„W niedzielne popołudnie trudno było poznać jedenastkę polską tym fachowcom, którzy ją obserwowali przed dwoma dniami w Norymberdze. Była ona cieniem tamtego zespołu, zagrała słabiej we wszystkich liniach, zwłaszcza na środku boiska i w ataku. Akcje ofensywne przeprowadzał napad jeszcze możliwie, ale ze strzałami było wręcz źle. Głównie z tego powodu nasza drużyna straciła jeden punkt w rozgrywkach finałowych, na który cała ekipa i miliony kibiców w kraju tak bardzo liczyły” – utyskiwała redakcja „Przeglądu Sportowego”. Trudno się dziwić żurnalistom, bo po wspaniałym triumfie nad NRD 2:1 apetyt na kolejną wygraną był olbrzymi, a rywale – mimo że w ich drużynie grał słynny potem, a wówczas 20-letni Allan Simonsen – uchodzili za drużynę dość przeciętną. Skończyło się jednak na podziale punktów, a to oznaczało, że aby awansować do finału (zwycięzca grupy grał o złoto, drugi zespół w tabeli o brąz), trzeba było zdobyć komplet punktów w dwóch następnych spotkaniach. A w kolejnym starciu na biało-czerwonych czekał przeciwnik z najwyższej półki: reprezentacja ZSRR.
19
Z. Gut
15
G. Lato
Powitanie kapitanów obu drużyn, Włodzimierza Lubańskiego (po lewej) i Pera Røntveda. Między nimi Abdelkader Aouissi (z wąsem) – pierwszy Algierczyk, który sędziował mecz piłkarskiej reprezentacji Polski.
Trener Kazimierz Górski wystawił na ten mecz dwóch rekonwalescentów, Szołtysika i Maszczyka. Widział dla nich określoną rolę w swoim planie taktycznym, ale przekonał się, że nawet bardzo dobry plan bez właściwych wykonawców nie zostanie nigdy zrealizowany. Szołtysik nie był zawodnikiem, jakiego znamy z najlepszych jego lat. Grał bardzo wolno, tracił sporo piłek, miał mało udanych prób organizowania akcji ofensywnych. Dużo lepiej wypadł wstawiony za niego po przerwie, dynamicznie walczący Gut.
Duńczycy, grający systemem 4-2-4, prowadzili przez pełne 90 minut otwartą grę, atakując wielokrotnie naszą bramkę. W zespole polskim, który wypadł słabiej niż oczekiwano, dały się odczuć skutki ciężkiego, piątkowego meczu z NRD. (...) Mecz rozpoczął się od obustronnych ataków. Już w 2. minucie po rzucie rożnym pod bramką Kostki powstała groźna sytuacja i niewiele brakowało, a stracilibyśmy bramkę. Kontratak Polaków i z kolei Therkildsen po strzale Szołtysika znalazł się w opałach. W 11. minucie strzał Deyny minął o centymetry bramkę duńską.
Gol dla Duńczyków padł po błędzie Huberta Kostki. Polski bramkarz wybił przed siebie piłkę, uderzoną z rzutu wolnego przez Kelda Baka, a z prezentu natychmiast skorzystał Heino Hansen.
Poza Szymanowskim, Ćmikiewiczem i Anczokiem nie było w naszym zespole zawodników, grających na poziomie poprzedniego spotkania. Nawet chwalony powszechnie Gorgoń nie ustrzegł się kilku błędów, a wskutek jego lekkomyślności straciliśmy bramkę. Sytuacja, w której ratował on się chwyceniem piłki w ręce, nie była tak groźna, aby trzeba było naruszać przepisy. Próba odbicia tej piłki głową mogła zakończyć się większym powodzeniem. Podyktowany za to rzut wolny ułatwił Duńczykom zdobycie prowadzenia.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Zastąpienie Marksa przez Latę nie przyniosło większych korzyści. Piłkarz Stali podobnie jak jego poprzednik grał poniżej swych możliwości. Ciężar gry w ataku spoczywał na Gadosze i Lubańskim. Obaj kilkakrotnie zatrudniali bramkarza duńskiego, ale bez efektu.
Kazimierz Deyna w objęciach Roberta Gadochy. Chwilę wcześniej „Kaka” pięknym strzałem z linii pola karnego zdobył wyrównującą bramkę dla biało-czerwonych.
Nie ma chyba potrzeby opisywać nastroju, jaki panował w polskiej drużynie po zakończeniu meczu. „Graliśmy o medal” – powiedział bodajże Ćmikiewicz. „Gdybyśmy wygrali, uwierzyłbym, że mamy w kieszeni co najmniej brązowy”. „Jeszcze nie wszystko stracone” – promieniał jak zwykle optymizmem prezes Nowosielski. „Duńczycy przecież też stracili punkt, czyli że wszystko teraz będzie zależało od wyniku naszego meczu ze Związkiem Radzieckim”. Ponury nastrój towarzyszył nam także w drodze powrotnej do Monachium. Brak było salw śmiechu w wagonie restauracyjnym. Zawodnicy jedli w milczeniu, wymykając się pospiesznie do swoich przedziałów. „Jak myśmy chcieli ten mecz wygrać” – Włodek Lubański powracał nieustannie do trapiącego nas tematu. „Prawda, koledzy? Tak bardzo się staraliśmy, a nic nam nie wychodziło. Zastanawia mnie ponadto fakt, że zmęczenie odczułem zbyt wcześnie”. „Ja również nogi miałem jak z żelaza” – ktoś zawołał. „Najwyraźniej przeżywamy kryzys, ale fizyczny” – wtrącił się Gadocha – „i będzie sobie z nim można poradzić. Jeśli natomiast teraz załamiemy się psychicznie, to koniec”. „Panie doktorze!” – zawołałem Garlickiego. „Teraz na pana kolej. Pierwszy bowiem wniosek, jaki wypływa z duńskiej lekcji, to szybsza regeneracja sił zawodników”. „Wobec tego zaangażujemy dodatkowych masażystów, a także błyskawicznie skorygujemy program odnowy” – zgodził się lekarz. Dyskusja trwała przez całą drogę powrotną w pociągu, a następnie jeszcze w naszej kwaterze. W sumie cieszyliśmy się, że nasz „czarny dzień” na olimpijskim turnieju dobiegał wreszcie końca.
W drugiej połowie Hubert Kostka miał sporo pracy, ale już nie dał się pokonać. Mecz zakończył się remisem – pierwszym w historii naszej reprezentacji na neutralnym terenie.
„Na próżno oczekiwaliśmy skutecznego strzału. Wreszcie po dziewięciu minutach (od gola dla Danii – przyp. red.) Lubański przypomniał sobie swoje dobre czasy i przejąwszy podanie od Szołtysika, zaszarżował z fantazją. Minął jednego zawodnika, drugiego i kiedy wydawało się, że wda się w kolejny pojedynek, sprytnie podał piłkę nieobstawionemu Deynie. Kazio nie zmarnował sytuacji i kamień spadł nam z serca” – tak wspominał wyrównującego gola dla Polski Kazimierz Górski w książce „Z ławki trenera”. Selekcjoner chwalił napastnika Górnika Zabrze za ten występ, ale całe igrzyska nie były dla niego zbyt udane. Na listę strzelców wpisał się tylko dwa razy i to w meczach z nisko notowanymi drużynami z Afryki: Ghaną i Marokiem. Jak na jednego z najlepszych snajperów tamtych czasów, to dość lichy dorobek.
Największa gwiazda duńskiej piłki lat 70. i 80. Gdy grał przeciw Polsce w Ratyzbonie, był jeszcze nastolatkiem, ale miał już na koncie dwa tytuły mistrza i krajowy puchar z Vejle BK. Zdążył też zadebiutować w reprezentacji seniorów (na igrzyskach Dania wystawiła drużynę złożoną z piłkarzy, którzy nie mieli podpisanych profesjonalnych kontraktów). Udanie, bo w wygranym 5:2 towarzyskim meczu z Islandią zdobył dwie bramki. W czasie olimpiady Simonsen zaimponował formą tylko w pierwszej fazie grupowej, strzelając dwa gole Brazylijczykom (też wystawili zespół amatorski) i jednego Irańczykom (kadra A). W starciu z biało-czerwonymi był dobrze pilnowany przez Zygmunta Anczoka. Po turnieju został w RFN, by grać dla Borussii Mönchengladbach. Jako zawodnik tego klubu w 1977 roku został laureatem Złotej Piłki.
► 249. oficjalny mecz w historii reprezentacji Polski
► Mecz uznawany przez FIFA za nieoficjalny
► 12. mecz reprezentacji przeciwko Danii, bilans: 4-1-7, bramki: 23-25
► Drugi w historii reprezentacji mecz rozegrany 3 września; równo 50 lat wcześniej identyczny rezultat w towarzyskim meczu z Rumunią rozegranym na wyjeździe w Czerniowcach
► Wyśrubowany rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów ze zdobytą bramką (5) w finałach turniejów olimpijskich (wszystkie na neutralnym terenie)
► Wyśrubowany rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów ze zdobytą bramką (8) w turniejach olimpijskich (eliminacje + finały) w spotkaniach rozegranych poza granicami kraju
► 25. remis reprezentacji w rozmiarze 1:1
► Ósmy mecz reprezentacji w finałach turniejów olimpijskich i pierwszy remis
► Po raz 370. zagrał w reprezentacji zawodnik Górnika Zabrze (jeden z piątki: Kostka, Gorgoń, Anczok, Szołtysik i Lubański – wszyscy zagrali od początku meczu)
► Po raz 310. zagrał w reprezentacji zawodnik Ruchu Chorzów (Zygmunt Maszczyk lub Joachim Marx – obaj zagrali od początku meczu)
► Trzech zawodników zanotowało 11. występ w reprezentacji: Antoni Szymanowski, Lesław Ćmikiewicz i Jerzy Gorgoń
► Gol dla Duńczyków był bramką nr 25 straconą przez reprezentację w oficjalnych meczach z tym rywalem
► Pobity rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez porażki (4) w turniejach olimpijskich (eliminacje + finały)
► Wyśrubowany rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów ze zdobytą bramką (6) w turniejach olimpijskich (eliminacje + finały)
► 30. gol strzelony przez reprezentację w turniejach olimpijskich – licząc zarówno eliminacje, jak i finały
► 70. mecz reprezentacji ze strzeloną dokładnie 1 bramką
► 10. oficjalny mecz reprezentacji rozegrany na neutralnym terenie (wszystkie w wielkich turniejach – MŚ i IO, eliminacje + finały)
► Wyśrubowany rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez porażki (3) w finałach turniejów olimpijskich (wszystkie na neutralnym terenie)
► Pierwszy remis reprezentacji w meczach przeciwko Danii
► Pierwszy remis reprezentacji w finałach wielkich turniejów (MŚ + IO)
► Pierwszy remis reprezentacji w meczu rozegranym na neutralnym boisku
► Pierwszy remis reprezentacji w turniejach olimpijskich (eliminacje + finały) w meczach rozegranych poza granicami kraju
► Po raz pierwszy w historii mecz reprezentacji Polski rozstrzygał sędzia z Algierii
► Zagrało 13 zawodników z 6 polskich klubów (aż pięciu z Górnika Zabrze)
► Po tym meczu bilans bramkowy reprezentacji na wielkich turniejach (MŚ + IO) pozostawał równy: 21-21
► Wyrównany rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów ze zdobytą bramką (4) w wielkich turniejach (MŚ + ME + IO), licząc łącznie eliminacje i finały w spotkaniach rozegranych poza granicami kraju
► Wyrównany rekord reprezentacji liczby kolejnych meczów bez porażki (3) w wielkich turniejach (MŚ + ME + IO), licząc łącznie eliminacje i finały w spotkaniach rozegranych poza granicami kraju
► Przerwana rekordowa seria 10 kolejnych meczów reprezentacji (na 11 wszystkich) bez remisu w turniejach olimpijskich (eliminacje + finały)
► Po raz 390. reprezentację biało-czerwonych poprowadził polski selekcjoner (wcześniej kadrę w jednym meczu prowadziło często kilku trenerów) – po raz 15. selekcjonerem Kazimierz Górski