Cztery miesiące po pamiętnym laniu 0:4, które nasza reprezentacja dostała od Portugalczyków na mundialu w Korei Południowej i Japonii, i dwa tygodnie po łomocie 0:6, jaki spotkał warszawską Polonię w Porto, kibice byli przygotowani na kolejną iberyjską katastrofę. Pewnie dlatego na stadionie w Płocku, gdzie odbył się mecz rewanżowy (obiekt przy Konwiktorskiej nie spełniał wymogów), zgromadziło się tylko tysiąc widzów. Ci, którzy nie skorzystali z okazji, mogli sobie potem pluć w brodę. Mieli bowiem okazję za niewielką cenę i w dość komfortowych warunkach na własne oczy zobaczyć, jak rodzi się legenda José Mourinho. Prowadzony przez niego zespół nieco ponad pół roku później sięgnął po Puchar UEFA, a w kolejnym sezonie wygrał Ligę Mistrzów. Zanim to jednak się stało, dość niespodziewanie przegrał z ekipą Czarnych Koszul. Drużyna Janusza Białka zawiesiła poprzeczkę wysoko i honorowo zakończyła swój udział w rozgrywkach.
26
Ł. Adamski
13
E. Ekwueme
16
S. Kęska
Piłkarze FC Porto i warszawskiej Polonii na świecącym pustkami stadionie w Płocku rozegrali bardzo przeciętne spotkanie. Wynik jednak poszedł w świat, a był on dla Czarnych Koszul powodem do dumy. Polski zespół jako jedyny w tamtej edycji Pucharu UEFA zdołał pokonać Smoki różnicą dwóch bramek.
Dziwne, ale stołeczni miłośnicy Polonii przyjechali do Płocka tylko jednym, rozklekotanym zresztą, autokarem, a miejscowi fani futbolu nie mieli życzenia obejrzeć słynnej drużyny z Portugalii. W tych okolicznościach momentami najgłośniej zachowywali się dziennikarze i oficjele, którzy przyjechali z zespołem FC Porto. Im bliżej było końca meczu, tym częściej kwitowali grę ulubieńców gwizdami, głośnym śmiechem, ironicznymi brawami. Jednak naprawdę nie jest problemem Polonii to, że rezerwowy skład FCP spisywał się bardzo słabo; chwała podopiecznym Janusza Białka, gdyż wykazując przeogromną ambicję potrafili ową sytuację wykorzystać.
Maciej Bykowski (po prawej) w obu meczach nie wpisał się na listę strzelców. W Płocku bardzo skutecznie pilnował go m.in. pomocnik Tiago.
Polonia pokazała, że jest dobrą drużyną. I niech nie myli wynik pierwszego spotkania, sugerujący o tak dużej różnicy poziomu między obydwoma zespołami. Dla niektórych moich zawodników droga do domu będzie bardzo długa, bo mają wiele do przemyślenia. Mam sporo zastrzeżeń pod adresem piłkarzy, przede wszystkim za brak profesjonalizmu, koncentracji. Jestem zadowolony tylko z pierwszej połowy, bo wtedy nie pozwoliliśmy stwarzać rywalom sytuacji, choć sami też ich nie stwarzaliśmy. Najlepszym zawodnikiem, do którego nie mam zastrzeżeń, był Ricardo Costa. Gratuluję piłkarzom Polonii, że tym razem zagrali bez kompleksów.
Najlepszy dowód, że gdy przyjechał na mecz do Płocka, słynny dziś José Mourinho nie był rozpoznawalną postacią. Realizator transmisji nie tylko popełnił błąd w nazwisku na belce, ale też przez cały mecz zamiast pierwszego trenera Porto pokazywał jego asystenta.
Przed meczem założyliśmy sobie, że chcemy wygrać. Udało się, a myślę, że nasza gra nie była też najgorsza. Czy drugą bramkę strzeliłem ja? Ja strzeliłem, piłka odbiła się od obrońcy. Muszę to zobaczyć na powtórce w telewizji, czy to był mój gol, czy samobój. O to, czy zostanę powołany do reprezentacji, trzeba by zapytać trenera Bońka. Starałem się jednak dziś pokazać. Ostatnio grałem źle w lidze. Ale wiem: jeden udany mecz w pucharach nie może o niczym przesądzać.
19-letni wychowanek Polonii, który miał prawdziwe „wejście smoka” w seniorski futbol. W europejskich pucharach zadebiutował szybciej niż w ekstraklasie, bo dostał szansę (choć tylko jako zmiennik) już w obu meczach kwalifikacyjnych ze Sliemą Wanderers. Potem rozegrał swoje pierwsze spotkanie w lidze – 14 września przeciwko Ruchowi Chorzów (2:1), a już kilka dni później wybiegł na boisko w Porto, gdzie Czarne Koszule doznały sromotnej porażki 0:6. W rewanżu wraz z kolegami z drużyny pokazał jednak, że jeśli się chce, to można pokonać nawet tak mocną ekipę jak Smoki. W 67. minucie przyjął na pierś podanie (a może to był strzał?) Marcina Kusia i z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi rywali. Łukasiewicz w Polonii grał do 2006 roku. Potem jeszcze bronił barw m.in. Elche, União Leiria, Śląska Wrocław i Arki Gdynia. Za kadencji Leo Beenhakkera rozegrał dwa mecze w reprezentacji Polski.
Jeżeli nazywasz się Nuno Espírito Santo, to musisz być kimś wyjątkowym. Portugalski bramkarz urodził się na leżących w pobliżu Afryki Wyspach Świętego Tomasza i Książęcej, ale już jako dziecko wyemigrował z rodzicami do Europy. Mając niespełna 18 lat zadebiutował w lidze w barwach Vitórii Guimarães, ale jego kariera ruszyła z kopyta dopiero po przeprowadzce do Hiszpanii, gdzie grał dla Deportivo La Coruña, Méridy i Osasuny Pampeluna. Do przybranej ojczyzny wrócił w 2002 roku – Porto zapłaciło za niego 3 miliony funtów, choć miał być tylko zmiennikiem dla Vítora Baí. Skończyło się tak, że zaraz po transferze to on był numerem jeden w bramce Smoków, bo jego słynny konkurent leczył kontuzję. Potem jednak większość spotkań oglądał z perspektywy ławki rezerwowych. Po zakończeniu kariery został trenerem. Prowadził m.in. Porto, Valencię i Wolverhampton Wanderers.
Jak się później okazało, w tamtym sezonie Pucharu UEFA już nikt nie pokonał Porto tak wysoko. Z 13 meczów piłkarze Mourinho przegrali jeszcze tylko dwa – 0:1 w Lens w trzeciej rundzie (pierwszy mecz w Porto wygrali 3:0) i 0:1 w Atenach w ćwierćfinale (w rewanżu było 2:0 dla nich). Zawodnicy i trenerzy Polonii mają powody do dumy. Także dlatego, że w Płocku nie dali się przechytrzyć Brazylijczykowi Derleiowi, który potem regularnie kopał do bramek rywali i z 12 golami został królem strzelców rozgrywek. Ciekawe, czy Ricardo Carvalho, Maniche i spółka w ogóle pamiętają wyprawę do Płocka. Był to z pewnością najmniejszy stadion, na jakim przyszło im grać w drodze po dwa najcenniejsze europejskie puchary.
► 635. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 260. mecz klubu z Polski w Pucharze UEFA
► Piąty mecz Polonii Warszawa w 1/64 finału europejskich pucharów na własnym boisku i piąty bez remisu
► Czwarta potyczka (dwumecz) Polonii Warszawa w 1/64 finału Pucharu UEFA i po raz czwarty bez awansu do następnej rundy
► 130. mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA na własnym boisku
► 15. kolejny mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA na własnym boisku ze zdobytą bramką
► 10. kolejny mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów na własnym boisku ze strzeloną bramką
► 14. mecz Polonii Warszawa w Pucharze UEFA
► 30. mecz Polonii Warszawa w europejskich pucharach
► 25. wygrana polskiego klubu w europejskich pucharach na własnym boisku w rozmiarze 2:0
► 30. zwycięstwo polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów
► 10. mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów ze strzelonymi dokładnie 2 bramkami
► 20. mecz Polonii Warszawa w europejskich pucharach ze zdobytą bramką
► Pierwszy mecz Polonii Warszawa w 1/64 finału europejskich pucharów bez straconej bramki
► Pierwsza wygrana Polonii Warszawa w 1/64 finału europejskich pucharów w rozmiarze 2:0, a zarazem pierwszy mecz ze strzelonymi dokładnie 2 bramkami w tej fazie rozgrywek
► Pierwsze zwycięstwo Polonii Warszawa w 1/64 finału Pucharu UEFA po 7 poprzednich porażkach
► Pierwszy mecz Polonii Warszawa w 1/64 finału Pucharu UEFA bez straconej bramki
► Pierwszy mecz Polonii Warszawa w 1/64 finału europejskich pucharów na własnym boisku bez straconej bramki
► Pierwsza potyczka Polonii Warszawa w 1/64 finału Pucharu UEFA kończona na własnym boisku
► 14. mecz Polonii Warszawa w Pucharze UEFA i 14. bez remisu (7 zwycięstw i 7 porażek)
► 10. mecz Polonii Warszawa w 1/64 finału europejskich pucharów
► Pierwszy gol dla Polonii Warszawa był bramką nr 570 strzeloną przez polskie kluby w europejskich pucharach na własnym boisku
► Drugi gol dla Polonii Warszawa był jej bramką nr 10 strzeloną w meczach 1/64 finału europejskich pucharów (średnio 1 bramka na mecz)
► Jeśli polski klub w meczach 1/64 finału europejskich pucharów (wszystkie Puchar UEFA) na własnym boisku strzelał dokładnie 2 bramki, to zawsze wygrywał mecz 2:0 – 5 takich przypadków