To było jedno z najbardziej pamiętnych spotkań w historii Superpucharu Polski. Dopisała nie tylko piękna wakacyjna pogoda, ale również główni aktorzy tego spektaklu. Drużyny Legii i ŁKS-u stworzyły niesamowite widowisko– aż z 10 golami. A wynik był iście hokejowy – 6:4 dla Wojskowych! Gdy miesiąc wcześniej oba zespoły spotkały się w finale krajowego pucharu, padły zaledwie dwa gole. Jedno się nie zmieniło – także i wtedy górą była Legia (2:0). Dzięki ponownemu triumfowi nad łodzianami ekipa Pawła Janasa została pierwszym klubem w historii polskiego futbolu, który wywalczył potrójną koronę (po mistrzostwie i krajowym pucharze). Hat-tricka w tym meczu ustrzelił Jerzy Podbrożny, co w Superpucharze nie zdarzyło się wcześniej żadnemu piłkarzowi.
16
G. Wędzyński
13
I. Kozioł
1
A. Onyszko
14
J. Kacprzak
15
M. Mięciel
► Uwaga: zarówno Zbigniew Robakiewicz (przed przerwą), jak i Arkadiusz Onyszko (po przerwie) zagrali w bluzie z numerem 1!
ŁKS i Legia od lat pozostają na „wojennej ścieżce”, ale w tym meczu rywalizacja była wybitnie pacyfistyczna. Sędzia ani razu nie wyciągnął ani żółtej, ani czerwonej kartki. Tylko raz zanotowaliśmy poważniejszy faul, gdy w I połowie Ratajczyk ściął młodego Soszyńskiego.
- Panie sędzio! – domagali się zawodnicy ŁKS.
- Panowie, przecież go op…, to wystarczy! – odparł sędzia Roman Kostrzewski i nakazał kontynuować grę. Taki był to mecz.
Tak prezentowały się nagrody dla zwycięzców Superpucharu Polski 1994. Zawody odbywały się pod patronatem Fundacji Gloria Victis.
Tego meczu właściwie nie powinno być! Trzymając się wyłącznie kryteriów sportowych, Legia powinna otrzymać Superpuchar bez konieczności ponownej walki z Łódzkim Klubem Sportowym. Ale w takiej sytuacji Fundacja Gloria Victis nie zarobiłaby ani grosza, a chodziło o to właśnie, żeby zarobiła. No to zrobiono, trochę na siłę, powtórkę finału Puchar Polski.
Legia Warszawa z Superpucharem Polski 1994. W taki składzie stołeczny zespół kończył mecz z ŁKS-em Łódź. W górnym rzędzie od lewej: Arkadiusz Onyszko, Igor Kozioł, Piotr Mosór, Krzysztof Ratajczyk, Radosław Michalski, Juliusz Kruszankin. W dolnym rzędzie od lewej: Jerzy Podbrożny, Grzegorz Wędzyński, Jacek Kacprzak, Leszek Pisz, Marcin Mięciel.
Mimo potwornego upału i wakacyjnej atmosfery zespoły zagrały ambitnie, a kilka akcji oglądało się z prawdziwą przyjemnością. Zwłaszcza po przerwie gole zaczęły się sypać jak z rogu obfitości.
Drugim najskuteczniejszym zawodnikiem Legii w tym spotkaniu – obok Jerzego Podbrożnego – był Radosław Michalski, który zdobył dwie bramki. Co ciekawe, przy obu trafieniach pomocnika Wojskowych asystował wspomniany „Guma”.
Jeszcze nigdy w historii Superpucharu nie było tak wysokiego wyniku, nie padło tyle goli.
W drużynie Łódzkiego Klubu Sportowego najjaśniejszą postacią był Zdzisław Leszczyński. To właśnie „Leszczu” był autorem dwóch goli dla łodzian. Pomocnik ŁKS-u mógł zakończyć spotkanie z hat-trickiem, ale z dwóch rzutów karnych wykorzystał tylko jeden – pod koniec 1. połowy spotkania.
Po zaciętym i wyrównanym boju legioniści, jako jedyni do tej pory w Polsce, wywalczyli tym samym „potrójną koronę” (mistrzostwo, Puchar i Superpuchar). Po raz pierwszy w historii doszło także do sytuacji, że w Superpucharze przeciwko mistrzowi nie wystąpił zdobywca pucharu, lecz jego finalista (po dublet sięgnęli bowiem Wojskowi). Mecz w Płocku był także jedynym występem w barwach klubu z Łazienkowskiej bramkarza Arkadiusza Onyszko, który pojawił się na placu gry w drugiej połowie spotkania, a także debiutem z „eLką” na piersi Marcina Mięciela.
Po tej akcji i woleju Jacka Płuciennika w sektorze kibiców Legii zapanowała konsternacja. Napastnik ŁKS-u popisał się efektownym strzałem, po którym bramkarz Legii musiał wyciągać piłkę z siatki.
To był kapitalny mecz w wykonaniu popularnego „Gumy”. Napastnik Legii nie tylko strzelał gole, ale zaliczał także ostatnie podania (to on dogrywał piłki przy obu trafieniach Radosława Michalskiego). W starciu z ŁKS-em Jerzy Podbrożny skompletował hat-tricka. Pierwszą bramkę zdobył z rzutu karnego, kolejne dwie z akcji. Po spotkaniu został wybrany przez dziennikarzy graczem meczu. „Guma zapisał się na trwałe w historii Superpucharu Polski jako ten, który pierwszy strzelił w nim trzy gole. Podbrożny, który do Legii dołączył w przerwie zimowej sezonu 1993/1994 coraz lepiej czuł się w klubie ze stolicy. Wiosną 1994 roku zdobył 11 bramek w lidze, a w kolejnym sezonie poprawił ten dorobek o 4 gole. Z Wojskowymi wygrał 2 mistrzostwa Polski, 2 krajowe puchary oraz Superpuchar 1994. Z Legią zagrał też w upragnionej Lidze Mistrzów w sezonie 1995/1996. W 1996 roku odszedł do hiszpańskiego klubu CP Mérida.
Zdobył najpiękniejszą bramkę w meczu o Superpuchar Polski 1994. Obrońca łodzian posłał potężną bombę z 25 metrów, a debiutujący w Legii Arkadiusz Onyszko nie zdołał obronić tego uderzenia (młody bramkarz chyba nie zdążył się na dobre rozgrzać, a już musiał wyciągać piłkę z siatki – i to po pierwszym strzale oddanym na jego bramkę). Witold Bendkowski nie tylko strzelił efektownego gola, ale również zaliczył dwie znakomite interwencje w defensywie powstrzymując w 2. połowie Marcina Mięciela, czy blokując strzał Jerzego Podbrożnego. Doświadczony obrońca to jedna z legend ŁKS-u. Pierwszy jego pobyt w klubie z Alei Unii trwał 8 lat (1981-1989). Do „domu” Bendkowski powrócił w 1992 roku po 2-letnim pobycie w Yukong Elephants z Korei Płd. W ŁKS-ie grał do 1999 roku. Łącznie rozegrał dla niego 376 ligowych meczów (2 gole).
Mam pretensje do defensywy. Nie możemy tracić w jednym meczu tylu goli. Niektórzy mogliby mieć do mnie pretensje za to, że wpuściłem na boisko Onyszkę, a nie Szczęsnego. Problem jednak w tym, że Szczęsny otrzymał karę i nie będzie mógł grać w dwóch kolejnych meczach Pucharu Europy. Dlatego musiałem sprawdzić Onyszkę.
Chciałbym pogratulować Legii, zdobyła bowiem wszystkie trofea. Była faworytem tego spotkania. Nikt w drużynie nie wiedział na co nas stać. W zespole zaszło wiele zmian, szukamy optymalnego ustawienia. Niestety, po tym meczu nadal go nie mamy. Strzeliliśmy aż 4 gole Legii, co napawa optymizmem, ale straciliśmy aż 6, co jest pesymistyczne.
Zanosiło się na historyczny wynik 6:3, jak w pamiętnym meczu Węgry – Anglia na Wembley (towarzyskie spotkanie z 25 listopada 1953 r. okrzyknięte mianem „Meczu Stulecia”, które Anglicy przegrali w obecności 100 tys. widzów – przyp. red.). Skończyło się na 6:4 jak w innym historycznym meczu, tyle że… hokejowym – Polska – ZSRR na mistrzostwach świata w Katowicach. Wtedy Jobczyk strzelił trzy bramki. W tym meczu bohaterem był Podbrożny, który również zdobył trzy gole.
► 8. Superpuchar Polski
► Trzeci występ Legii w Superpucharze i drugi triumf, dwa razy to trofeum zdobywał także Lech Poznań
► Po raz drugi w historii Superpucharu mecz obserwowało ok.5000 widzów, to druga najniższa frekwencja
► Dziewiąty gol był bramką nr 30 zdobytą w meczach o Superpuchar
► Czwarty gol dla Legii był bramką nr 20 zdobytą przez zwycięzcę Superpucharu
► Pierwszy w historii Superpuchar Polski rozegrany w Płocku
► Po raz pierwszy w Superpucharze triumfuje zdobywca dubletu (mistrz Polski i zdobywca Pucharu Polski), 3 razy wygrywał mistrz Polski i 4 razy zdobywca Pucharu Polski
► Pierwszy w historii Superpuchar z dwucyfrową liczbą zdobytych bramek
► Po raz pierwszy drużyna, która zdobyła 4 bramki nie wygrała meczu o Superpuchar
► Pierwszy występ ŁKS-u w Superpucharze
► Po raz pierwszy mecz o Superpuchar rozpoczął się o godzinie 14:00