Każda passa, nawet ta najgorsza, kiedyś się kończy – mogli pomyśleć piłkarze Legii przed meczem o Superpuchar. Poprzedni raz stołeczny klub sięgał po to trofeum 8 lat wcześniej, gdy trenerem był… Jan Urban. Od 2008 roku warszawianie spalili 3 kolejne próby. Na przełamanie złej serii legioniści liczyli w czwartej, ale i ta została zaprzepaszczona. A szyki pokrzyżował im prowadzący wówczas Lecha… trener Urban. Kolejorz przyjechał do Warszawy z żądzą rewanżu za porażkę w finale Pucharu Polski (0:1)… i w pełni się odegrał, zwyciężając 4:1. Nie udał się tym samym debiut w roli szkoleniowca Legii Albańczykowi Besnikowi Hasiemu, który zastąpił na tym stanowisku Rosjanina Stanisława Czerczesowa.
19
B. Bereszyński
53
S. Szymański
17
T. Brzyski
13
J. Kosecki
23
S. Vranješ
Piłkarzom wychodzącym na boisko w spotkaniu o Superpuchar towarzyszyła równie efektowna oprawa, jak podczas finałów Pucharu Polski rozgrywanych na PGE Narodowym w Warszawie.
W poprzedni weekend na stadionie Legii przy Łazienkowskiej miał miejsce koncert Andrei Bocellego, a trawa w dużej mierze została zniszczona. Dwa dni temu wyglądała wręcz tragicznie. Teraz jest nieco lepiej, ale zawodnicy i tak nie mogą liczyć na „dywan”. Greenkeeperzy zespołu z Warszawy robią co mogą, by doprowadzić murawę do stanu używalności, ale w tak krótkim czasie jest to praktycznie niemożliwe. Aktualnie nie ma też czasu by wymienić trawę na nową, a taka możliwość pojawi się dopiero pod koniec sierpnia w trakcie przerwy na mecze reprezentacji. Do tej pory, czyli przez blisko dwa miesiące, legioniści będą musieli walczyć nie tylko z przeciwnikiem, ale też z warunkami na własnym boisku. A w kontekście rywalizacji o awans do Ligi Mistrzów może to być dość uciążliwy problem.
To najlepszy przykład, jak w futbolu wszystko szybko się zmienia. Zaledwie rok temu Legia lizała rany po przegranym sezonie, a Lech prężył muskuły po zdobyciu mistrzostwa Polski. Dziś sytuacja jest odwrotna. Stołeczna drużyna trzyma berło i koronę dokładając do tego krajowy Puchar. Kolejorz przystępuje do spotkania o Superpuchar jako siódma drużyna ekstraklasy, traktując dzisiejsze spotkanie jako odtrutkę po niedawnych niepowodzeniach.
Po pierwsze chciałbym pogratulować Lechowi wygranej w Superpucharze Polski. Jeśli zdobyli cztery bramki to zasłużyli na zwycięstwo. W pierwszej połowie wyglądaliśmy dobrze. Przy stanie 0:0 i potem 0:1 Michał Kucharczyk miał sytuacje na zdobycie bramki. Za łatwo straciliśmy bramkę po rzucie wolnym. Za łatwo też doszło do tego rzutu wolnego. Tak naprawdę do momentu urazu Michała Masłowskiego wyglądało to lepiej. Po jego zejściu z boiska organizacja gry zmieniła się. Zabrakło z naszej strony porządku na boisku. Lech wykorzystał to i wykorzystał swoje okazje.
Takie dziwne spotkanie. Przed samym meczem było wiadomo, że zobaczymy jak obie drużyny poradzą sobie z brakiem ważnych zawodników. Lech i Legia to są takie zespoły, że niezależnie od wszystkiego mają na własnym boisku wygrywać. Było wiadomo, że wszystko się może zdarzyć. Bo Legia potrafi wygrać w Poznaniu, a Lech w Warszawie. Wynik zaskakujący, bo wysoki. Nie wyciągam wniosków z tego meczu. Zawsze miło wygrać na początek, bo to trofeum. Cieszy mnie, że nowi zawodnicy strzelają. Majewski zrobił wrzutkę przy bramce Nielsena. Drobne rzeczy, a cieszą. Nie uniknęliśmy kontuzji, ale to jest częścią tej gry.
Brazylijczyk zagrał w meczu z Lechem na nietypowej dla siebie pozycji – środkowego pomocnika. I trzeba przyznać, że radził sobie na niej całkiem nieźle. Na pewno należał do najlepszych graczy w Legii, która przystąpiła do starcia z Kolejorzem bez kadrowiczów, którzy odpoczywali po Euro 2016. Guilherme szukał sobie miejsca na boisku, kreował grę i zdobył jedyną bramkę dla gospodarzy. Brazylijczyk grywał w Legii głównie na skrzydłach, ale zdarzyło mu się również być… lewym obrońcą. Taką pozycję wymyślił mu Henning Berg. I nie można powiedzieć, aby „Gui” nie odnajdywał się w nowym miejscu na boisku. Guilherme spędził w Warszawie 4 lata (91 ligowych meczów, 14 goli).
To był jeden z najlepszych (o ile nie najlepszy) występ napastnika rodem z Gdyni w barwach Lecha. W spotkaniu o Superpuchar zrobił to, co do niego należało – zdobył dwie bramki. Obie już w doliczonym czasie gry. Dariusz Formella nie zaistniał na dobre w ekipie z Poznania. Z Kolejorzem był formalnie związany do 2018 roku (69 ligowych spotkań, 5 goli), ale od 2016 był regularnie wypożyczany do innych klubów – Arki Gdynia (dwukrotnie), Pogoni Szczecin i Rakowa Częstochowa. Do tego ostatniego odszedł na stałe. Po 3 latach od spotkania o Superpuchar postanowił wyjechać z Polski i szukać szczęścia w Stanach Zjednoczonych – w Sacramento Republic FC.
► 11. występ Legii w Superpucharze i siódma porażka
► 9. występ Lecha w Superpucharze i szósta wygrana
► Druga porażka Legii w Superpucharze jako zdobywcy dubletu w zakończonym sezonie
► Piąty Superpuchar rozegrany w Warszawie
► Drugi z rzędu triumf Lecha w Superpucharze (oba mecze wygrane z Legią)
► Jubileuszowy, 25. Superpuchar Polski
► Czwarta kolejna porażka Legii w Superpucharze – to absolutny, niechlubny rekord tych rozgrywek
► Pierwszy triumf Lecha w Superpucharze jako finalisty Pucharu Polski i wygranej z Mistrzem Polski i zdobywcą Pucharu Polski
► Pierwsza wygrana w Superpucharze w rozmiarze 4:1
► Tylko w jednym Superpucharze (na 5 wszystkich) drużyna, która strzeliła 4 bramki nie wygrała meczu – 1994 Legia Warszawa – ŁKS Łódź 6:4
► 20. gol strzelony przez Legię w Superpucharze
► 10. Superpuchar, w którym przegrany strzelił dokładnie 1 bramkę