To był finał niezwykły. Odbył się bowiem nieco ponad miesiąc przed rozpoczęciem historycznego, pierwszego na polskiej ziemi Euro 2012 i dwa tygodnie przed finiszem rozgrywek ekstraklasy, a wzięły w nim udział dwie ekipy wciąż walczące o mistrzostwo, które w tabeli dzielił tylko punkt. Trenerem Legii był wówczas Maciej Skorża, szkoleniowcem Ruchu Waldemar Fornalik, i pewnie nawet do głowy im wtedy nie przyszło, że wkrótce znów staną w szranki – tym razem o schedę po Franciszku Smudzie. Na piłkarskim boisku górą był ten pierwszy. Drużyna ze stolicy pewnie pokonała Niebieskich i po raz piętnasty sięgnęła po krajowy puchar. Skorża nie ustrzelił jednak dubletu, bo w wyścigu o zwycięstwo w lidze warszawiaków i chorzowian wyprzedzili piłkarze z Wrocławia. Ostatecznie splendor spłynął na tego, któremu w tamtym sezonie nie udało się zdobyć żadnego tytułu. Latem 2012 roku na stanowisku selekcjonera Smudę zmienił Fornalik.
27
R. Wolski
11
T. Kiełbowicz
25
J. Rzeźniczak
Piłkarze Legii Warszawa, zdobywcy Pucharu Polski w sezonie 2011/12. Stoją od lewej: Dušan Kuciak, Michał Żewłakow, Artur Jędrzejczyk, Iñaki Astiz, Michał Żyro, Jakub Wawrzyniak. W dolnym rzędzie: Ivica Vrdoljak, Janusz Gol, Miroslav Radović, Michał Kucharczyk, Danijel Ljuboja.
Jeśli do końca sezonu będziemy umieli tak panować nad przeciwnikiem, jak w finale Pucharu Polski, to jestem przekonany, że będziemy świętować podwójną koronę. Po porażce z Lechem odbyliśmy szczerą rozmowę z trenerem, a potem we własnym gronie, i poskutkowało. Mieliśmy do czynienia z inną grą, inną drużyną, dobrze zareagowaliśmy na to, co pisały i mówiły o nas ostatnio media. Jeszcze kilka dni temu wszyscy twierdzili, że Ruch może pokrzyżować mistrzowskie plany Legii, teraz już pojawiają się głosy, iż finał Pucharu Polski był dla nas spacerkiem. Nie popadajmy ze skrajności w skrajność, wyszedł nam mecz, ale Ruch to wciąż silna drużyna. Zobaczycie, że do ostatniej kolejki będzie walczyła o mistrzostwo Polski.
Drużyna Waldemara Fornalika rozegrała zdecydowanie najsłabszy mecz w tym roku. Piotr Stawarczyk robił w obronie takie błędy, że nawet Rafał Grodzicki nie był w stanie ich naprawić. Po Marku Szyndrowskim widać było, że nie jest w pełni sił i w przerwie opuścił boisko. Aż nadto widoczny był brak pauzującego za kartki Arkadiusza Piecha. Andrzej Niedzielan miał go zastąpić, ale był kompletnie niewidoczny. Z małymi przerwami, kiedy raz za razem był łapany na pozycji spalonej. W drugiej połowie Fornalik stał zrezygnowany, nie reagował na boiskowe wydarzenia. Tym razem w garniturze, bo do tej pory zawsze zakładał dres. Zmiana nie przyniosła mu szczęścia.
Niewiele brakowało, a nie zagrałby w tym meczu. Trzy dni wcześniej mocno ucierpiał bowiem w ligowym spotkaniu z poznańskim Lechem (0:1) i sztab medyczny sugerował, że jego występ w finale Pucharu Polski tylko pogorszy sytuację. Serb jednak przekonał trenera, że czuje się na siłach, a gdy już pojawił się na murawie, dał prawdziwy koncert. „Zdobył pierwszą bramkę, kolejnej arbiter mu nie uznał, ale Ljuboja dalej kierował poczynaniami swojej drużyny. W Kielcach czuł się bardzo swobodnie, ogrywał piłkarzy Ruchu bez najmniejszego problemu – relacjonował „Przegląd Sportowy”. Jedyną rysą na tej laurce była sytuacja z pierwszej połowy, gdy podczas walki o piłkę rozbił łokciem nos Rafała Grodzickiego. Sędzia Hubert Siejewicz powinien mu za to pokazać czerwoną kartkę. Skończyło się na żółtej.
„Ostatnie tygodnie były trudne także dla Michała Żyry. Nie grał na miarę swoich możliwości, miał bardzo bolesną kontuzję (stłuczenie biodra). Finał też rozpoczął od zmarnowania stuprocentowej sytuacji do zdobycia bramki. Jednak nie podłamał się, dla obrony Niebieskich był nieuchwytny. Kapitalnie asystował Radoviciowi, a następnie sam ustalił wynik spotkania” – zachwycała się jego grą redakcja „Przeglądu Sportowego”. 20-letni skrzydłowy Legii mimo tych wszystkich przeciwności był jednym z objawień sezonu. W silnej kadrowo drużynie ze stolicy miał stałe miejsce w składzie (rozegrał 25 spotkań), a przy okazji z dorobkiem czterech goli został najlepszym strzelcem rozgrywek o Puchar Polski.
Gratuluję Legii, bo całkowicie zasłużenie zdobyła trofeum. Trafiliśmy dziś na bardzo dobrze dysponowanego przeciwnika, świetnie zmotywowanego, natomiast my nie podołaliśmy wymogom tego spotkania. Olbrzymia presja spowodowała, że moi zawodnicy nie pokazali tego, na co rzeczywiście jest ich stać.
Kielce dobrze przygotowały się do przyjęcia finalistów Pucharu Polski, a przede wszystkim ich kibiców. Przed stadionem można było spotkać wielu stróżów prawa, nowiutkie radiowozy, a nad głową co chwila przelatywał czujny śmigłowiec, wszystko było zapięte na ostatni guzik. No prawie wszystko, ponieważ kibice mieli spore problemy z dostaniem się na stadion i nie bardzo wiadomo dlaczego, bo ludzie odpowiedzialni za kontrolę widzów przy bramkach wejściowych wykonali wyjątkową fuszerkę. Sympatycy obu drużyn w Kielcach zademonstrowali wszystko, co nie jest dopuszczalne na piłkarskich obiektach – świece dymne, petardy, race, a nawet zestaw okolicznościowych fajerwerków. Z tego powodu mecz został na kilka minut przerwany, ale równie dobrze mógł nie zostać wznowiony. Komuś z organizatorów ponownie zabrakło przezorności, ale i odwagi.
► 58. finał Pucharu Polski
► 66. mecz w finale Pucharu Polski (8 razy rozegrany został dwumecz)
► Pierwsza wygrana Legii Warszawa z Ruchem Chorzów w PP w rozmiarze 3:0
► 9. mecz Ruchu Chorzów w PP na neutralnym boisku i 9. bez remisu
► 8. finał PP z udziałem Ruchu Chorzów (5 razy triumfował), wszystkie rozegrane na neutralnym boisku
► 14. mecz Legii Warszawa z Ruchem Chorzów w PP i po raz pierwszy w finale, bilans: 5-2-7, bramki: 17-17
► 20. finał PP z udziałem Legii Warszawa i jej 15. triumf w tych rozgrywkach (to absolutny rekord Polski)
► 10. zwycięstwo Legii Warszawa w PP na neutralnym boisku
► 248. mecz Legii Warszawa w PP
► 176. mecz Ruchu Chorzów w PP
► Pierwszy gol dla Legii Warszawa był bramką nr 10 straconą przez Ruch Chorzów w finałach PP
► Trzeci gol dla Legii Warszawa był jej bramką nr 520 strzeloną w PP
► Oba mecze Legii Warszawa na neutralnym boisku, w którym strzeliła dokładnie 3 bramki, zakończyły się wygranymi 3:0