Gdyby tego dnia Polkom przyszło rywalizować z drużyną średniej klasy europejskiej, o zwycięstwo mogło być trudno. Kontuzja Ewy Pajor, absencje Sylwii Matysik, Eweliny Kamczyk i Aleksandry Rompy (Sikory), zakażenie koronawirusem u Katarzyny Daleszczyk, a do tego sześć zawodniczek w kwarantannie – lista nieobecności w składzie reprezentacji była tym razem wyjątkowo długa. Na szczęście Azerki w futbolu kobiecym nie należą do potęg i udało się je pokonać mimo tych trudności. Choć już nie tak wysoko jak w pierwszym meczu w Baku. Wtedy biało-czerwonym udało się zdobyć aż pięć bramek. Teraz tylko trzy.
6
J. Wróblewska
3
G. Grzywińska
19
A. Jędrzejewicz
17
K. Kozak
Reprezentacja Polski przed meczem z Azerbejdżanem w Warszawie. Stoją od lewej: Anna Rędzia, Agata Tarczyńska, Małgorzata Mesjasz, Jolanta Siwińska, Agnieszka Winczo, Katarzyna Kiedrzynek. W dolnym rzędzie: Paulina Dudek, Adriana Achcińska, Weronika Zawistowska, Dominika Grabowska, Emilia Zdunek.
Na pustym stadionie stołecznej Polonii słychać było podpowiedzi obu selekcjonerów. W miarę upływu czasu w polu karnym gości było coraz goręcej. Sytuacji sam na sam z azerską bramkarką nie wykorzystała Agata Tarczyńska, potem z pięciu metrów wprost w ręce Aytac Şərifovej posłała piłkę głową Agnieszka Winczo. Po pięknym strzale Dominiki Grabowskiej z linii pola karnego widowiskową paradą popisała się golkiperka gości, jednak zaraz potem skapitulowała. Dośrodkowanie Anny Rędzi z rzutu rożnego głową zamieniła na gola Małgorzata Mesjasz i do przerwy było 1:0.
Krótko po przerwie Polki całkowicie uspokoiły sytuację golem na 2:0, którego autorką była Weronika Zawistowska. Nie było to zresztą ostatnie słowo tej zawodniczki, która w 65. minucie skompletowała dublet i oddała uderzenie na 3:0. Reprezentacja Azerbejdżanu była na łopatkach i pozostało już tylko pytanie, o rozmiar zwycięstwa gospodyń. Najbliżej poprawienia wyniku była Mesjasz, która trafiła w słupek.
Dobrze weszliśmy w mecz, jeżeli chodzi o mental. Nie było błędów, głupich strat piłki, a tego się obawiałem. Jestem bardzo zadowolony z wyniku, bo jeśli wygrywa się z kimkolwiek 3:0, to taki rezultat zawsze cieszy. Natomiast nie jestem zadowolony z gry. Mówiłem to dziewczynom, że walcząc z takim przeciwnikiem, stwarzając aż tyle sytuacji, musimy to lepiej wykorzystać. Strzały były tak słabe, że ich bramkarka mogła je nawet bez rękawic wybronić.
W ubiegłym miesiącu biało-czerwone rozegrały dwa ważne mecze z reprezentacją Czech. Po wyjazdowym bezbramkowym remisie przyszła porażka 0:2 (0:1) na własnym terenie. Strata punktów była bardzo bolesna, gdyż odbiła się na pozycji w tabeli. Polki spadły na trzecie miejsce, podczas gdy tylko jedna z drużyn uzyska bezpośredni awans, a druga zagra w barażach. Plan na końcówkę eliminacji był więc oczywisty: pewnie pokonać Azerbejdżan i Mołdawię, by na przełomie listopada i grudnia pojechać do Hiszpanii z nadziejami na awans. Jego realizację utrudniła seria wypadków. Selekcjoner Miłosz Stępiński nie miał do dyspozycji Ewy Pajor, która kilka miesięcy temu doznała kontuzji. Na zgrupowaniu kadry nie pojawiły się również Aleksandra Rompa (nie otrzymała pozwolenia od klubu) oraz Katarzyna Daleszczyk (pozytywny wynik testu na koronawirusa). Niedługo przed meczem ze składu przez kontuzję stawu kolanowego wypadła Natalia Chudzik.
Debiut w seniorskiej reprezentacji zaliczyła kilkanaście dni po swoich 18. urodzinach. Dostała szansę gry dopiero po zmianie stron, wchodząc na murawę w miejsce doświadczonej Agnieszki Winczo. Bramki nie zdobyła, ale parę razy pokazała, że w przyszłości może być mocnym punktem narodowej kadry. Napastniczka GKS-u Katowice to najlepszy dowód, że warto szukać piłkarskich talentów poprzez takie turnieje, jak „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Kinga w 2015 roku zagrała w finale ogólnopolskim i zdobyła statuetkę dla najlepszej zawodniczki rozgrywek. Niedługo potem zaczęła treningi w Medyku Konin, skąd potem przeprowadziła się na Śląsk. Jej bratem jest piłkarz m.in. Podbeskidzia Bielsko-Biała i Chrobrego Głogów, Miłosz Kozak.
Wróciła do kadry po dwóch latach, a w spotkaniu o punkty zagrała po czteroletniej przerwie. „Od czasu debiutu minęło dużo czasu. Początki były ciężkie, zderzyłam się tak naprawdę ze ścianą. Gra w reprezentacji całkowicie różni się od tej w klubach. Chyba dopiero teraz do tego w pełni dorosłam. Przyjeżdżając na zgrupowanie jestem na to w pełni gotowa, wiem czego mam się spodziewać i co robić, by było mi łatwiej” – tłumaczyła potem w wywiadzie dla „Tygodnika Ciechanowskiego”. Pomocniczka wrocławskiego Śląska potwierdziła w tym meczu, że jej najmocniejszą stroną jest gra kombinacyjna. Gdy po przerwie weszła na murawę w miejsce Anny Rędzi, biało-czerwone znacznie lepiej zaczęły sobie radzić z rozmontowywaniem defensywy rywalek.