Do pewnego momentu spotkanie rundy wiosennej w Poznaniu pomiędzy Lechem, a Stalą nieco przypominało starcie obu zespołów z końcówki sierpnia. Wtedy to na Podkarpaciu olbrzymią przewagę mieli gospodarze, a z kompletu punktów mogli cieszyć się goście. Teraz role się odwróciły i to liczne starania graczy Kolejorza długo nie przynosiły efektów. Bramkę dla przyjezdnych, niedługo po przerwie zdobył z kolei Edward Oratowski. Tym razem jednak, poznaniakom udało się doprowadzić do wyrównania, dzięki czemu utrzymali pozycję na ligowym podium, a także czteropunktową przewagę nad mielczanami.
P. Krakowski
P. Grobelny
► UWAGA! Na bazie dostępnych źródeł redakcja Biblioteki PZPN nie była w stanie ustalić numerów zawodników oraz minut żółtych kartek.
Spotkanie Lecha ze Stalą prowadził Ryszard Sobiecki z Warszawy.
Według prowadzonej przeze mnie statystyki rzutów rożnych, Lech wygrał ze Stalą aż 20-2! Ostateczny wynik meczu wskazuje jednak wyraźnie, że w grze zwanej piłką nożną liczą się tylko strzelone bramki, a nie sytuacje do ich zdobycia. A tych ostatnich, zwłaszcza w końcówce spotkania, mieli gospodarze bez liku. Po wyrównaniu przez Lecha, stalowcy często na oślep wybijali piłki poza boisko. Byle tylko uratować jeden punkt z wiceliderem, który właśnie wczoraj to drugie miejsce w tabeli utracił.
Były to dopiero początki w zespole z Poznania napastnika, który przez lata wypracował sobie miano jednej z legend Lecha. Pierwszą przygodę z Kolejorzem zaczynał jednak właśnie w sezonie 1977/78, po tym jak do Wielkopolski przeniósł się z Gwardii Koszalin. Kibice liczyli, że po słabych poprzednich rozgrywkach (w których zespół do samego końca walczył o utrzymanie), Lechici zaczną rywalizować o wyższe cele. I trzeba przyznać, że te nadzieje – również z udziałem pozyskanego snajpera – udało się zrealizować, bo kolejną kampanię „Kolejorz” zakończył na podium. Okoński miał również wkład w wywalczenie punktu ze Stalą – to po jego dośrodkowaniu z rzutu rożnego, padła bramka dla gospodarzy.
Niekwestionowany lider i największa gwiazda ekipy z Mielca. Ale w Poznaniu król strzelców mundialu 1974 niczym się nie wyróżnił. Należy jednak dodać, że Lacie wyraźnie brakowało wsparcia kolegów. Być może było to również spowodowane nieobecnością w składzie Andrzeja Szarmacha, który zdaniem trenera Konstantego Pawlikańca, nie znajdował się w najwyższej formie. Szkoleniowiec po meczu zdradził również, że jego podopieczny (po podróży lotniczej do Wielkopolski) narzekał na samopoczucie. Ważną rolę w zneutralizowaniu walorów Laty odegrał również – odpowiedzialny za pilnowanie najgroźniejszego napastnika rywali – obrońca Lecha Hieronim Barczak.
Na przebieg drugiej połowy dość duży wpływ miał faul Rześnego na Okońskim, po którym poznaniak opuścił boisko. Wprawdzie po kilku minutach wrócił na plac gry, jednak zanim lechici otrząsnęli się z przewagi gości, było już 0:1.
Na wypełnionym po brzegi stadionie w Poznaniu fani Lecha długo musieli czekać na chwilę radości. Kiedy jednak niespełna kwadrans przed końcem do siatki trafił Jerzy Kasalik, trybuny eksplodowały.
► 445. mecz Lecha w ekstraklasie
► 261. mecz Stali w ekstraklasie
► 90. mecz Stali w ekstraklasie ze strzeloną dokładnie 1 bramką
► 100. mecz Stali w ekstraklasie ze straconą dokładnie 1 bramką
► 160. mecz Stali w ekstraklasie ze straconą minimum 1 bramką
► 48. wyjazdowy mecz Stali w ekstraklasie ze strzeloną dokładnie 1 bramką i 48. z dokładnie 1 straconą
► Pierwszy remis w meczu tych drużyn w ekstraklasie w rozmiarze 1:1
► 16. mecz tych rywali w ekstraklasie, bilans: 7-4-5, bramki 18-19
► 33. remis Stali w ekstraklasie w rozmiarze 1:1