3 października 1990 roku cały świat obserwował, jak jedenaście miesięcy po upadku Muru Berlińskiego dochodzi do historycznego zjednoczenia Niemiec. W cieniu tego wydarzenia odbyły się rewanżowe mecze pierwszej rundy Pucharu Europy – wśród nich starcie mistrzów Grecji i Polski. Na Stadionie Olimpijskim w Atenach atmosfera była nie mniej gorąca niż na ulicach Monachium, Hamburga i Lipska. 50 tysięcy widzów zgromadzonych na trybunach zgotowało poznaniakom istne piekło, deprymując ich przeraźliwymi gwizdami, rzucając na boisko monety, petardy i kamienie. Gdyby takie sceny działy się dziś, mecz z pewnością zostałby przerwany, a drużynie przyjezdnej należałby się walkower. Tak się jednak nie stało – sędzia kontynuował zawody nawet po tym, gdy rozwścieczeni jedną z jego decyzji kibice wbiegli na murawę. Lechici jednak się nie przestraszyli. Mając w zapasie trzy gole przewagi z Poznania, spokojnie kontrolowali grę, a w końcówce zadali dwa decydujące ciosy. W kolejnej rundzie trafili na jeszcze mocniejszego rywala: pełną gwiazd drużynę z Marsylii.
12
K. Antoniou
14
G. Samaras
Ławka rezerwowych Lecha i pełne napięcia twarze – pierwszy od lewej menadżer Jerzy Kopa, a obok niego trener Andrzej Strugarek. Przez ponad godzinę mieli prawo się obawiać, że drużyna nie zdoła obronić przewagi z pierwszego meczu.
Nikt nie miał zamiaru lekceważyć Greków. Ba, menadżer Jerzy Kopa pojechał do Aten dwa tygodnie przed rewanżem i na bieżąco dzień po dniu obserwował przygotowania rywali do rewanżu. Kiedy więc w stolicy Grecji wylądował także samolot z zawodnikami, działaczami i kibicami Lecha, pierwszą osobą, która na powitanie miała najwięcej do powiedzenia, był menadżer. O tym, że w Grecji jest bardzo ciepło, nie musiał mówić, ale ciągle przestrzegał, że na stadionie będzie bardzo gorąco. I nie chodziło tylko o temperaturę powyżej 20 stopni Celsjusza, ale o wrzącą, 50-tysięczną widownię. Takiego czegoś nie było nawet na stadionie w Barcelonie.
Tuż przed gwizdkiem na przerwę – po tym, gdy gospodarze zdobyli bramkę z karnego – na trybunach rozpętało się istne piekło. Kibice gospodarzy, świętując gola, zaczęli rzucać na murawę petardy. Piłkarze, sędziowie i trenerzy, bojąc się o swoje zdrowie, szybko pobiegli do szatni.
Lech nie był wcale daleki od roztrwonienia sporej zaliczki. Jeszcze przed spotkaniem, w garniturach, lechici wyglądali jak ludzie z wielkiego świata, natomiast już na boisku przez pierwszą godzinę walki przypominali raczej ubogich krewnych z okolic Częstochowy – obrona, obrona, gra na czas. Już w 1. minucie żółta kartka za faul na Greku, później bardzo groźnie w 3., 4., 7., 11. i 12. minucie. W 20. kolejne „żółtko” – za grę na czas! Pierwszy strzał poznaniaka po pół godzinie, jeden fantastyczny rajd Skrzypczaka przez pół boiska – a z drugiej strony bardzo często hokejowy zamek.
Decydujący moment meczu. Bogusław Pachelski właśnie trafił do siatki i biegnie podzielić się swoją radością z menadżerem Jerzym Kopą. Panathinaikos musiał teraz wygrać co najmniej 5:1, a więc brakowało mu czterech bramek do awansu. Trudno było je zdobyć w nieco ponad 20 minut.
Pięknie! I to bez żadnej przesady, bo rzeczywiście lechici spisali się na stadionie w Atenach znakomicie. Potrafili obronić trzybramkową zaliczkę sprzed dwóch tygodni, na dodatek akcentując świetną grę celnymi strzałami Pachelskiego i Moskala.
„Włos się jeży na głowie. Jak oni grają?” – zdaje się pytać trener Koniczynek, Vasilios Daniil. Panathinaikos odpadł z rozgrywek o Puchar Europy już po pierwszej rundzie.
Mecz o dwóch obliczach. Zaczęło się od asekuranctwa, skończyło na pokazie mądrego i skutecznego futbolu. Wielka partia Skrzypczaka – tym spotkaniem piłkarz Lecha zasłużył na miejsce w reprezentacji Polski. Niewiele mu ustępował Sidorczuk, z jak najlepszej strony pokazali się obrońcy, zadziwiająco spokojnie radzili sobie Gębura i Moskal, miał swój wielki kwadrans Pachelski. Słabo wypadł bodaj tylko jeden z piłkarzy, lecz po awansie należy mu się rozgrzeszenie. Jaki był bilans spotkania? Panathinaikos zarobił ponad pół miliona dolarów, dziesięć procent mogli dostać piłkarze, lecz tylko w przypadku awansu. Przeszło zatem koło nosa. Lech zarobił per saldo milionów kilkadziesiąt (ale złotówek), piłkarze dostaną do podziału nie więcej niż trzysta. Zdarzyła się im jednak i superpremia od rozkochanego kibica. Dał on piłkarzom w nagrodę za walkę dwa tysiące dolarów. Tym kibicem był – kto zgadnie? – Mirosław Okoński. Należą mu się ogromne podziękowania i to nawet nie za pieniądze wyjęte z własnej kieszeni, lecz za to, iż nigdy nie zapomniał o kolegach ze swojego klubu, o piłkarzach, którzy grają w jego starych barwach. Mundek – jesteś naprawdę gość z klasą!
„Po przerwie, mając wiatr w żaglach, gospodarze wzmocnili atak rosłym Samarasem. Ale nie on jako pierwszy zagroził bramce Lecha. Dokonał tego po szybkiej kombinacyjnej akcji Krzysztof Warzycha. W sytuacji sam na sam z Sidorczukiem król strzelców polskiej ligi sprzed roku nie potrafił zdobyć gola. Uczynił to w 65. minucie Saravakos, wykonując rzut wolny, ale na całe szczęście dla poznanian strzelił przed gwizdkiem arbitra” – relacjonował katowicki „Sport”. Reprezentant Polski został piłkarzem Koniczynek na początku 1990 roku i spędził w tym klubie 14 lat, zostając najlepszym snajperem w historii Panathinaikosu. Zanim stał się tam wielką gwiazdą był jednak w cieniu ówczesnego idola ateńskich kibiców Dimitrisa Saravakosa. W dwumeczu z Kolejorzem to właśnie Grek zdobył jedyną bramkę dla zespołu ze stolicy, skutecznie egzekwując karnego.
„W 68. minucie stało się to, na co czekaliśmy – prostopadłe podanie Gębury do Pachelskiego, objechanie Wandzika i strzał do pustej bramki, przy biernej postawie trzech greckich obrońców. Wandzik mógł przeszkadzać Pachelskiemu, choćby rzucić się na ziemię, lecz miał w pamięci obrazek z Poznania – tam właśnie usiłował przerwać rajd poznaniaka i Pachelski »wypracował« jedenastkę. (...) Gol marzeń, a zarazem zemsta »Bodka«. W czasie letniej przerwy, gdy rozważano możliwość kupienia Pachelskiego przez któryś z greckich klubów, pojawiły się opinie, iż nie jest on ani w formie, ani przy zdrowiu” – tak jego występ opisała redakcja „Piłki Nożnej”. Dziennikarze czuli, co się święci. Dwa miesiące później „Bodek” podpisał wymarzony zagraniczny kontrakt. Przeniósł się jednak nie do Grecji, a trochę dalej – wylądował w tureckim Adanasporze.
► 367. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 10. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów ze strzelonymi dokładnie 2 bramkami
► 25. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/16 finału PE ze zdobytą bramką
► 18. mecz Lecha Poznań w europejskich pucharach
► 30. gol stracony przez Lecha Poznań w europejskich pucharach
► 10. gol stracony przez Lecha Poznań w PE
► Szósty mecz Lecha Poznań w PE i szósty bez remisu
► Czwarty kolejny (na 5 wszystkich) wyjazdowy mecz Lecha Poznań w 1/16 finału europejskich pucharów ze straconą bramką
► Siódmy kolejny (na wszystkich 9) wyjazdowy mecz Lecha Poznań w europejskich pucharach ze straconą bramką
► Pierwszy gol dla Lecha Poznań był bramką nr 180 strzeloną przez polskie kluby w wyjazdowych meczach europejskich pucharów
► Drugi gol dla Lecha Poznań był bramką nr 180 strzeloną przez polskie kluby w PE
► 20. gol stracony przez Lecha Poznań w europejskich pucharach na wyjazdach
► 180. wyjazdowy mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 170. mecz polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów
► 60. wyjazdowy mecz polskiego klubu w PE
► 120. mecz klubu z Polski w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych
► 10. wygrana polskiego klubu w 1/16 finału PE w rozmiarze 2:1
► 10. mecz Lecha Poznań w 1/16 finału europejskich pucharów
► Pierwsza wygrana Lecha Poznań w europejskich pucharach w rozmiarze 2:1
► Pierwszy awans Lecha Poznań w PE do następnej rundy w trzeciej potyczce (dwumeczu)
► Pierwszy awans Lecha Poznań do następnej rundy europejskich pucharów wywalczony na wyjeździe
► Pierwszy wyjazdowy mecz Lecha Poznań w europejskich pucharach ze strzelonymi dokładnie 2 bramkami
► Pierwsza wyjazdowa wygrana Lecha Poznań w PE
► Czwarty kolejny wyjazdowy mecz Lecha Poznań w europejskich pucharach ze zdobytą bramką (wyśrubowany rekord)
► 10. wyjazdowa wygrana polskiego klubu w 1/16 finału PE
► Drugi gol dla Lecha Poznań był jego bramką nr 20 strzeloną w europejskich pucharach
► We wszystkich 3 wyjazdowych meczach PE Lech Poznań tracił minimum 1 bramkę
► Wszystkie 6 meczów Lecha Poznań w PE to mecze w 1/16 finału