Legioniści wykonali plan postawiony przed nimi przed dwumeczem z FH Hafnarfjörður w 2. rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Z Islandii mistrzowie Polski przywieźli jednobramkową zaliczkę. Do awansu do kolejnej fazy wystarczał im więc nawet bezbramkowy remis. O murowaniu bramki nie było jednak mowy, bo taka taktyka mogłaby się zemścić. W Warszawie wybrańcy Dariusza Wdowczyka odnieśli drugie zwycięstwo nad mistrzem Islandii, choć ich gra nie przypadła do gustu kibicom przy Łazienkowskiej 3. Z boiska długo wiało nudą, a gospodarze nie potrafili oddać celnego strzału na bramkę Daðiego Lárussona. Udało im się to dopiero w 38. minucie za sprawą Aleksandara Vukovicia – i od razu zakończyło się golem. Wynik ustalił w końcówce Brazylijczyk Édson, który skutecznie wykonał rzut wolny. W 3. rundzie kwalifikacyjnej Legię czekał dwumecz z mistrzem Ukrainy Szachtarem Donieck.
32
M. Radović
19
M. Burkhardt
15
D. Janczyk
Kto oglądał pierwsze spotkanie tych drużyn, nie mógł być zaskoczony tym, że na boisku nic się nie dzieje, a faworyt, czyli mistrz Polski, pierwszy celny strzał oddał dopiero w 38. minucie. Pierwszy, za to od razu skuteczny. Wówczas bowiem Sebastian Szałachowski przedarł się prawym skrzydłem, dośrodkował do Aleksandara Vukovicia, a Serb sprytnym strzałem pokonał islandzkiego bramkarza. Za chwilę w środek bramki uderzył Roger Guerreiro i tyle w temacie strzałów przed przerwą. Wcześniej obok słupka kopnął Piotr Włodarczyk, legioniści kilkakrotnie pomysłowo atakowali, ale bez większego skutku. Były momenty, że atakowali rywale. W sumie jednak pierwsza połowa była nudna jak flaki z olejem.
Drużyny FH Hafnarfjörður (niebieskie stroje) i Legii Warszawa przed rewanżowym meczem 2. rundy eliminacji Ligi Mistrzów. W ekipie Wojskowych stoją od lewej: Piotr Włodarczyk (kapitan), Łukasz Fabiański, Tomasz Kiełbowicz, Sebastian Szałachowski, Roger Guerreiro, Dickson Choto, Aleksandar Vuković, Édson, Élton, Hugo Alcântara, Wojciech Szala.
Przebieg drugiego spotkania z Islandczykami jest już bez znaczenia. Pozostaje jedynie nadzieja, że trener Dariusz Wdowczyk wyciągnął konstruktywne wnioski.
Z uwagi na przypadającą dzień wcześniej 62. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego kibice Legii z „Żylety” przygotowali oprawę poświęconą temu wydarzeniu.
„To jest hołd dla tych, co noszą blizny” – głosił gigantyczny transparent. „Dla tych, co przelali krew w imię ojczyzny” – głosił drugi. W sektorze centralnym pojawił się powstańczy znak. Potem cały stadion odśpiewał hymn. Islandczycy byli zdumieni. U nich tak się nie robi.
Spotkanie w Warszawie mogło zakończyć się wyższą wygraną Legii. Jednak w 76. minucie widoczny na zdjęciu Roger Guerreiro nie wykorzystał rzutu karnego.
Cieszę się ze zwycięstwa, ale styl gry pozostawiał wiele do życzenia. Kiepski był początek, a później każdy z moich piłkarzy próbował udowodnić, że jest najlepszy. Irytują niewykorzystane sytuacje. Po nich zaczynamy się dołować. Tak spirala się nakręca. Roger nadal będzie strzelał karne, mimo że dziś nie strzelił gola. Jest alternatywą na środek drugiej linii. Jednak brak Łukasza Surmy był widoczny. Brakowało skuteczności. Szachtar w kolejnej rundzie będzie grać na pewno odważniej. Nie możemy w meczach z takim rywalem pozwolić sobie na komfort marnowania sytuacji. Mamy o rywalu sporo informacji, np. materiał z ostatniego meczu ligowego. Na kolejny pojedzie nasz specjalny wysłannik.
Serb oddał pierwszy celny strzał w tym spotkaniu, który od razu zakończył się golem. Uderzył technicznie nie dając bramkarzowi żadnych szans. „Hafnarfjörður nie był wymagającym przeciwnikiem, ale to był dla nas trudny mecz. Brakowało zimnej krwi, bo gdybyśmy wykorzystali 50 procent sytuacji to byłoby 5:0. Później zrobiło się nerwowo, lecz najważniejsze, że osiągnęliśmy cel” – powiedział portalowi Sport.pl. Vuković to jedna z legend Legii, piłkarz stricte kojarzony z tym klubem (239 meczów, 19 goli). Do stolicy przybył w 2001 roku i występował przy Łazienkowskiej przez 3 lata. W wakacje 2004 r. zdecydował się na wyjazd do Grecji (Ergotelis FC), ale nie zabawił tam długo. W przerwie zimowej 2004/2005 powrócił do Warszawy. Z Wojskowymi zdobył 2 mistrzostwa, Puchar Polski, Puchar Ligi i Superpuchar. Kolejne tytuły wygrywał z Legią już jako jej szkoleniowiec.
Po raz kolejny udowodnił, że był specjalistą od rzutów wolnych. Od czasów Leszka Pisza nie było w Legii gracza, który z taką precyzją wykonywałby ten stały fragment. W zasadzie w ciemno można było założyć, że gdy Édson przymierzy ze stojącej piłki, bramkarz rywali będzie bez szans. Tak też było w spotkaniu z mistrzem Islandii. Gol wracającego do zdrowia po kontuzji Brazylijczyka przypieczętował wygraną Wojskowych. „1. połowa w naszym wykonaniu była nieudana. Grało mi się źle, jednak proszę pamiętać, że przez 25 dni nie trenowałem i ciągle pracuję nad powrotem do formy” – powiedział portalowi Sport.pl. Édson grał w Legii do końca 2008 roku. Wystąpił w 72 meczach i strzelił 11 goli. Zdobył mistrzostwo i Puchar Polski. W 2009 r. wrócił do Brazylii. Ale na krótko, bo jeszcze w tym samym roku znów zawitał do Polski – tym razem do Korony Kielce (12 spotkań i 2 bramki).
W Szachtarze są gwiazdy z Brazylii, ale Legia też ma piłkarzy stamtąd, więc nie powinna mieć kompleksów. Mam nadzieję, że Wdowczyk nie ustawi drużyny zbyt defensywnie, bo do Doniecka nie można jechać z nastawieniem, byle tylko nie przegrać. Dopiero w takim wypadku mecz może skończyć się klęską gości. W 1995 roku, w rewanżu z IFK trener Paweł Janas posadził mnie na ławce rezerwowych i to był jeden ze sposobów na zaskoczenie Szwedów, który zadziałał. Może „Wdowiec” też powinien zgotować Ukraińcom jakąś niespodziankę?
Po ostatnich meczach mogę powiedzieć, że Legii jeszcze daleko do awansu do Champions League. Szachtar jest o kilka klas lepszym rywalem od Islandczyków. Nie porównywałbym Ukraińców do szwedzkiego IFK Göteborg, który pokonaliśmy w 1995 roku, ponieważ to były zupełnie inne czasy, inny poziom piłkarski. Legia, z którą awansowałem do Ligi Mistrzów grała zupełnie odmienny futbol i była naszpikowana reprezentantami Polski. Obecnie drużyna Wdowczyka jest naszpikowana, ale zawodnikami spoza naszego kraju. Trudno mi również powiedzieć, czy zespół ma charakter. Dobrze by było, bo my byliśmy zgraną paczką i to wydatnie pomogło w osiągnięciu sukcesu.
► 719. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 64. mecz klubu z Polski w Lidze Mistrzów
► 33. awans Legii do kolejnej rundy europejskich pucharów
► 11. wygrana polskiego klubu w meczu 1/64 finału LM
► 88. awans polskiego klubu do kolejnej rundy europejskich pucharów wywalczony na własnym boisku
► 10. wygrana polskiego klubu w LM różnicą 2 bramek
► 127. mecz Legii w europejskich pucharach
► 18. mecz Legii w Lidze Mistrzów
► 60. potyczka (dwumecz lub trójmecz) Legii w europejskich pucharach
► 20. awans Legii do kolejnej rundy europejskich pucharów wywalczony w potyczce (dwumecz) kończonej na własnym boisku (bez awansu z fazy grupowej LM)
► 33. mecz polskiego klubu w LM bez porażki
► 11. mecz Legii w 1/64 finału europejskich pucharów bez porażki
► Siódma potyczka polskiego klubu w 1/64 finału LM i siódmy awans do kolejnej rundy
► Siódmy mecz polskiego klubu w 1/64 finału LM na własnym boisku, siódmy bez porażki i siódmy ze strzeloną minimum 1 bramką
► Szósta wygrana polskiego klubu w 1/64 finału LM na własnym boisku (na 7 wszystkich spotkań), jedyny mecz bez zwycięstwa to 1:1 Legii z macedońskim Vardarem Skopje w sezonie 2002/2003
► Szósty mecz polskiego klubu w 1/64 finału LM na własnym boisku (na 7 wszystkich) bez remisu, jedyny remis to 1:1 Legii z macedońskim Vardarem Skopje w sezonie 2002/2003
► 10. mecz Legii w LM bez porażki
► Czwarty mecz Legii w 1/64 finału LM, czwarty bez porażki i czwarty ze strzeloną minimum 1 bramką
► Szósty mecz Legii w 1/64 finału europejskich pucharów na własnym boisku (na 7 wszystkich) bez remisu, jedyny remis to 1:1 z macedońskim Vardarem Skopje w LM w sezonie 2002/2003
► Szósty mecz Legii w 1/64 finału europejskich pucharów na własnym boisku (na 7 wszytkich) bez porażki, jedyna przegrana to 1:3 z Austrią Wiedeń w Pucharze UEFA w sezonie 2004/2005
► Drugi mecz Legii w 1/64 finału LM na własnym boisku, drugi bez porażki i drugi ze strzeloną minimum 1 bramką
► 500. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach ze strzeloną minimum 1 bramką
► 25. wygrana polskiego klubu w Lidze Mistrzów
► 25. mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów bez straconej bramki
► Drugi gol był bramką nr 100 strzeloną przez polskie kluby w meczach Ligi Mistrzów
► 13. kolejny mecz polskiego klubu w 1/64 finału LM (na 14 wszystkich) bez porażki (wyśrubowany rekord), jedyna przegrana to 1:4 Widzewa w Łoweczu z bułgarskim Litexem w sezonie 1999/2000
► Trzeci kolejny mecz polskiego klubu w 1/64 finału LM bez straconej bramki (wyśrubowany rekord)
► Szósty kolejny mecz Legii w 1/64 finału europejskich pucharów bez remisu (pobity rekord)
► Trzecia kolejna wygrana polskiego klubu w meczu 1/64 finału LM na własnym boisku (wyrównany rekord)
► Trzeci kolejny mecz polskiego klubu w 1/64 finału LM na własnym boisku bez remisu (wyrównany rekord)
► 50. mecz Legii w europejskich pucharach na własnym boisku bez remisu
► Trzeci kolejny mecz Legii w 1/64 finału europejskich pucharów na własnym boisku bez remisu (wyrównany rekord)
► Pierwsza wygrana polskiego klubu w meczach 1/64 finału LM w rozmiarze 2:0
► Pierwsza wygrana Legii w LM w rozmiarze 2:0
► Pierwszy mecz polskiego klubu w 1/64 finału LM na własnym boisku ze strzelonymi dokładnie 2 bramkami a zarazem pierwsza wygrana w rozmiarze 2:0
► Pierwszy mecz Legii w 1/64 finału LM ze strzelonymi dokładnie 2 bramkami
► 33. mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów na własnym boisku ze strzeloną minimum 1 bramką
► 11. mecz polskiego klubu w LM ze strzelonymi dokładnie 2 bramkami
► 11. mecz polskiego klubu w LM na własnym boisku bez straconej bramki
► 88. mecz Legii w europejskich pucharach ze strzeloną minimum 1 bramką
► Pierwszy gol był bramką nr 150 strzeloną przez polskie kluby w meczach 1/64 finału europejskich pucharów
► 14. mecz polskiego klubu w 1/64 finału LM i 14. ze strzeloną minimum 1 bramką
► Drugi gol był bramką nr 40 strzeloną przez polskie kluby w meczach 1/64 finału LM
► Drugi gol był bramka nr 90 strzeloną przez polskie kluby w meczach 1/64 finału europejskich pucharów na własnym boisku
► Pierwszy gol był bramką nr 30 strzeloną przez Legię w meczach 1/64 finału europejskich pucharów
► Siódmy mecz Legii w 1/64 finału europejskich pucharów na własnym boisku i siódmy ze strzeloną minimum 1 bramką