KARMA WRACA I CHILIJCZYK – CÓŻ, ŻE ZE SZWECJI

Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. W 64. minucie meczu z Chile stojący za linią boczną Grzegorz Krychowiak (wcześniej pomocy udzielił mu sztab medyczny) dostał zgodę od sędziego, by wbiec na boisko, i natychmiast podłączył się do akcji. Chwilę potem znalazł się sam na sam z bramkarzem rywali, ale zamiast posłać piłkę do siatki, fatalnie przestrzelił. Jedenaście dni później, już na mistrzostwach świata, historia się powtórzyła. Tylko w drugą stronę. Krychowiak nie rozejrzał się dokładnie, zagrał przez pół boiska do Wojciecha Szczęsnego, a wtedy na murawę wskoczył zza linii bocznej Mbaye Niang. Senegalczyk przejął piłkę i – w odróżnieniu od Polaka – spokojnie wpakował ją do bramki. No cóż, karma wraca. Dużo lepsze wspomnienia z meczu w Poznaniu miał Miiko Albornoz. Syn Finki i Chilijczyka urodził się w Sztokholmie, więc do 22. roku życia grał w szwedzkiej kadrze juniorskiej i młodzieżowej. Potem jednak zdecydował się na występy w reprezentacji kraju, z którego pochodzi jego ojciec, i wcale tego nie żałuje. W spotkaniu z Polską lewy obrońca spędził na boisku niespełna godzinę i zdobył bramkę, popisując się kapitalnym strzałem z dystansu.