„Nie z takimi drużynami jak Lech potrafiliśmy wysoko wygrywać” – zapewniał po pierwszym spotkaniu w Poznaniu pomocnik Legii Aleksandar Vuković. „Żeby nie było nerwów, dogrywki i karnych, wygramy w Warszawie 3:0” – wtórował mu bramkarz legionistów Artur Boruc. Z szumnych zapowiedzi nic nie wyszło. Owszem Wojskowi wygrali rewanżowe starcie z Kolejorzem 1:0, ale to było za mało, aby odrobić straty sprzed dwóch tygodni. Lcch, prowadzony przez Czesława Michniewicza, po raz czwarty zdobył Puchar Polski. Młody i obiecujący szkoleniowiec nie przypuszczał, że szesnaście lat później będzie po przeciwnej stronie barykady i zostanie trenerem Legii.
17
M. García
18
J. Magiera
21
R. Wróblewski
Piłkarze Lecha świętowali zdobycie czwartego w historii Pucharu Polski pod sektorem kibiców z Poznania. Następnego dnia gracze Kolejorza przejechali odkrytym autokarem po ulicach stolicy Wielkopolski i świętowali wraz z blisko 30 tysiącami fanów zgromadzonych na Starym Rynku.
Po porażce w Poznaniu byliśmy przekonani, że możemy odrobić straty przed własną publicznością. Jak pokazało boisko wiele nam nie zabrakło. Żal pozostał, bo zdobycie Pucharu Polski to duży sukces. Potrzebowaliśmy go zwłaszcza, że w lidze zajęliśmy drugie miejsce i chcieliśmy dać radość naszym kibicom.
Piotr Włodarczyk stanowił największe zagrożenie dla bramki Lecha. „Nędza” tylko raz zdołał pokonać bramkarza gości Waldemara Piątka – z rzutu karnego. W pierwszej połowie napastnik Legii miał wyborną okazję, aby dać prowadzenie swojej drużynie. Trafił jednak w poprzeczkę.
Nie dał się w Warszawie złamać Lech, ale złamany został pakt o nieagresji między kibicami obu ekip. Po zakazie wstępu dla kibiców Legii Warszawa na stadion przy Bułgarskiej fani Kolejorza postanowili wpuścić ich incognito. Nie tylko zapewnili im bezpieczeństwo na stadionie, ale jeszcze pilnowali samochodów kibiców Legii. Na stadionie wywiesili transparent „Legio, ze wszystkich naszych wrogów ciebie szanujemy najbardziej” i brawami nagradzali wychodzących na rozgrzewkę legionistów. Ta niezwykła atmosfera prysła podczas rewanżu, gdy odbierający trofeum lechici zostali napadnięci na trybunie VIP.
Piłkarze Lecha musieli salwować się ucieczką z trybuny honorowej po tym, jak wdarła się na nią grupa pseudokibiców Legii. Kilku zawodników zostało pobitych, kilku straciło pamiątkowe medale.
Piotrek Świerczewski był najbliżej atakujących kibiców, ale nagle przestał uciekać i stanął naprzeciw nich. Legionistów zatkało. Piotrek ściągnął medal i powiedział do prezesa Radosława Sołtysa: – Radek, potrzymaj, ja się nimi zajmę! Potem zaś, zwracając się już bezpośrednio do kibiców: – A teraz panowie, pojedynczo!
Ojciec sukcesu Lecha – trener Czesław Michniewicz. Młody szkoleniowiec objął Kolejorza w trakcie sezonu 2003/2004 – po ligowej porażce z Groclinem Dyskobolią (1:3) 13 września 2003 roku. Dzień później władze Lecha zdecydowały się podziękować za współpracę dotychczasowemu opiekunowi, którym był Czech Libor Pala. Michniewicz już podczas pierwszej kadencji zdobył z Kolejorzem Puchar Polski i Superpuchar. W stolicy Wielkopolski pracował przez 3 lata.
Gdyby ten mecz komentował Dariusz Szpakowski, to po sytuacji Argentyńczyka zakrzynąłby niczym w spotkaniu Polska – Anglia w 1993 roku po zmarnowanej okazji Marka Leśniaka: „Aj, Jezus Maria!”. Napastnik Legii stanął oko w oko z bramkarzem gości, mógł – a nawet powinien – strzelić gola i doprowadzić do dogrywki. Jednak jego strzał kapitalnie obronił Waldemar Piątek. Manuel García trafił do Legii na zasadzie wypożyczenia z Racing Club Buenos Aires. W sparingach imponował skutecznością, ale w spotkaniach o stawkę było już dużo gorzej. 17 meczów i tylko 1 gol – to bilans popularnego „El Conde”. Nic dziwnego, że w Warszawie szybko i bez żalu rozstano się z nieskutecznym napastnikiem.
Bohater poznaniaków. Gdyby nie jego doskonała interwencja z końcówki meczu, w stolicy doszłoby do dogrywki. Ile było przypadku przy obronionym strzale Manuela Garcíi, a na ile Waldemarowi Piątkowi pomógł bramkarski instynkt, tego się nie dowiemy. Nie zmienia to faktu, że gdyby w porę nie zareagował Legia cieszyłaby się z gola. Golkiper Kolejorza skapitulował tylko raz – po rzucie karnym Piotra Włodarczyka. Piątek należał do grona utalentowanych bramkarzy. W 2004 roku otrzymał nawet powołanie do reprezentacji, ale nie zdołał w niej zadebiutować. Ciekawie zapowiadającą się karierę przerwała ciężka choroba. W 2005 roku u Piątka zdiagnozowano wirusowe zapalenie wątroby typu C. Dla młodego chłopaka to był cios. Na szczęście po kilkuletniej walce udało mu się wygrać z chorobą. Na boisko już jednak nie wrócił. Poświęcił się pracy z bramkarzami.
► 56. mecz w finale PP (po raz szósty w historii rozstrzygał dwumecz)
► Szósty mecz tych drużyn w Pucharze Polski, bilans: 3-1-2, bramki 11-6
► 198. mecz Legii w PP
► 112. mecz Lecha w PP
► Szósty mecz Lecha w finale PP, bilans 3-1-2, bramki 7-7
► Po raz trzeci drużyny te spotkały się w finale PP i po raz drugi z rzędu triumf Lecha, poprzedni wygrana 3:1 w rzutach karnych (w meczu po dogrywce 1:1) na stadionie Widzewa w sezonie 1987/88
► Po raz czwarty drużyny te zagrały w finale Pucharu Polski i po raz pierwszy w dwumeczu, bilans tych 4 spotkań korzystny dla Legii 2-1-1, bramki 7-3
► Czwarty mecz Legii w finale PP na własnym boisku i czwarta wygrana bez straconej bramki
► Piąty finał Pucharu Polski Lecha i czwarty kolejny triumf, tylko w pierwszym porażka, nota bene, z Legią 0:5 w sezonie 1979/80 w Częstochowie
► 17. finał Pucharu Polski Legii, w 12. triumfowała
► Jubileuszowy, 50. finał Pucharu Polski
► Jubileuszowa, 50. wygrana Legii w PP na własnym boisku
► Pierwszy mecz Lecha w finale PP rozegrany na wyjeździe
► 170. mecz Legii w PP ze zdobytą bramką
► 10. wygrana Legii w PP na własnym boisku w rozmiarze 1:0
► 10. mecz Legii w finale PP bez straconej bramki
► 10. gol strzelony przez Legię w meczach finałowych PP na własnym boisku
► 40. mecz Lecha w PP ze straconą dokładnie 1 bramką
► 30. porażka Lecha w PP na wyjeździe