Ostrowiec lubi wysokie zwycięstwa. W 2003 roku to właśnie na stadionie KSZO walcząca o awans na Euro kadra Pawła Janasa rozgromiła San Marino 5:0. Niespełna dwie dekady później na tym samym obiekcie zagrały nasze piłkarki i wygrały w jeszcze bardziej imponujących rozmiarach. Wprawdzie mecz z Rumunią miał charakter tylko towarzyski, ale wynik 6:0 robi wrażenie. Zwłaszcza że rywalki – w odróżnieniu od drużyny z malutkiej enklawy na Półwyspie Apenińskim – nie należą do outsiderek. W listopadowym rankingu FIFA uplasowały się na 39. pozycji, zaledwie siedem miejsc za Polkami. Królową dnia okazała się Martyna Wiankowska, która ustrzeliła hat-tricka, grając na… lewej obronie. Dwa razy do siatki trafiła Natalia Padilla-Bidas, a raz – Natalia Wróbel. To był ostatni występ biało-czerwonych w 2022 roku. Trzeba przyznać, że zakończyły go mocnym akcentem.
14
A. Zapała
4
K. Maciążka
8
K. Kozak
6
K. Jedlińska
20
D. Kopińska
Reprezentacja Polski przed meczem z Rumunią w Ostrowcu Świętokrzyskim. Stoją od lewej: Małgorzata Mesjasz, Natalia Wróbel, Klaudia Lefeld, Natalia Padilla-Bidas, Tanja Pawollek, Oliwia Woś, Kinga Szemik. W dolnym rzędzie: Martyna Wiankowska, Zofia Buszewska, Ewa Pajor, Weronika Zawistowska.
Było to ostatnie spotkanie żeńskiej kadry w 2022 roku. Z powodów zdrowotnych udziału nie mogło wziąć w nim kilka podstawowych piłkarek, które pierwotnie znalazły się wśród powołanych: Dominika Grabowska, Sylwia Matysik, Karolina Klabis, Nikol Kaletka, Nikola Karczewska i Agata Tarczyńska. Ponadto wciąż do siebie po kontuzjach dochodzą m.in. Katarzyna Kiedrzynek i Adriana Achcińska. (...) Polki od początku spotkania w Ostrowcu Świętokrzyskim dominowały na boisku i już w pierwszym kwadransie miały trzy dogodne okazje do objęcia prowadzenia. Udało się to zrobić jednak dopiero w 19. minucie, gdy miękką wrzutkę z lewej strony Martyny Wiankowskiej głową z 4. metra zamknęła Natalia Padilla-Bidas.
Fajnie, że ten rok mogłyśmy zakończyć tak wysokim zwycięstwem. Jeśli chodzi o trzy bramki, to cieszę się z tego, ale najważniejsze jest dla mnie dobro drużyny. To, że się rozwijamy i krok po kroku dążymy do tego, co chcemy osiągać w przyszłości. To był nasz dobry występ, ale każdy mecz traktujemy jako dobrą lekcję. Zawsze chcemy więcej. Dzisiaj zrobiłyśmy to, co do nas należało, i czekamy na kolejny rok.
W drugiej połowie Natalia Wróbel rozpoczęła strzelanie już trzy minuty po przerwie, a asystowała jej Martyna Wiankowska. Obie panie zamieniły się rolami w 63. minucie, gdy gola na 5:0 strzeliła Wiankowska po podaniu Wróbel. Dzieła zniszczenia dopełniła Wiankowska, która bezpośrednim kopnięciem piłki z rzutu wolnego w doliczonym czasie zdobyła szóstą bramkę dla Polek. Biało-czerwone zwyciężyły więc 6:0, choć mogły jeszcze wyżej. Świetne okazje zmarnowały jednak Wróbel i Klaudia Jedlińska. Rumuńskiej bramkarki nie pokonała również Ewa Pajor, która grała do 71. minuty. Mimo że zanotowała dobry występ, nie zdołała okrasić go golem.
Jestem zadowolona z tego, że ta wysoka obrona i stwarzane sytuacje były kończone strzałami, oraz z tego, że dzisiaj skuteczność była na wysokim poziomie. Nie zawsze strzelamy tyle bramek. Czasami mamy dokładnie tyle samo sytuacji, a mecz kończy się wynikiem 2:1. Miejmy nadzieję, że jesteśmy coraz lepsi i wierzymy głęboko w to, że kolejne mecze będą wyglądały podobnie.
Rumunkom strzeliła dwa gole, ale najpiękniejszą akcję przeprowadziła w 28. minucie, gdy efektownie przerzuciła piłkę nad jedną z rywalek, uruchamiając akcję, którą zakończyła bramką na 2:0 Martyna Wiankowska. Gdy po meczu Hanna Urbaniak z portalu Łączy Nas Piłka zapytała ją, czy w tym zagraniu było więcej finezji, czy zwykłego przypadku, odparła zdecydowanie: „Chciałam! Chciałam tak zagrać! Czasami lubię się bawić na boisku”. Ta zabawa wreszcie przynosi efekty, bo urodzona w Hiszpanii Polka dość długo czekała na swoje pierwsze trafienie w reprezentacji. Dokonała tego dopiero po półtora roku gry w koszulce z orłem na piersi, w towarzyskim spotkaniu z Marokiem (4:0). „Ten gol dodał mi mnóstwo pewności siebie. W klubie już od jakiegoś czasu czułam, że gram lepiej, a teraz cieszę się, że udało się formę przełożyć na kadrę” – mówiła we wspomnianym wywiadzie.
Do kadry narodowej wróciła po pięciu latach. Zadebiutowała w niej jeszcze za selekcjonerskiej kadencji Miłosza Stępińskiego, w towarzyskim meczu z Estonią (6:0). Potem słuch o niej zaginął. O tym, co się z nią działo, tak opowiedziała Jakubowi Kędziorowi z portalu Interia: „Studiowałam w college’u w USA na wydziale komunikacji i mediów. Byłam tam przez cztery lata, choć początkowo miałam zostać tylko rok. Jednak spodobało mi się, miałam przekonanie, że się tam rozwinę. Sporo się nauczyłam, choć musiałam też dużo poświęcić. I to również rzeczy związanych z piłką, bo byłam świadoma, że grając tam, nie będę występować w reprezentacji”. Woś urodziła się na Opolszczyźnie, ale już w wieku kilku lat przeprowadziła się z rodzicami do Niemiec. Gry w piłkę uczyła się w VfL Bochum, a potem broniła barw niemieckich klubów Herforder SV i Arminia Bielefeld oraz amerykańskiego Indiana Hoosiers. Latem 2022 roku została zawodniczką FC Zürich.