Hat-trick przed przerwą, hat-trick po przerwie, a na dodatek jeszcze sześć bramek. Pierwszy mecz o punkty polskich piłkarek w 2022 roku zakończył się wyjątkowo efektownym zwycięstwem, ale wcale nie rekordowym. Zarówno z punktu widzenia Ormianek, które w tych eliminacjach przegrały z Belgijkami 0:19, jak i biało-czerwonych, którym do pobicia swojego historycznego osiągnięcia zabrakło dwóch goli (blisko ćwierć wieku temu pokonały Izrael 13:0). Bohaterką naszego zespołu okazała się Nikola Karczewska. 22-letnia napastniczka francuskiego Fleury trafiła do siatki aż sześć razy – przed nią, grając w koszulce z orłem na piersi, takiej sztuki dokonała tylko Marta Otrębska (we wspominanym meczu z ekipą z Ziemi Świętej). Poza nią największe brawa zebrała Ewa Pajor. Zawodniczka Wolfsburga wróciła do kadry po długiej przerwie spowodowanej kontuzją i choć przez kwadrans spędzony na murawie nie zdobyła bramki, pokazała, jak wiele znaczy dla drużyny. Jej wsparcie było na wagę złota, bo kilka dni później Polki czekał najważniejszy sprawdzian w eliminacjach mundialu: w Oslo miały się zmierzyć z Norwegią.
5
K. Lefeld
21
W. Kaczor
13
K. Maciążka
9
E. Pajor
8
K. Kozak
Reprezentacja Polski przed meczem z Armenią w Gdyni. Stoją od lewej: Zofia Buszewska, Gabriela Grzywińska, Nikola Karczewska, Małgorzata Mesjasz, Paulina Dudek, Kinga Szemik. W dolnym rzędzie: Dominika Grabowska, Anna Zapała, Weronika Zawistowska, Adriana Achcińska, Nikol Kaletka.
Szczerze mówiąc przed meczem nawet nie wiedziałam, że to mój jubileusz. Miałam tylko gdzieś z tyłu głowy, że ten moment się zbliża. Ale to fajna liczba. 60 występów w wieku 23 lat to jest coś. A co do meczu… Potrzebowałyśmy bardzo tego zwycięstwa. Mam nadzieję, że teraz morale w naszej drużynie wzrośnie, bo wreszcie skuteczność była na bardzo wysokim poziomie. Nie będę ukrywać, że w ostatnich miesiącach nie było łatwo. Mamy za sobą ciężki moment, ale mam nadzieję, że teraz będziemy szły małymi kroczkami do przodu.
Worek z bramkami rozwiązał się już w 4. minucie — po dośrodkowaniu Dominiki Grabowskiej Karczewska z bliska umieściła piłkę w siatce. Gospodynie powinny w tym momencie prowadzić 3:0, ale wcześniej dwiema świetnymi interwencjami popisała się bramkarka rywalek Anastasija Klimowa. Na kolejne trafienia kibice nie musieli jednak zbyt długo czekać. W 17. minucie po znakomitym zagraniu Grabowskiej wynik podwyższyła Zawistowska, a w 24. i 27. minucie, po akcjach tej ostatniej, kolejne gole dołożyła Karczewska. W 37. minucie z powodu kontuzji boisko musiała opuścić Klimowa, która była do tej pory najlepszą zawodniczką Armenii i uchroniła swój zespół od wyższej porażki. Zastępująca ją Mariam Colakjan skapitulowała osiem razy, z czego dwa tuż przed przerwą.
Do końca nie spodziewałam się, że mogę zagrać. Sytuacja z Kasią Kiedrzynek była niepewna, a wiadomo, że Karolina Klabis jest bardziej doświadczoną bramkarką niż ja w reprezentacji. Ale kiedy już na odprawie zobaczyłam swoje nazwisko w bramce, to nie pozostało mi nic innego, jak tylko wziąć to na swoje barki. Z całym szacunkiem do rywala, ale zdominowałyśmy Ormianki totalnie. Ja jedynie pograłam trochę nogą i może ze dwa razy miałam piłkę w rękach, natomiast zrobiłyśmy to, co miałyśmy w tym meczu zrobić. Założenie było takie, że mamy wyjść na boisko i być efektywne pod bramką przeciwnika i to zrobiłyśmy.
Karczewskiej było mało i zaledwie kilka sekund po przerwie po raz czwarty trafiła do ormiańskiej siatki. Napastniczka francuskiego Fleury w 51. minucie dołożyła jeszcze jedną bramkę, tym razem po zagraniu od Mesjasz. Po kolejnych siedmiu minutach Polki strzeliły gola numer 9 za sprawą Weroniki Zawistowskiej. To jednak nie było ostatnie słowo ekipy Niny Patalon. Między 65. a 73. minutą po bramce zdobyły jeszcze Zofia Buszewska, Anna Zapała i raz jeszcze Nikola Karczewska. Nie udało się jednak osiągnąć najwyższego zwycięstwa w historii polskiej kadry, choć rezultat 13:0 z 1998 roku i starcia z Izraelem był poważnie zagrożony.
Małe sukcesy są początkiem wielkich osiągnięć i na tym budujmy tę drużynę. Jesteśmy na początku małych sukcesów, zrobiliśmy ważny krok w rozwoju, ale trzeba mieć świadomość, że w stolicy Norwegii czeka nas zupełnie inny mecz. Tam musimy się nastawić na ostrą grę i wielką walkę, także fizyczną, z silnym przeciwnikiem. Będzie sporo pojedynków, nie tylko piłkarskich. Po spotkaniu z Armenią jesteśmy jednak silniejsze i możemy wspólnie walczyć o najwyższe cele.
„Byłam zaskoczona, ale i szczęśliwa! Myślami powoli byłam już w Szwecji na zgrupowaniu kadry do lat 19, ale w międzyczasie dostałam telefon. Oczywiście każda młodzieżowa piłkarka pracuje i gra po to, by osiągnąć cel i spełnić marzenie, jakim jest powołanie do kadry A. Jestem zadowolona, że dostałam taką szansę” – zwierzyła się przed meczem Anecie Galek z portalu Łączy Nas Piłka. Młoda zawodniczka Górnika Łęczna trafiła do kadry seniorek nie przypadkiem. W silnej drużynie z Lubelszczyzny wywalczyła miejsce w podstawowym składzie, a do tego znalazła się na drugim miejscu na liście piłkarek z największą liczbą asyst w Ekstralidze. „Nie wizualizuję sobie, co się wydarzy. Jeśli dostanę jakieś minuty, postaram się je wykorzystać na maksa” – mówiła we wspominanym wywiadzie. W starciu z Armenią zadebiutowała w reprezentacji. Weszła na boisko kwadrans przed ostatnim gwizdkiem i zdążyła jeszcze posłać kilka dobrych podań.
„Zdobyć na arenie międzynarodowej, bez względu na to, z kim przychodzi się mierzyć, tuzin bramek, to nie lada wyczyn” – chwaliła ją po meczu Nina Patalon. Selekcjonerka podkreślała jednak, że nie byłoby tych goli bez świetnej postawy całego zespołu, który potrafił bezwzględnie wykorzystać słabe strony rywalek. W ten sam ton po meczu uderzyła też napastniczka Fleury: „Jestem bardzo zadowolona z drużyny, z tego, jak grałyśmy, jak realizowałyśmy założone cele, jak cieszyłyśmy się grą, kreowałyśmy sytuacje i kończyłyśmy je. Dla mnie to niesamowite uczucie, bo zdobyłam pierwszą bramkę w reprezentacji, a w sumie od razu sześć!” – cieszyła się w rozmowie z Agatą Bachanek z TVP Sport. Karczewska długo czekała na trafienie w kadrze narodowej, bo zadebiutowała w niej prawie trzy lata wcześniej, jeszcze za selekcjonerskiej kadencji Miłosza Stępińskiego. Warto dodać, że sześć goli strzeliła w zaledwie pięć kwadransów. W 75. minucie zmieniła ją Ewa Pajor.