Nie były to miłe dobrego początki. W drugim meczu pod batutą Adama Nawałki reprezentacja Polski znów nie strzeliła gola i bardzo szczęśliwie zremisowała z drużyną z Zielonej Wyspy. W porównaniu z poprzednim spotkaniem selekcjoner dokonał w podstawowej jedenastce aż ośmiu zmian. Miejsce w składzie zachowali tylko Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski i Waldemar Sobota. Tym razem szansę gry od pierwszej minuty dostali m.in. Krzysztof Mączyński i Michał Pazdan, którzy wkrótce mieli stać się kluczowymi piłkarzami kadry. Co ciekawe, drugi z nich zaczął przygodę w drużynie Nawałki od roli defensywnego pomocnika. Na środek obrony został przestawiony dopiero w trakcie eliminacji Euro 2016.

ZAMIANA RÓL

Jeśli w czwartym z kolei meczu drużyna nie strzela gola, trudno chwalić zawodników ofensywnych. Faktem jest jednak, że tego wieczoru na stadionie w Poznaniu zdecydowanie najlepiej prezentował się Jakub Błaszczykowski, który zresztą zagrał na nietypowej dla siebie pozycji numer dziesięć. Do przerwy tylko raz próbował zaskoczyć irlandzkiego bramkarza Davida Forde'a. W drugiej połowie był bardziej aktywny i to z jego strony rywalom najbardziej groziło niebezpieczeństwo. Mocno starał się też Piotr Ćwielong, który w reprezentacyjnym debiucie zagrał na prawym skrzydle, czyli tam, gdzie zwykle biega Błaszczykowski. Piłkarz Bochum walczył ambitnie, dwa razy uderzył na irlandzką bramkę, ale nie przekonał do siebie selekcjonera. Jego kariera w kadrze narodowej zakończyła się właśnie na tym meczu.