To był bez wątpienia najtrudniejszy z dotychczasowych meczów Polaków na mistrzostwach Europy w ampfutbolu, które odbywały się w Krakowie. Hiszpanie okazali się dużo bardziej wymagającym rywalem od Ukraińców i Izraelczyków. Po dwóch gładkich wygranych do zera biało-czerwoni stracili pierwszego gola w turnieju – i co więcej – to oni musieli gonić wynik. Na szczęście, pogoń okazała się udana i hiszpański bramkarz również zmuszony był – po raz pierwszy w tym turnieju – wyciągać piłkę z siatki. Wyrównujący gol Krystiana Kapłona z rzutu karnego sprawił, że reprezentacja Polski zremisowała spotkanie i zajęła 1. miejsce w grupie A. W ćwierćfinale Euro 2021 kadrowiczów Marka Dragosza czekało starcie z Francją.
3
T. Miś
Stawka meczu rozgrywanego na stadionie Prądniczanki nieco sparaliżowała podopiecznych Marka Dragosza. Już w piątej minucie Hiszpania po ładnej akcji objęła prowadzenie. Był to pierwszy stracony gol przez biało-czerwonych na tym turnieju. Polacy posiadali przewagę, ale widać było, że rywal jest znacznie mocniejszy niż Ukraina i Izrael, z którymi zwyciężali łatwo 3:0 i 8:0.
Reprezentacja Polski w ampfutbolu przed meczem z Hiszpanią. Stoją od lewej: Przemysław Świercz (kapitan), Łukasz Miśkiewicz, Jakub Kożuch, Mariusz Adamczyk, Krystian Kapłon, Kamil Grygiel, Bartosz Łastowski.
Zacięty mecz na stadionie Prądniczanki był prawdopodobnie najbardziej emocjonującym w fazie grupowej. Polacy i Hiszpanie udowodnili, że to właśnie z ich względu grupę A nazwano „grupą śmierci”. Rywalizacja tych drużyn od lat jest pełna walki i zawziętości. Nie bez powodu ostatnie starcie tych drużyn, w meczu o siódme miejsce mistrzostw świata 2018, zakończyło się dla Jakuba Kożucha w szpitalu. Tym razem aż tak źle nie było, ale Mariusz Adamczyk również nie dokończył meczu i został zniesiony z boiska.
W pierwszej połowie robiliśmy, co chcieli Hiszpanie. Graliśmy nieprzyjemną dla nas i dla oka kibiców piłkę. W przerwie ochłodziliśmy głowy, zagraliśmy po swojemu, strzeliliśmy gola wyrównującego i kontrolowaliśmy mecz.
Nie graliśmy na remis, chcieliśmy wygrać, ale styl Hiszpanów jest – powiedziałbym – nieciekawy. Ciężko się przeciwko nim gra. Myślę, że dramaturgia tego spotkania wynagrodziła kibicom taką sobie jakość widowiska. Takie nie za piękne spotkania trzeba umieć skutecznie zakończyć.
Polacy już przed meczem wiedzieli, że kluczem do zwycięstwa będzie zatrzymanie Davida Mendesa. Urodzony w Senegalu zawodnik, który od dziecka mieszka w Hiszpanii jest gwiazdą światowego ampfutbolu i uprawia ten sport zawodowo. (...) Mimo świadomości siły Mendesa, Polacy nie zdołali go upilnować i po stracie Przemysława Świercza, to właśnie on pokonał Łukasza Miśkiewicza.
Być może jego kariera potoczyłaby się inaczej, gdyby nie tragiczne wydarzenia, do których doszło dzień po Sylwestrze w 2004 roku. W mieszkaniu na 4. piętrze kamienicy na warszawskiej Pradze wybuchł pożar. 4-latka uratował jego ojciec przywiązując chłopca do rynny, wystawiając za okno i sadzając na parapecie. Sam nie przeżył. Małego Jakuba Kożucha zabrali strażacy. Miał poparzone 20% ciała, stracił dużo krwi. Lekarze nie dawali mu większych szans. W szpitalu spędził prawie rok. Konieczna była amputacja lewej kończyny i liczne przeszczepy. Kożuch wrócił do zdrowia, aby po latach zostać jednym z najlepszych i najszybszych piłkarzy w ampfutbolu.
Historia tego zawodnika jest nieco inna. Od najmłodszych lat Mariusz Adamczyk uprawiał różne dyscypliny sportu. Startował w zawodach, trenował lekką atletykę, grał w piłkę ręczną. Gdy w 2000 roku dowiedział się, że ma nowotwór kości strzałkowej, jego świat się zawalił. O chodzeniu do szkoły mógł zapomnieć (miał indywidualny tok nauczania), bowiem konieczna była chemioterapia. Po pierwszej operacji wszystko wydawało się być w porządku. Ale w liceum nastąpił nawrót. Wtedy jeszcze nogę udało się uratować. Jednak sytuacja powtórzyła się ponownie w czasach studenckich i wówczas musiał poddać się amputacji. W 2014 roku Adamczyk rozpoczął treningi ampfutbolu i został pewnym punktem reprezentacji Polski.