Reprezentacja Polski podczas hymnu przed meczem z Holandią. Od lewej: Zygmunt Maszczyk, Robert Gadocha, Grzegorz Lato, Henryk Wawrowski, Andrzej Szarmach, Henryk Kasperczak, Antoni Szymanowski, Mirosław Bulzacki, Władysław Żmuda, Jan Tomaszewski, Kazimierz Deyna.
1 kwietnia 1975 roku na łamach „Przeglądu Sportowego” pojawił się tytuł, który wielkimi drukowanymi literami głosił sensacyjną wiadomość „Johan Cruyff w Warszawie!”. Poniżej w treści artykułu można było przeczytać, że Holender po wylądowaniu na warszawskim Okęciu powiedział: „Skończył mi się kontrakt z Barceloną i spośród wielu propozycji postanowiłem wybrać ofertę CWKS Legia. To ogromna przyjemność móc zagrać u boku takich piłkarzy jak Deyna, Dąbrowski, Ćmikiewicz, Mowlik, Białas czy Cypka”. To był oczywiście primaaprilisowy żart, ale prawdą jest, że przed meczem na Śląskim wielki Johan odwiedził Polskę kilka razy i miał okazję poznać piłkarski kunszt Kazimierza Deyny. Bywał u nas jako piłkarz Ajaksu, który walczył z Ruchem Chorzów w Pucharze Miast Targowych, a jako reprezentant kraju grał z Polską w 1968 roku w Warszawie, rok później w Chorzowie i w 1973 roku w Rotterdamie. Mecz w eliminacjach Euro 1976 był zatem już czwartym starciem Cruyffa z Deyną. Tym razem zdecydowanie wygrał je „Kaka”.
Autor: Rafał Byrski
Co decyduje o niezwykłości piłkarskiego widowiska? Klasa drużyn, wielkie indywidualności, ranga spotkania, otoczka medialna i zainteresowanie kibiców. Wszystkie te składniki zostały idealnie dobrane 10 września 1975 roku.
Aby zrozumieć to, co wydarzyło się wtedy na Stadionie Śląskim w Chorzowie, trzeba cofnąć się o rok. Polska i Holandia były rewelacją mistrzostw świata w Niemczech. Zachwycały ofensywną i widowiskową grą, znakomitym wyszkoleniem technicznym i wielkimi indywidualnościami. To Holendrzy wprowadzili na światowe salony pojęcie „futbolu totalnego”, w którym cała drużyna broni się i cała atakuje. Zespół Kazimierza Górskiego także grał w taki sposób. Słynny przed laty piłkarz Realu Madryt Alfredo di Stefano uważał, że to Polacy i Holendrzy bardziej zasłużyli na występ w finale mundialu niż reprezentacja gospodarzy. Stało się inaczej, ale los sprawił, że biało-czerwoni i pomarańczowi znaleźli się w jednej grupie eliminacji mistrzostw Europy.
Ławka rezerwowych reprezentacji Polski, od lewej: Lesław Ćmikiewicz, Henryk Loska, Jan Karwecki, Janusz Garlicki, Kazimierz Górski, Andrzej Strejlau.
Spotkanie w Chorzowie zapowiadano jako starcie drugiej drużyny świata z trzecią, ale także Kazimierza Deyny z Johanem Cruyffem. O Polaku francuskie media pisały „Le General” i to oddawało jego rolę na boisku. Poza nim Deyna był małomówny, skryty i wycofany. W przeciwieństwie do Holendra. Cruyff miał status gwiazdy, kapitana, menedżera, a nawet… trenera. Nie było tajemnicą, że to on często ustalał skład. Wykłócał się nawet o premię. W czasie mistrzostw świata w Niemczech walczył o dodatkowe pieniądze dla Ruuda Krola za jego samobójczą bramkę w meczu z Bułgarią (4:1). Cruyff postawił na swoim i Krol dostał premię. W Chorzowie selekcjonerem Oranje był Georg Knobel, pogardliwie nazywany przez holenderskich dziennikarzy „Yes, mister Cruyff”. On, w przeciwieństwie do swojego poprzednika Rinusa Michelsa, zgadzał się na wszystkie fanaberie „boskiego Johana”.
Już przed meczem Śląski kipiał i wrzał. To wtedy znany dziennikarz TVP Tomasz Hopfer razem z kompozytorem Włodzimierzem Korczem uczyli kibiców na stadionie nowej piosenki. Słowa nie były skomplikowane, ale szybko się przyjęły: „Polska gola, Polska gola, taka jest kibiców wola!”.
Hopfer wspominał, że gdy wtedy wyszedł na murawę, ugięły się pod nim nogi. Ryk osiemdziesięciu pięciu tysięcy gardeł obezwładniał. Tak samo czuli się Holendrzy. To oni nazwali później Stadion Śląski Kotłem Czarownic, na którym „zapominasz nie tylko jak gra się w piłkę, ale jak się nazywasz”.
Czas na przerwę. Do szatni schodzą, od lewej: Antoni Szymanowski, Mirosław Bulzacki i Robert Gadocha.
Górski postawił niemal w całości na „Srebrną Drużynę” z niemieckiego mundialu. Dokonał z konieczności tylko dwóch zmian. Zawieszonego dyscyplinarnie Jerzego Gorgonia zastąpił na środku obrony Mirosław Bulzacki, a kurującego się po wypadku samochodowym Adama Musiała – Henryk Wawrowski. Knobel musiał bardziej rotować składem, bo z finałowego meczu MŚ z Niemcami (1:2) została tylko szóstka: Wim Suurbier, Ruud Krol, Wim Jansen, Wim van Hanegem, Johan Neeskens i Johan Cruyff.
Spodziewano się twardej i wyrównanej walki, a skończyło się pogromem. Polacy grali jak w transie, Holendrzy wręcz przeciwnie. Grzegorz Lato, Robert Gadocha i dwukrotnie Andrzej Szarmach strzelali jak na treningu. Rozbici goście odpowiedzieli tylko trafieniem Rene van de Kerkhofa.
To był ostatni wielki mecz drużyny Górskiego. Zespół Trenera Tysiąclecia już nigdy nie zbliżył się do tego poziomu. Miesiąc później Holendrzy wzięli rewanż w Amsterdamie, wygrywając 3:0, i to oni pojechali na mistrzostwa Europy do Jugosławii. Polscy piłkarze przylecieli do Holandii z żonami, a cała eskapada przypominała bardziej wycieczkę niż wyjazd na poważny mecz. Pycha i lekkomyślność zostały ukarane.
Mecz z Holandią przeszedł do historii także z innego powodu. Po raz pierwszy i jedyny Polacy zagrali w białych koszulkach z… czerwonym orłem na piersi. Jak do tego doszło? Z reguły to polska strona naszywała orły, ale tym razem miał to zrobić producent, czyli firma Adidas. I najzwyczajniej w świecie Niemcy pomylili kolory...
Przywitanie kapitanów obu drużyn, Johana Cruyffa i Kazimierza Deyny. Na piersi polskiego zawodnika jedyny w swoim rodzaju orzełek – czerwony, na białym tle.
► Trzeci mecz reprezentacji rozegrany 10 września i trzeci wygrany (w każdym z nich strzelaliśmy i traciliśmy bramkę)
► Wyrównany rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez porażki (10)
► 20. mecz reprezentacji w eliminacjach mistrzostw Europy
► Wyrównany rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez porażki (4) w eliminacjach mistrzostw Europy
► 20. zwycięstwo reprezentacji w eliminacjach mistrzostw świata i Europy liczonych łącznie
► 10. mecz reprezentacji w eliminacjach mistrzostw Europy na własnym boisku
► Wyrównany rekord reprezentacji liczby kolejnych zwycięstw (5) w eliminacjach do wielkich turniejów (MŚ + ME + IO) liczonych łącznie na własnym boisku
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez remisu (16) w eliminacjach do wielkich turniejów (MŚ + ME + IO) liczonych łącznie na własnym boisku
► Wyrównany rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez porażki (5) w eliminacjach do wielkich turniejów (MŚ + ME + IO) liczonych łącznie na własnym boisku
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów ze zdobytą bramką (12) w eliminacjach do wielkich turniejów (MŚ + ME + IO) liczonych łącznie na własnym boisku
► 100. bramka reprezentacji (ostatnia w meczu) strzelona w eliminacjach wielkich turniejów (MŚ + ME + IO) liczonych łącznie
► 30. mecz Zygmunta Maszczyka w reprezentacji
► 30. mecz Grzegorza Laty w reprezentacji i 22. strzelona bramka
► 25. mecz Andrzeja Szarmacha w reprezentacji i czwarty dublet (nie licząc jednego hat-tricka)
► 60. mecz Roberta Gadochy w reprezentacji i 16. strzelona bramka
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez remisu (10) w eliminacjach mistrzostw Europy na własnym boisku (wszystkie dotychczasowe mecze)
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów ze zdobytą bramką (8) w eliminacjach mistrzostw Europy na własnym boisku
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez remisu (14) w eliminacjach mistrzostw świata i Europy liczonych łącznie na własnym boisku
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów ze zdobytą bramką (15) w eliminacjach mistrzostw świata i Europy liczonych łącznie na własnym boisku
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez porażki (7) w eliminacjach do wielkich turniejów (MŚ + ME + IO) liczonych łącznie
► Zagrało 11 zawodników z 9 klubów (bez zmian w meczu), po dwóch z ŁKS-u i Stali Mielec
► Po raz drugi wyrównany rekord reprezentacji liczby kolejnych zwycięstw (2) w eliminacjach mistrzostw Europy na własnym boisku
► Po raz drugi wyrównany rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez porażki (2) w eliminacjach mistrzostw Europy na własnym boisku