Sezon 1986/87 w Pucharze UEFA kibice Wojskowych pamiętają głównie z niesamowitych meczów z Interem Mediolan w 2. rundzie. Legia była wówczas blisko wyeliminowania włoskiego giganta, po zwycięstwie w Warszawie 3:2, ale w rewanżu uległa 0:1. Zanim jednak doszło do starć z drużyną „Nerazzurri” stołeczny zespół musiał uporać się z ekipą z Dniepropietrowska. W tamtym czasie ukraiński klub grał w lidze Związku Sowieckiego i dlatego też obowiązywała nazwa Dniepr (z języka rosyjskiego), nie zaś Dnipro. Pierwsze spotkanie z tym zespołem odbyło się na Stadionie Wojska Polskiego. W stolicy nie doczekano się goli i o awansie Legii decydował rewanż, który odbył się nie w Dniepropietrowsku, lecz w Krzywym Rogu. Wojskowi wygrali 1:0, po bramce Jarosława Araszkiewicza.
► UWAGA! W archiwach telewizyjnych zachowała się tylko 2. połowa spotkania.
15
A. Sikorski
12
K. Iwanicki
Kim był Kazimierz Deyna - przypominać nie trzeba, ale gra tego zawodnika zawsze staje mi przed oczami, gdy widzę mecze naszych zespołów ligowych, bądź reprezentacji. W środowym meczu na Łazienkowskiej było podobnie. Co z tego, że Jan Karaś grał za dwóch, że wszędzie go było pełno, co z tego, że wspaniale bronił Jacek Kazimierski. Legia nie miała dyrygenta, który to wszystko co czyniła na boisku poskładałby do kupy, posklejał. Deyna to potrafił jak nikt inny przedtem i potem.
Jacek Kazimierski był jednym z wyróżniających się piłkarzy w tym spotkaniu. Bramkarz Legii na duże brawa zasłużył m.in. za znakomitą paradę przy strzale Giennadija Litowczenki z rzutu wolnego.
Remis 0:0 uzyskany przez wicemistrzów Polski nie może nikogo zadowolić, ale też trudno jednoznacznie powiedzieć, że Legia zupełnie rozczarowała. Zawodnicy grali ambitnie, dosyć szybko, bodaj lepiej niż przeciwnicy wytrzymali trudy meczu pod względem kondycyjnym. Nie potrafili wszak znaleźć żadnych argumentów, wymanewrować świetnie zorganizowaną obronę Dniepru. A kiedy już legionistom udało się przedostać w pobliże bramki Krakowskiego, wykazywali niedostateczną koncentrację − o czym wspominał trener Legii − i za mało zdecydowania, by zdobyć się na skuteczny strzał.
Na stadionie Legii zasiadł komplet widzów, którzy liczyli na zwycięstwo Wojskowych. Na zdjęciu (od lewej): Tomasz Arceusz, Witold Sikorski, Jurij Gawriłow i Giennadij Litowczenko (kapitan Dnipro).
Przy Łazienkowskiej wszyscy oczekiwali sukcesu, a tu, podobnie jak w poprzedniej edycji pucharów, trzeba liczyć na skuteczne kontrataki w Krzywym Rogu, w meczu rewanżowym. Kameleonowa forma przylgnęła już do warszawskiego zespołu. (…) Nie wiem, ile prawdy jest w twierdzeniach Jerzego Engela, że niektórzy zawodnicy nie wytrzymują presji kibiców i w ogóle trybun w Warszawie, w każdym razie Legia dobrego meczu na pewno nie zagrała.
Jan Karaś wykopujący piłkę z własnego pola karnego. Pomocnik Legii był jedną z najjaśniejszych postaci w ekipie gospodarzy. Na zdjęciu widoczni jeszcze: Jurij Gawriłow z Dnipro (z lewej) oraz Krzysztof Gawara (w środku) oraz Dariusz Wdowczyk, który z powodu choroby zagrał tylko w pierwszej połowie.
Legia walczyła trochę inaczej niż w meczach ligowych. Wdowczyk i Gawara mieli wyłącznie zadania defensywne, ciężar gry spoczywał na Karasiu, Budzie, Dziekanowskim, Araszkiewiczu i Arceuszu, którzy akcjami oskrzydlającymi i przy pomocy przyziemnych dośrodkowań mieli rozerwać blok defensywny konkurentów. Niestety, o ile do poczynań destrukcyjnych nie mogę zgłaszać zastrzeżeń, o tyle stworzyliśmy zbyt mało pozycji bramkowych, a przy okazji tych, które mogliśmy zamienić na bramki, napastnicy nie wykazali dostatecznej koncentracji. Osobiście uważam, że sprawa wyniku spotkania rewanżowego pozostaje otwarta.
Rywalizacja Dniepru z Legią jest dopiero na półmetku. Miałem okazję obserwować Legię w spotkaniu wyjazdowym (z Górnikiem w Zabrzu, wygranym przez Wojskowych 4:3 − przyp. red.) i wiem, że z pewnością stać ją na lepszą grę. Oczywiście jesteśmy zadowoleni z rezultatu, mniej z zaprezentowanego stylu. Nie wszyscy zawodnicy Dniepru zagrali na miarę swoich możliwości. Dobrze spisywali się obrońcy, gorzej pomocnicy i napastnicy.
Witold Sikorski (przy piłce) miał jedną godną uwagi sytuację do strzelenia gola, ale jej nie wykorzystał. „Tempo” oceniło jego występ jako bardzo słaby.
Jeśli kogoś w zespole Wojskowych należałoby wyróżnić, to z pewnością − obok bramkarza − byłby to Jan Karaś. Pomocnik Legii był motorem napędowym drużyny. Po jego efektownych rajdach i dokładnych podaniach gospodarze stwarzali sobie dogodne sytuacje, których nie potrafili zamienić na gola. Karaś też próbował wpisać się na listę strzelców, ale jego uderzenia obronił Siergiej Krakowski. Za jedno zagranie „Tempo” skrytykowało legionistę. „Bardzo blisko był rzut karny, gdy przedzierającego się Arceusza »skoszono« tuż przed linią. Sposób jednak wykonania stałego fragmentu gry budzi zdziwienie. Piłkę podrzucił jeden z zawodników (Karaś − przyp. red.), by wykonawca rzutu wolnego mógł uderzyć z powietrza. Ba, tylko zrobił to wręcz fatalnie” − napisano.
Napastnik Dnipro mógł w końcówce rozstrzygnąć losy rywalizacji. Wychowanek zespołu z Dniepropietrowska wyszedłby sam na sam z Jackiem Kazimierskim, ale w ostatniej chwili powstrzymał go Andrzej Sikorski. Wślizg Polaka okazał się dla Protasowa pechowy. 68-krotny reprezentant ZSRR (wicemistrz Europy z 1988 r.) doznał kontuzji, po której nie wrócił na boisko, a w zejściu z murawy musieli mu pomóc ludzie ze sztabu medycznego. Ukraiński snajper to postać zasłużona dla piłki nożnej w Związku Radzieckim. W 1982 r. wybrano go Mistrzem Sportu w tym kraju, a 6 lat później otrzymał tytuł Zasłużonego Mistrza Sportu. Protasow był trzykrotnie ligowym królem strzelców. W Dnipro grał do 1987 r. Wystąpił w 145 meczach i strzelił 95 goli. W 1983 r. zdobył mistrzostwo ZSRR.
Kapitan Dnipro, Giennadij Litowczenko wybijający przewrotką piłkę z własnego pola karnego. Pomocnik drużyny z Dniepropietrowska należał do czołowych zawodników klubu oraz reprezentacji ZSRR. Z racji ukraińskiego pochodzenia dziś jego imię i nazwisko zapisalibyśmy: Hennadij Łytowczenko.
Piłkarz Legii usiłował dośrodkowywać, a w tym czasie obrońca Dniepru zrobił prawidłowy wślizg, zaś uderzona piłka trafiła go w rękę. Oczywiście sędzia słusznie nie zagwizdał. Ale mógł! − powiedział mi po meczu jeden z kibiców. Cóż, widać za bardzo zapatrzył się na naszych wodzirejów w czarnych strojach.
Pierwszym rywalem Legii Warszawa w pucharowym sezonie 1986/87 był Dniepr Dniepropietrowsk. Legioniści nie mogli wjechać do miasta, które było zamknięte dla obcokrajowców, ze względu na fakt, iż w znajdującej się w nim fabryce Ju-Em-Ze produkowano elementy rakiet, więc mecz rozegrano w Krzywym Rogu. Zanim do niego doszło, Legia zanotowała bezbramkowy remis z Dnieprem na własnym boisku. Warszawianie jechali na to spotkanie z nadziejami na awans do kolejnej rundy i po celnym strzale Jarosława Araszkiewicza te marzenia się ziściły. Szczęśliwi byli też fani Legii, którzy postanowili dać upust emocjom, sikając na radziecki radiowóz.
► 319. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 111. mecz klubu z Polski w Pucharze UEFA
► 33. remis polskiego klubu w Pucharze UEFA
► 10. bezbramkowy remis polskiego klubu w europejskich pucharach na własnym boisku
► 11. remis polskiego klubu w 1/32 finału Pucharu UEFA na własnym boisku
► 13. mecz Legii w Pucharze UEFA
► 30. mecz Legii w europejskich pucharach na własnym boisku
► 33. mecz Legii w europejskich pucharach bez wygranej
► 66. mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA bez porażki
► 20. mecz polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów na własnym boisku bez wygranej
► 10. mecz Legii w Pucharze UEFA bez porażki
► Szósty mecz Legii w Pucharze UEFA bez zdobytej bramki i szósty bez gola straconego
► Ósmy mecz Legii w 1/32 finału europejskich pucharów (na 9 wszystkich) bez porażki, jedyna przegrana to 0:1 w Warszawie z francuskim FC Nantes w Pucharze UEFA w sezonie 1974/75
► Piąty mecz Legii w Pucharze UEFA na własnym boisku bez wygranej i piąty bez porażki
► Czwarty mecz Legii w Pucharze UEFA na własnym boisku bez zdobytej bramki i czwarty bez gola straconego
► Trzeci mecz Legii w 1/32 finału Pucharu UEFA bez zdobytej bramki i trzeci bez gola straconego
► Trzeci mecz Legii w 1/32 finału Pucharu UEFA na własnym boisku bez wygranej, trzeci bez przegranej, trzeci bez bramki zdobytej i trzeci bez gola straconego
► 25. remis polskiego klubu w meczu 1/32 finału europejskich pucharów
► 25. mecz Legii w europejskich pucharach na własnym boisku bez porażki
► 60. mecz Legii w europejskich pucharach
► 30. mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA bez straconej bramki
► 70. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach na własnym boisku bez zwycięstwa
► 22. mecz polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów bez zdobytej bramki
► 22. mecz Legii w europejskich pucharach bez straconej bramki
► 20. mecz polskiego klubu w 1/32 finału Pucharu UEFA bez zdobytej bramki
► 11. mecz polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów ne własnym boisku bez zdobytej bramki
► 10. mecz polskiego klubu w 1/32 finału Pucharu UEFA na własnym boisku bez zdobytej bramki