Nowy selekcjoner, rozstania i powroty, a w efekcie wysokie zwycięstwo na koniec przegranych eliminacji. W spotkaniu z Mołdawią w roli trenera biało-czerwonych zadebiutował Miłosz Stępiński, który zastąpił w tej roli Wojciecha Basiuka. Dla byłego szkoleniowca polskiej kadry do lat 20, a wcześniej szefa banku informacji w Pogoni Szczecin i Widzewie Łódź, był to debiut absolutny, bo wcześniej nie miał do czynienia z kobiecym futbolem. Na początek zaskoczył powołaniami, bo udało mu się namówić do występów w kadrze gwiazdę PSG Katarzynę Kiedrzynek, a także dwie dawno w niej nie widziane doświadczone zawodniczki: Annę Gawrońską i Patrycję Pożerską. Do drużyny wróciła też Agnieszka Winczo i właśnie ona okazała się we Włocławku królową polowania, strzelając dwa gole. W tabeli grupy 4. Polki rzutem na taśmę wyprzedziły Słowaczki, zajmując trzecie miejsce.
4
H. Konsek
2
G. Grzywińska
6
A. Rędzia
Po pierwszym telefonie trenera Miłosza Stępińskiego byłam bardzo szczęśliwa. Wiedziałam, że ta chwila w końcu nastąpi, że pojawi się w końcu ktoś, kto we mnie uwierzy. I tak się stało. Bardzo mocno tęskniłam za dziewczynami i za tym biało-czerwonym orzełkiem. Nawet jak nie ubierałam reprezentacyjnej koszulki, zawsze byłam całym sercem z drużyną.
Reprezentacja Polski przed meczem z Mołdawią we Włocławku. Stoją od lewej: Katarzyna Daleszczyk, Jolanta Siwińska, Agnieszka Winczo, Agata Guściora, Paulina Dudek, Katarzyna Kiedrzynek. W dolnym rzędzie: Anna Gawrońska, Natalia Pakulska, Ewa Pajor, Ewelina Kamczyk, Patrycja Pożerska.
Polki rozpoczęły spotkanie nerwowo, to przyjezdne pierwsze stworzyły groźną sytuację i Kiedrzynek już w 6. minucie musiała interweniować. Mołdawianki blisko szczęścia były w 20. minucie meczu, gdy strzałem z dystansu popisała się Ludmila Caraman, a piłka po rykoszecie trafiła w słupek polskiej bramki. Biało-czerwone z minuty na minutę zaczęły przejmować inicjatywę na boisku, tworząc pod bramką rywalek coraz więcej klarownych sytuacji. W 25. minucie Patrycja Pożerska przymierzyła z rzutu wolnego, z okolicy 30. metra, ale piłka poszybowała nad poprzeczką mołdawskiej bramki. Dwie minuty później biało-czerwone już cieszyły się z prowadzenia 1:0, ale arbiter spotkania Simona Ghisletta ze Szwajcarii nie uznała prawidłowo zdobytej przez Ewę Pajor bramki.
Marzyłam o bramce, by zarówno pokazać się z dobrej strony publiczności, ale i także przypomnieć o sobie. Dziękuję trenerowi, który obdarzył mnie zaufaniem i pozwolił wrócić do kadry. Mam nadzieję, że zagoszczę tu na dłużej. Starałyśmy się grać skutecznie, choć na początku zabrakło nam trochę dokładności w dośrodkowaniach. Najważniejsze, że w drugiej połowie otworzyłyśmy się i zaczęłyśmy strzelać.
Na pewno pracować będziemy nad tym, co dziś wyszło gorzej, a więc nad samym wejściem w mecz, bo o tym mówiły też same dziewczyny. Po przerwie zagraliśmy tak jak chciałem. Nie było żadnego wybicia piłki, graliśmy spokojnie od tyłu, budowaliśmy skuteczne akcje środkiem pola, skrzydłami, dobrze wykonywaliśmy też stałe fragmenty gry. Jestem z tego bardzo zadowolony i chciałbym, aby właśnie tak grała ta reprezentacja. Świetnie sprawdziły się także zmienniczki, więc mam nadzieję, że buduje się zalążek dobrej reprezentacji. Nikomu nie zamykam drzwi, będę dalej obserwować kolejne zawodniczki.
Paniom nie wypada wypominać wieku, ale musimy zaznaczyć, że Anna Gawrońska wystąpiła w tym meczu, mając 37 lat. Wróciła do kadry po dłuższej przerwie, bo poprzedni selekcjoner Wojciech Basiuk nie widział dla niej miejsca w drużynie. Jej występ miał wymiar raczej symboliczny, bo w tym czasie była już głównie skupiona na pracy w klubie (od kilku lat pełniła funkcję grającej drugiej trenerki Medyka Konin), ale pokazała, że ciągle jest w dobrej formie. A jak o nią dba? „Nie ma żadnego sekretu” – tak odpowiedziała na to pytanie Hannie Urbaniak z portalu Łączy Nas Piłka. „Nie robię niczego niezwykłego. Nie stosuję żadnych diet ani innych cudów. Normalnie żyję, dużo pracuję i spaceruję z psem”. Okazuje się, że tylko tyle wystarczy, aby biegać za piłką do czterdziestki, sięgając po drodze po dwa tytuły mistrza i sześć razy po Puchar Polski.
Druga z piłkarek, którą nowy selekcjoner postanowił „odkurzyć” dla reprezentacji. Pożerska pierwszy raz zagrała w kadrze seniorek, mając zaledwie 16 lat, a już w drugim występie – przeciwko Chorwacji – zdobyła bramkę. W sumie w koszulce z orłem na piersi wybiegła na murawę 83 razy, strzelając 23 gole. Najlepsze wspomnienie z kariery? „Wyjazd do Stanów Zjednoczonych w 2007 roku. Zagrałyśmy towarzysko z Meksykiem w Chicago. Zremisowałyśmy. Na trybunach zasiadły tysiące kibiców. To był szalony wyjazd, trwał tylko cztery dni, ale wszystko zostało rewelacyjnie zorganizowane” – wyznała w rozmowie z Paulą Dudą z portalu Łączy Nas Piłka. Pewnie tych meczów i bramek byłoby więcej, ale często trapiły ją kontuzje. Z tego powodu dwa lata po meczu z Mołdawią postanowiła zawiesić piłkarskie buty na kołku. Od tej pory czasem można ją usłyszeć w telewizji, gdzie komentuje występy koleżanek z boiska.