14
S. Peszko
17
D. Janczyk
9
R. Lewandowski
Reprezentacja Polski przed meczem ze Słowacją w Chorzowie. Stoją od lewej: Mariusz Lewandowski, Seweryn Gancarczyk, Roger Guerreiro, Arkadiusz Głowacki, Jarosław Bieniuk. W dolnym rzędzie: Jerzy Dudek, Ludovic Obraniak, Paweł Brożek, Jakub Rzeźniczak, Ireneusz Jeleń, Jakub Błaszczykowski.
Trudno o bardziej deprymujący moment dla obrońcy niż to, czego doświadczył w pierwszych minutach meczu ze Słowacją. Niefortunna interwencja, po której strzelił samobójczego gola, nie tylko stała się symbolem fatalnej gry Polaków w eliminacjach mundialu 2010, ale też właściwie zakończyła jego karierę w biało-czerwonych barwach. Po spotkaniu w Chorzowie w reprezentacji zagrał już tylko jeden raz, miesiąc później towarzysko z Kanadą w Bydgoszczy (1:0). Gancarczyk to piłkarz nietypowy, bo zanim zadebiutował w polskiej ekstraklasie zrobił furorę na Ukrainie. Grał w Arsenale Kijów, Wołyniu Łuck i Metaliście Charków. W sezonie 2006/07 został wybrany najlepszym defensorem ligi naszych wschodnich sąsiadów.
To on przejął piłkę wybitą przez Arkadiusza Głowackiego i wrzucił ją w pole karne, gdzie fatalny błąd popełnił Seweryn Gancarczyk. Hamšík – dziś uznawany za najlepszego słowackiego piłkarza w XXI wieku – był wówczas u progu wielkiej kariery. Trudno go poznać, gdy biega po murawie Stadionu Śląskiego, bo nie ma jeszcze na głowie charakterystycznego irokeza. Mimo młodego wieku (22 lata) był jednak już wtedy kapitanem reprezentacji i jedną z gwiazd ligi włoskiej. Jego talent rozbłysnął, gdy grał w Brescii, ale prawdziwą furorę zrobił dopiero w Napoli. Co ciekawe, w reprezentacji Hamšík zadebiutował w meczu z Polską. Spotkanie rozegrane w hiszpańskiej miejscowości Jerez de la Frontera zakończyło się remisem 2:2.
Autor: Krzysztof Jaśniok
Jesienią 2009 roku po raz ostatni doszło do sytuacji, gdy selekcjoner polskiej kadry został zwolniony przed końcem eliminacji mistrzowskiego turnieju. Leo Beenhakker stracił pracę po ósmym z dziesięciu spotkań. Zastąpił go Stefan Majewski, który obejmując funkcję nie wiedział jeszcze, że poprowadzi drużynę tylko w dwóch meczach.
Uczestnik mundiali w Hiszpanii i Meksyku miał już za sobą bogate doświadczenia w roli trenera. Jeszcze jako czynny piłkarz niemieckiego Freiburga, w którym grał w ostatnich latach kariery, pracował z juniorami tego klubu. Po powrocie do Polski objął warszawską Polonię i w sezonie 1995/96 awansował z nią do ekstraklasy. Potem znów wyjechał za Odrę, gdzie przez dwa lata prowadził rezerwy Kaiserslautern, by od 1999 roku już na stałe zostać nad Wisłą. Przez prawie dekadę trenował kolejno Amikę Wronki (zdobył z nią Puchar Polski i Superpuchar), Zagłębie Lubin, Świt Nowy Dwór Mazowiecki, Widzew Łódź i Cracovię. Był też asystentem Zbigniewa Bońka w jego krótkim epizodzie w roli selekcjonera, a od 2009 roku trenerem reprezentacji do lat 23. I będąc właśnie w tej roli, na finiszu przegranych kwalifikacji do mistrzostw świata w RPA przyjął wyzwanie i ruszył gasić pożar w polskiej szatni.
Stefan Majewski został selekcjonerem 17 września 2009 roku i pełnił tę funkcję niespełna miesiąc. Pod jego batutą reprezentacja przegrała dwa mecze, nie zdobywając gola.
Zadanie nie było łatwe, bo atmosfera wokół kadry była wówczas fatalna. Media nie oszczędzały piłkarzy, a kibice chyba pierwszy raz w historii tak gremialnie odwrócili się od drużyny narodowej – ostatni mecz kwalifikacji na śląskim gigancie obejrzało zaledwie 4500 widzów. Wybór Majewskiego na tymczasowego selekcjonera też znalazł się w ogniu krytyki. Wypominano mu trudny charakter i brak sukcesów w ostatnich latach pracy w klubach. Poza tym domagano się trenera na lata, a nie na próbę. Wiadomo było, że do pracy z reprezentacją szykuje się już Franciszek Smuda, który w końcówce eliminacji mógłby zrobić chrzest bojowy swoim faworytom. Stało się jednak inaczej.
Podczas meczu ze Słowacją Stadion Śląski świecił pustkami. Biało-czerwoni tym razem mogli liczyć tylko na najwierniejszych kibiców.
W meczach z Czechami i Słowacją biało-czerwonych poprowadził Stefan Majewski i cudu nie dokonał. W Pradze po bezbarwnej grze ulegliśmy gospodarzom 0:2, a w Chorzowie zaczęło się od samobója, po którym drużyna nie zdołała się już podnieść. Na dwa lata przed mistrzostwami Europy, których współgospodarzem po raz pierwszy w historii miała być Polska, wiadomo było, że nasz futbol znalazł się w głębokiej zapaści. Strażak ochotnik zrobił tyle, ile mógł, ale ogień obejmował coraz wyższe kondygnacje.
Bohater jednego meczu, czyli Krzysztof Pawlak. Przed laty świetny piłkarz, obrońca, 31-krotny reprezentant Polski i uczestnik mistrzostw świata w Meksyku. Poza epizodem w roli selekcjonera pracował jako trener m.in. w Lechu Poznań, GKS-ie Bełchatów i Podbeskidziu Bielsko-Biała.
Misja trenera Majewskiego zakończyła się niepowodzeniem, ale w historii futbolu nad Wisłą zdarzył się człowiek, którzy w selekcjonerskim epizodzie miał więcej szczęścia. Krzysztof Pawlak, który przejął zespół po Antonim Piechniczku w trakcie przegranych eliminacji mundialu we Francji, poprowadził reprezentację tylko w jednym meczu. I bilans ma znakomity, bo wygrał 4:1 z Gruzją. Byli też podobni do Majewskiego pechowcy. Lesław Ćmikiewicz dokończył kwalifikacje do mistrzostw świata w USA po tym, jak z drużyną rozstał się Andrzej Strejlau, i przegrał wszystkie trzy mecze: z Norwegią 0:3, z Turcją 1:2 i Holandią 1:3. Bernard Blaut, który we wrześniu 1985 roku w zastępstwie trenera Piechniczka poprowadził biało-czerwonych przeciw Czechosłowacji, musiał przełknąć gorycz porażki 1:3. Dekadę później, gdy pracę z kadrą zakończył Henryk Apostel, jego następca Władysław Stachurski miał objąć reprezentację na lata. Został zwolniony już po czterech meczach i to… towarzyskich. Zaczął bowiem od wyniku 0:5 z Japonią, potem przegrał z Chorwacją i ledwie zremisował ze Słowenią i Białorusią.
Jak więc widać, robota strażaka ochotnika wcale nie jest łatwa. Atmosfera w pracy wyjątkowo duszna, do tego poparzyć się można już przy pierwszym podejściu. Ale ktoś w końcu musi ten pożar ugasić…
► Szósty mecz reprezentacji ze Słowacją i po nim ujemny bilans (2-1-3)
► Drugi i ostatni mecz Stefana Majewskiego w roli selekcjonera reprezentacji Polski
► Wczesnojesienne opady śniegu zaskoczyły organizatorów – nie było kolorowej piłki przystosowanej do gry w takich warunkach
► 170. mecz reprezentacji bez strzelonej bramki
► 40. porażka reprezentacji w październiku
► Samobójcza bramka nr 17 (Seweryn Gancarczyk) w historii reprezentacji Polski
► 80. stracona bramka reprezentacji w eliminacjach wielkich turniejów (MŚ + ME + IO) liczonych łącznie
► 20. mecz Pawła Brożka w reprezentacji
► 220. mecz reprezentacji w mistrzostwach świata i Europy liczonych łącznie (eliminacje + finały)
► Po raz trzeci wyrównany rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez zdobytej bramki (3) w eliminacjach mistrzostw świata
► Zagrało 14 zawodników z 11 klubów
► Po raz pierwszy w reprezentacji zagrał zawodnik występujący na co dzień w Realu Madryt (Jerzy Dudek)
► 80. porażka reprezentacji w wielkich turniejach (MŚ + ME + IO) liczonych łącznie (eliminacje + finały)
► 140. mecz reprezentacji ze straconą bramką w mistrzostwach świata i Europy liczonych łącznie (eliminacje + finały)