Gdy w połowie listopada 1981 roku drużyna Antoniego Piechniczka wychodziła na murawę stadionu ŁKS-u, aby zmierzyć się z Hiszpanami, nikomu nawet nie przyszło do głowy, że to ostatni oficjalny mecz, jaki rozegra przed mundialem. W Polsce, nie tylko wśród piłkarskich kibiców, panował wówczas nastrój entuzjazmu i nadziei. Reprezentacja właśnie po raz trzeci z rzędu wywalczyła awans na mistrzostwa świata, a w kraju rosła fala strajków i protestów, która – jak wierzono – wkrótce miała zatopić komunistyczną dyktaturę. Niestety, festiwal „Solidarności” został brutalnie przerwany 13 grudnia. Stan wojenny odcisnął swoje piętno także na futbolu, bo w kolejnych miesiącach nikt nie chciał z biało-czerwonymi grać spotkań towarzyskich. Mecz w Łodzi był więc pożegnaniem z pewną epoką. Również dla Jana Tomaszewskiego, który tego dnia w koszulce z orłem na piersi zagrał po raz ostatni.
1
P. Mowlik
14
A. Pałasz
15
M. Okoński
13
W. Matysik
► Uwaga: zarówno Jan Tomaszewski (przed przerwą), jak i Piotr Mowlik (po przerwie) zagrali w koszulce z numerem 1.
Reprezentacja Polski przed meczem z Hiszpanią w Łodzi. Stoją od lewej: Jan Tomaszewski, Tadeusz Dolny, Piotr Skrobowski, Stefan Majewski, Jan Jałocha. W dolnym rzędzie: Zbigniew Boniek, Grzegorz Lato, Marek Dziuba, Włodzimierz Smolarek, Andrzej Iwan, Andrzej Buncol.
Mówi pan, że 21 sekund minęło od mojego wejścia na boisko do strzelenia gola? To chyba rekord. Nie pamiętam, by kiedykolwiek ktoś miał takie szczęście. Proszę napisać, że ten gol to większa zasługa Matysika niż moja. Ja tylko dobiłem piłkę w sytuacji, gdy bramkarz już praktycznie nie miał nic do szukania, każdy by to potrafił. Na ale – górą Górnik!
Andrzej Pałasz niespełna minutę po wejściu na boisko strzelił wyrównującego gola. Piłkarza Górnika Zabrze próbuje powstrzymać Zamora. W tle Waldemar Matysik (po lewej) i Piotr Skrobowski.
Biało-czerwoni wyszli na boisko niedostatecznie skoncentrowani i w efekcie już w 10. minucie stracili pierwszą bramkę po niezbyt udanej interwencji Jałochy i niezdecydowanej postawie Tomaszewskiego. Wprawdzie parę minut wcześniej piłka znalazła się w siatce bramki strzeżonej przez Arconadę, lecz arbiter uznał, że przy tym wydarzeniu bramkarz Hiszpanów był faulowany i trafienia nie uznał. Jeszcze nie ochłonęliśmy po stracie gola, kiedy szczęśliwie udało się polskim zawodnikom uniknąć straty drugiego gola. Oto w 12. minucie Periko Alonso potężnie strzelił z dystansu i piłka trafiła w poprzeczkę.
Kwadrans przed ostatnim gwizdkiem biało-czerwoni objęli prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się Zbigniew Boniek.
Po przerwie kontenci z prowadzenia Hiszpanie nie dokonali zmian w składzie, natomiast w naszym zespole zamiast Tomaszewskiego zobaczyliśmy Mowlika. Nie miał on jednak dość długo okazji do zaprezentowania swej formy, ponieważ nasza drużyna ostro ruszyła do szturmu, jakby w szatni otrzymała solidną reprymendę o trenera.
Piotr Skrobowski (trzeci od lewej) i Tadeusz Dolny (drugi od prawej) byli odpowiedzialni za rozbijanie hiszpańskich ataków. Niestety, w końcówce spotkania nasi środkowi obrońcy trochę zaspali i Polacy wypuścili – pewne, zdawałoby się – zwycięstwo z rąk.
Z przykrością muszę stwierdzić, że po raz pierwszy od roku 1976 przegraliśmy w ciągu jednego sezonu dwa mecze na własnym boisku i po raz pierwszy od pojedynku z NRD w Warszawie (wrzesień 1974 – 1:3) przeciwnicy strzelili nam trzy bramki. Z tego wszystkiego – ze spokojnej, technicznej gry Hiszpanów, z naszych błędów na ich tle, z zestawienia polskiej reprezentacji – trenerzy zapewne wyciągną wnioski. Dobrze więc, że taki mecz się odbył i – choć szkoda – nie martwmy się porażką.
Nasi napastnicy, Andrzej Iwan (pierwszy z prawej) i Włodzimierz Smolarek, nie błysnęli tym razem skutecznością. Żaden z nich nie zdołał wpisać się na listę strzelców.
„Wejście na boisko Pałasza i Matysika przyniosło wymierny skutek natychmiastowy i mogłoby trafić do księgi rekordów Guinnessa. Obydwaj przebywali na boisku około dwudziestu sekund, kiedy Matysik zdecydował się na strzał, Arconada odbił piłkę, a Pałasz w pierwszym z nią kontakcie skierował do siatki. Obaj zawodnicy Górnika wystąpili tym razem w pomocy, a Majewski przeszedł w związku z tym na lewą obronę. Kto wie, czy takie właśnie zmiany nie staną się największą zdobyczą łódzkiego meczu” – pisał w relacji dla „Piłki Nożnej” redaktor Stefan Szczepłek. Słowa prorocze, bo Majewski na mundialu 1982 wylądował na tej pozycji, choć stało się to wskutek kontuzji Jana Jałochy w spotkaniu z Peru. A Pałasz? On miał mniej szczęścia. Do Hiszpanii wprawdzie pojechał, ale grał tam w sumie tylko przez 68 minut.
„To duży sukces wygrać z Polską na wyjeździe. U nas w Hiszpanii mówi się, że zespół reprezentacyjny jeszcze nie jest gotowy do mistrzostw. Chyba nie jest tak źle. Polska to jeden z faworytów mistrzostw, a tu takie zwycięstwo. Mieliście świetny początek drugiej połowy, mimo mrozu spociłem się broniąc te wszystkie strzały. A kto to jest ten zawodnik z numerem 14? To duży szczęściarz. Wszedł i od razu zdobył bramkę. Przy tym strzale nie miałem żadnych szans” – mówił po meczu. Arconada to jedna z legend hiszpańskiej piłki. W drużynie narodowej grał tylko przez osiem lat, ale w tym czasie pojechał dwa razy na mundial i dwa razy na Euro. W 1984 roku sięgnął po tytuł wicemistrza Europy. I rzecz w dzisiejszych czasach niezwykła: całą karierę spędził w jednym klubie – Realu Sociedad San Sebastián.
W przerwie doszedłem do wniosku, że połowa meczu tym razem wystarczy. To już definitywnie mój ostatni występ w reprezentacji, niech młodzi grają. Przy pierwszej bramce byłem chyba źle ustawiony, tak jak i przy tym strzale w poprzeczkę. Nie mam pretensji do Jałochy, że trochę pomógł Hiszpanowi przy pierwszym golu, to nie jego wina. Nie ukrywam, że byłem mocno zdenerwowany i wzruszony przed meczem. Przecież w Łodzi grałem tyle lat. Za bardzo chyba się starałem, żeby wszystko było dobrze i… przedobrzyłem.
► Czwarty mecz reprezentacji przeciwko Hiszpanii, bilans: 1-0-3, bramki: 6-11
► 10. porażka reprezentacji w listopadzie
► 10. porażka reprezentacji w rozmiarze 2:3
► 40. oficjalny mecz reprezentacji ze straconymi dokładnie 3 bramkami
► Pożegnalny występ w reprezentacji Jana Tomaszewskiego
► 210. towarzyski mecz reprezentacji ze straconą bramką
► Po raz 330. ŁKS „dał” reprezentanta Polski (Marek Dziuba)
► Po raz 510. Wisła Kraków „dała” reprezentanta Polski (Skrobowski, Jałocha lub Iwan – wszyscy trzej zagrali od początku meczu)
► Periko Alonso to piłkarz nr 600, który strzelił bramkę reprezentacji Polski
► Alexanko to 10. Hiszpan, który strzelił bramkę reprezentacji Polski
► Jubileuszowy 50. występ Zbigniewa Bońka w reprezentacji i 16. gol
► 10. występ Waldemara Matysika w reprezentacji
► Po raz 140. zagrał w reprezentacji zawodnik o imieniu Andrzej (Buncol lub Iwan – obaj wystąpili od początku meczu)
► Po raz 40. zagrał w reprezentacji zawodnik o imieniu Mirosław (Okoński)
► 330. mecz reprezentacji rozegrany na terytorium Europy
► Pierwszy w historii reprezentacji mecz rozegrany 18 listopada
► Po raz pierwszy wystąpił w reprezentacji zawodnik grający na co dzień w hiszpańskim klubie Hercules Alicante (Jan Tomaszewski)
► W swoim pożegnalnym występie Jan Tomaszewski po raz pierwszy był kapitanem drużyny
► Po raz pierwszy zagrał w reprezentacji zawodnik, który występował w dwóch klubach zagranicznych – Jan Tomaszewski (Beerschot Antwerpia i Hercules Alicante)
► Jan Tomaszewski pierwszym piłkarzem, który zagrał w reprezentacji pod szyldem czterech różnych klubów
► Zagrało 15 zawodników z 9 klubów
► Pierwszy gol Andrzeja Pałasza był bramką nr 740 strzeloną przez reprezentację Polski
► Drugi gol dla Polski był bramką nr 60 strzeloną przez reprezentację w meczach listopadowych
► Trzeci gol dla Hiszpanii był bramką nr 600 straconą przez reprezentację w oficjalnych meczach międzypaństwowych
► Po raz 40. Węgier (Róbert Jaczina) sędziował mecz reprezentacji Polski