na trybunach kibiców, ale sprawił, że polska drużyna pozostawała niepokonana od ponad dziesięciu miesięcy.

TOMASZÓW DWÓCH

Za drugą linię reprezentacji Polski od pierwszej minuty odpowiadało trzech piłkarzy o tym imieniu. Dwóch z nich: Iwan i Zdebel kończyło mecz w nie najlepszych nastrojach. Pierwszy w wyniku dwóch żółtych kartek opuścił murawę niespełna dziesięć minut przed końcem. Była to zarazem jego jedyna czerwona kartka w 40 występach w narodowych barwach. Drugi co prawda nie został upomniany przez sędziego, ale w ciągu niespełna godziny, którą spędził na boisku, niczym specjalnym się nie wyróżnił. Zawodnik, który cały czas walczył o uznanie w oczach Jerzego Engela, nie dał selekcjonerowi zbyt wielu argumentów, żeby ten na stałe na niego postawił, myśląc o obsadzie środka pola.