Bez dwóch największych gwiazd reprezentacji przeciwko faworytkom do awansu. W trzecim meczu eliminacji mundialu 2023 rywalkami Polek były Norweżki – mistrzynie świata z 1995 roku, złote medalistki olimpiady w Sydney, dwukrotne mistrzynie Europy (1987, 1993), aktualnie 12. drużyna rankingu FIFA. Biało-czerwone znajdują się w tej klasyfikacji siedemnaście miejsc niżej, więc niewielu dawało im szanse na podjęcie wyrównanej walki. A jednak mecz w Łodzi pokazał, że nie taki diabeł straszny. Zespół Niny Patalon, mimo że osłabiony brakiem kontuzjowanych Ewy Pajor i Katarzyny Kiedrzynek, stawił czoło utytułowanym Skandynawkom, a przy odrobinie szczęścia mógł nawet sięgnąć po komplet punktów. Zabrakło tylko skuteczności. Doskonale spisała się za to nasza bramkarka Karolina Klabis, dla której był to… dopiero drugi występ w reprezentacji.
16
D. Grabowska
20
N. Karczewska
8
K. Kozak
Reprezentacja Polski przed meczem z Norwegią w Łodzi. Stoją od lewej: Karolina Klabis, Gabriela Grzywińska, Natalia Padilla-Bidas, Małgorzata Mesjasz, Adriana Achcińska, Paulina Dudek. W dolnym rzędzie: Martyna Wiankowska, Sylwia Matysik, Nikol Kaletka, Weronika Zawistowska, Zofia Buszewska.
Nina Patalon, selekcjonerka reprezentacji Polski, liczyła na gorący doping i tłumy na trybunach. W Gdańsku na meczu z Belgią było ponad 8 tysięcy kibiców. Niestety, okazało się, że Łódź mniej kocha kobiecą piłkę nożną. Na trybunach było około 1500-2000 osób, które próbowały zagrzewać Polki.
Jest niedosyt, bo miałyśmy bardzo dobre sytuacje. Sama mogłam zdobyć bramkę po strzale głową. Myślę, że trzeba się cieszyć, bo to jest cenny punkt. Byłyśmy gotowe fizycznie, miałyśmy siły, choć ten mecz sporo ich zużył. Wiedziałyśmy, że trzeba było się skupić na grze defensywnej, i to zrealizowałyśmy, bo zagrałyśmy na zero z tyłu. Norweżki to faworyt naszej grupy, ale dałyśmy radę. To jest remis za trzy punkty i liczę, że przybliży nas do awansu.
Może nie do końca mieliśmy tyle jakości, by idealnie wykańczać sytuacje, ale najważniejsze jest to, że je mieliśmy. Nasze kontrataki były bardzo groźne. Czy sytuacje Norwegii były bardziej klarowne? Trudno mi powiedzieć. Nasza filozofia wymaga od nas tego, by otwierać grę na własnej połowie. Zawodniczki, jakimi dysponują Norweżki, stwarzały nam problemy. Mamy do dopracowania wiele kwestii indywidualnych, jak wychodzenie spod presji. Będziemy pracować, by te proste elementy były w nadchodzących spotkaniach na jeszcze wyższym poziomie.
Bezbramkowy mecz eliminacji mistrzostw świata kobiet Polska – Norwegia wywołał krytyczne komentarze w skandynawskim kraju, gdzie występ drużyny oceniono jako wyjątkowo słaby. Podkreślono dobrą postawę polskich piłkarek, które nie dały faworytkom strzelić sobie bramki. „Norweżki bardzo rozczarowały wyjątkowo słabym meczem, lecz należy przyznać, że to rywalki okazały się nieoczekiwanie silne” – skomentował dziennik „Dagsavisen”. „Norweżki, będące murowanymi faworytkami, nie doceniły przeciwniczek, zagrały cieniutko i wpadły na polską minę, która je skutecznie zatrzymała. Ten remis to właściwie porażka” – podsumował „Verdens Gang”. Kanał telewizji NRK stwierdził, że w czwartek spotkały się zespoły, które dzieli 17 miejsc w rankingu FIFA, lecz na boisku w ogóle nie było widać tej różnicy. „To był ciężki dzień dla Norweżek, które w Polsce poległy” – zaznaczono. „Polki według tej klasyfikacji miały być lekką zdobyczą i dawczyniami punktów, ale okazały się zaporą nie do przejścia, wsypując skutecznie piasek w koła naszej drużyny” – skomentowała stacja.
Jedna z najmłodszych w ekipie, bo zaledwie 19-letnia zawodniczka Czarnych Sosnowiec, potwierdziła, że może być godną rywalką dla Aleksandry Rompy (Sikory) w walce o miejsce na prawej obronie w reprezentacji. Na tej pozycji gra zresztą od niedawna – wcześniej w drużynach klubowych zwykle była ustawiana na środku defensywy. Miejsce z boku boiska znalazła dla niej nowa selekcjonerka biało-czerwonych. „Gra na prawej obronie, gdzie jesteśmy ustawione czwórką, rzeczywiście różni się od tego, co robię na co dzień, ale wcześniej miałam już przyjemność występować w takiej formacji w młodzieżowych kadrach, dowodzonych przez Ninę Patalon. Dlatego nie jest to dla mnie kłopot” – mówiła wiosną 2021 roku po towarzyskim meczu ze Szwecją, w którym po raz pierwszy zagrała w reprezentacji od pierwszej minuty. W starciu z Norweżkami spisała się świetnie.
Wszystko wskazywało, że zawodowo będzie grać w szczypiorniaka. Jest bowiem córką znanego islandzkiego trenera piłki ręcznej Þórira Hergeirssona, który z reprezentacją Norwegii sięgnął po trzy medale olimpijskie (w tym złoto w Londynie) i dwa razy po tytuł najlepszej drużyny globu. Sama też do 15. roku życia uprawiała ten sport, odnosząc sukcesy w juniorskich zespołach Sola HK i Stabæk IF. Potem jednak zakochała się w futbolu i dość szybko przebiła się do składu jednej z najlepszych skandynawskich ekip: Klepp IL (w latach 2020-21 zawodniczką tego klubu była Aleksandra Rompa). Co ciekawe, karierę zaczynała jako napastniczka. Na środek obrony została przesunięta dopiero po dwuletniej przerwie w grze, gdy walczyła z przewlekłym zapaleniem ścięgna rzepki. Z rodzinnego kraju wyprowadziła się w 2017 roku – została wówczas piłkarką londyńskiej Chelsea. Cztery lata później podpisała kontrakt z Manchesterem United.