Jeśli prześledziłoby się wyniki reprezentacji Polski w starciach z Norwegią od 1956 roku, można byłoby śmiało pokusić się o stwierdzenie, że należała ona do ulubionych rywali biało-czerwonych. Wystarczy spojrzeć na liczbę goli aplikowanych Wikingom w kolejnych latach (pięć, pięć, dziewięć, sześć oraz sześć). Wyjątek stanowiło spotkanie w 1984 roku (remis). Tym razem Polacy znów urządzili sobie festiwal strzelecki. Trener Wojciech Łazarek dał zagrać wszystkim zawodnikom, a nie miał ich do wyboru zbyt wielu. Z 19 powołanych selekcjonerowi zostało... 14 graczy. Kontuzje wyeliminowały z gry Zbigniewa Bońka, Włodzimierza Smolarka, Jana Karasia i Dariusza Dziekanowskiego, a z powodów pozasportowych do domu odesłany został Marek Koniarek. Ci, którzy wybiegli na murawę Stadionu Olimpijskiego pokazali się z dobrej strony odnosząc przekonujące zwycięstwo.
14
M. Ługowski
15
K. Pawlak
12
J. Wandzik
Reprezentacja Polski przed meczem z Norwegią. W górnym rzędzie od lewej: Jan Urban, Jerzy Wijas, Roman Wójcicki, Jacek Kazimierski, Krzysztof Baran, Waldemar Prusik. W dolnym rzędzie od lewej: Ryszard Tarasiewicz, Paweł Król, Dariusz Wdowczyk, Jan Furtok, Waldemar Matysik (kapitan).
Jan Furtok rozpoczął festiwal strzelecki biało-czerwonych na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. Napastnik GKS-u Katowice wykończył akcję Krzysztofa Barana, po strzale którego piłka trafiła w słupek. Dla Furtoka był to trzeci gol w drużynie narodowej.
Polacy zaliczyli piorunujący początek w spotkaniu z Norwegami. Kilka minut po trafieniu Jana Furtoka biało-czerwoni znów mogli świętować zdobycie bramki. Tym razem piłkę głową skierował do siatki Paweł Król (w środku). Dla obrońcy wrocławskiego Śląska był to drugi gol strzelony w drużynie narodowej.
W meczu z Norwegią szansę debiutu w drużynie narodowej otrzymał Marek Ługowski z Lechii. Wojciech Łazarek znał doskonale tego piłkarza z czasów, gdy sam pracował w Gdańsku. Jednak eksperyment z 22-letnim wówczas obrońcą nie do końca się sprawdził. Ługowski długo nie zabawił w reprezentacji Polski. Rozegrał w niej zaledwie dwa spotkania.
Jak nie skończył tego meczu z golem, wie chyba tylko on sam. Za każdym razem czegoś mu zabrakło. Najpierw był słupek, po którym ostatecznie piłkę do bramki wbił Jan Furtok, następnie zmarnowana okazja sam na sam z bramkarzem gości, aż w końcu strzały na wiwat. Tym samym napastnik Łódzkiego Klubu Sportowego nie powiększył dorobku bramkowego w reprezentacji Polski. W 10 występach zaliczył cztery trafienia. Mecz we Wrocławiu był jego przedostatnim spotkaniem w drużynie narodowej. Krzysztofa Barana uważano za wielki talent. Antoni Piechniczek dał mu szasnę w sparingach przed mundialem w Meksyku. Pokazał się w nich z bardzo dobrej strony. Na MŚ pojechał jednak jako... turysta, bo nie został zgłoszony do kadry na turniej. W 1987 roku trafił do Górnika Zabrze. Po 2 latach przeniósł się do greckiej Larisy... i tu zaczęły się jego problemy. Wrócił rozbity psychicznie, popadł w alkoholizm, tułał się po niższych ligach. Z nałogu udało się wyjść, ale podupadł na zdrowiu. Żył z niskiej renty i aby jakoś wiązać koniec z końcem, zatrudnił się jako instruktor w A-klasowym Rudzkim Klubie Sportowym, a potem jako sprzątacz.
Druga najjaśniejsza postać meczu z Norwegią. To jego trafienie rozpoczęło festiwal strzelecki biało-czerwonych. Po meczu dziennikarze bardzo chwalili duet napastników, na których postawił selekcjoner Wojciech Łazarek. Furtok do spółki z Baranem próbowali kilku niekonwencjonalnych rozwiązań, co należało zapisać po stronie plusów. Po stronie minusów tygodnik „Piłka Nożna” wymienił próby rozgrywania przez nich piłki, co „wyraźnie im się nie udaje”. W „Tempie” o Furtoku napisano z kolei tak: „Dynamiką i nietuzinkowością rozwiązywania boiskowych problemów zyskał wreszcie aprobatę”. I tak faktycznie było. Selekcjoner powołał napastnika GKS-u Katowice na mecze eliminacji ME 1988 z Cyprem i Grecją. Niestety, w żadnym z nich gola nie strzelił i na kolejny występ w koszulce z orzełkiem na piersi czekał do... 1 czerwca 1988 roku.
► 15. mecz rozegrany przez reprezentację na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu, ale 14. w Polsce (przed wojną jeden mecz z Niemcami na tym obiekcie, który wówczas nazywał się Schlesierkampfbahn)
► 12. mecz reprezentacji przeciwko Norwegii i ósmy kolejny bez porażki, bilans: 7-3-2, bramki 45-20
► Czwarty kolejny mecz z Norwegią, w którym tracimy dokładnie 1 bramkę
► 15. mecz reprezentacji rozegrany w marcu
► Dla dwóch strzelców były to ich drugie bramki (Król – obie głową – i Urban), a dla dwóch pozostałych (Prusik i Furtok) trzecie bramki w reprezentacji Polski
► Tor Røste Fossen to dziesiąty Norweg, który był selekcjonerem drużyny naszych rywali
► Drugi gol dla Polski był bramką nr 810 zdobytą przez reprezentację w oficjalnych meczach międzypaństwowych
► 120. zwycięstwo reprezentacji w meczu towarzyskim
► 175. mecz reprezentacji rozegrany na własnym boisku
► Po raz 30. GKS Katowice „dał” reprezentanta Polski (Jerzy Wijas lub Jan Furtok – obaj zagrali od początku meczu)
► Po raz 640. Górnik Zabrze „dał” reprezentanta Polski (Waldemar Matysik lub Jan Urban – obaj zagrali od początku meczu)
► Gol Jana Furtoka w 6. minucie na 1:0 był bramką nr 400 zdobytą przez reprezentację w meczach na własnym boisku
► Po raz 70. wystąpił w reprezentacji zawodnik o imieniu Waldemar (Matysik albo Prusik – obaj zagrali od początku meczu)
► Gol dla Norwegów był bramką nr 80 zdobytą przez naszych rywali głową
► Jozef Marko to 20. sędzia z Czechosłowacji i 320. w ogóle, który rozstrzygał mecz reprezentacji Polski
► 90. zwycięstwo reprezentacji na własnym boisku
► Debiut Marka Ługowskiego w reprezentacji
► Po tym spotkaniu bilans marcowych meczów ze zdobytą i ze straconą bramką, jak również bez zdobytej i bez straconej bramki stał się równy – odpowiednio 11-11 i 4-4
► Drugi mecz reprezentacji rozegrany 24 marca, 11 lat wcześniej towarzyska porażka 1:2 z Argentyną w Chorzowie
► Trzeci gol dla Polski był bramką nr 30 zdobytą przez reprezentację w meczach marcowych
► Zagrało 14 zawodników z 8 klubów (po trzech z Górnika Zabrze i Śląska Wrocław)
► Po raz 10. w reprezentacji wystąpił zawodnik grający na co dzień w klubie niemieckim (Roman Wójcicki z FC Homburg)