Rozpędzona poznańska lokomotywa po raz ostatni w tym sezonie Pucharu Polski zatrzymała się na stacji przy ulicy Bułgarskiej, żeby później, pełnym pędem ruszyć przez Szczecin w stronę stolicy. Trzeba przyznać, że metaforycznie właśnie tak wyglądała sytuacja w rywalizacji Lecha z Pogonią po pierwszym meczu półfinałowym. Tylko kataklizm mógł pozbawić zespół Nenada Bjelicy biletów na PGE Narodowy. I nie chodziło tylko o trzybramkowe zwycięstwo na własnym stadionie, ale przede wszystkim o styl w jakim Kolejorz rozprawił się z Portowcami. Trzeba przyznać, że zespół z Wielkopolski w 2017 roku imponował formą. Był to czwarty mecz Lecha w rundzie wiosennej i czwarty wygrany 3:0. Co ciekawe tydzień wcześniej w lidze, poznaniacy pokonali na wyjeździe właśnie Pogoń.
30
M. Putnocký
11
M. Robak
17
M. Makuszewski
18
M. Răduț
26
M. Wilusz
28
M. Wasielewski
55
A. Tetteh
Radość Jana Bednarka i jego kolegów nie mogła dziwić. Od początku 2017 roku Lech w oficjalnych meczach tylko wygrywał, zdobywając wiele bramek i zachowując czyste konto.
Graliśmy dobry mecz. Całe spotkanie prowadziliśmy grę. Druga połowa była lepsza, mieliśmy więcej okazji. Musimy być zadowoleni. Za nami czwarty wiosenny mecz i czwarte zwycięstwo 3:0. Przed nami jeszcze 90 minut przeciwko Pogoni i będziemy pracować na to, żeby znaleźć się w finale. Jestem bardzo zadowolony z drużyny, z jej agresywności i sposobu gry.
Muszę przyznać, że z trzech meczów w tym sezonie przeciwko Lechowi, ten był zdecydowanie najsłabszy. Przed nami drugi mecz i na pewno będziemy walczyć. Mamy jednak świadomość, że postawiliśmy się przed rewanżem w bardzo trudnej sytuacji. Jedna bramka strzelona w Poznaniu mogłaby wiele zmienić, ale nie mieliśmy zbyt wielu okazji.
Cieszy zwycięstwo, cieszy że zagraliśmy kolejne dobre spotkanie, kolejne „na zero”. A ja walczę o to, żeby wrócić do pierwszej jedenastki, ostatnio gram trochę mniej. Dzisiaj udało się strzelić, zaliczyć asystę. Cieszę się bardzo z tego, ale najważniejsze jest to, że robimy duży krok w kierunku finału. Te kolejne bramki podłamały trochę Portowców i z każdą minutą było im ciężej i mniej wiary mieli w to, że mogą cokolwiek tutaj zrobić. Dobrą robotę zrobiliśmy w „pierwszej połowie” tego półfinału. Mamy jeszcze rewanż. Trzeba będzie być skoncentrowanym i postawić tę „kropkę nad i” i po raz trzeci z rzędu zagrać w finale na Narodowym.
Jeśli walczyć o powrót do wyjściowej jedenastki, to tylko w taki sposób. Pawłowski był jednym z najlepszych zawodników na murawie, a bramka i asysta musiały dać do myślenia trenerowi Bjelicy. Do Poznania trafił na zasadzie wolnego transferu z Zagłębia Lubin latem 2013 roku. W sumie dla Lecha we wszystkich rozgrywkach zaliczył 153 spotkania, w których 27 razy wpisał się na listę strzelców. Jego dorobek w barwach Kolejorza to mistrzostwo i dwa Superpuchary Polski. Jego przygoda z Wielkopolską zakończyła się po sezonie 2016/2017, kiedy przeniósł się do Bruk-Betu Termaliki Nieciecza.
Dla kapitana Pogoni mecz w Poznaniu nie był najłatwiejszy nie tylko ze względu na końcowy wynik. Murawski po raz kolejny musiał bowiem zagrać przeciwko swoim byłym kolegom, na stadionie na którym przez lata bronił barw Lecha. Na Bułgarską pierwszy raz trafił w 2006 roku i występował tam przez trzy sezony. W tym czasie zdobył Puchar Polski i zapracował na transfer do Rubina Kazań. W Rosji m.in. wywalczył mistrzostwo, ale w Poznaniu znów zameldował się wiosną 2011 roku. I to właśnie z Wielkopolski przeniósł się do Szczecina, gdzie z miejsca stał się jednym z filarów Pogoni.
Wydaje mi się, że w pierwszej połowie była jakaś kontrola tego spotkania, ale za łatwo straciliśmy bramkę do szatni. Schodziliśmy przegrywając. W drugiej faktycznie szybko stracona druga bramka, cofnęliśmy się bardzo, Lech nas zdominował. Za łatwo tracimy te bramki. Zdecydowanie. Wiedzieliśmy, że Lech będzie chciał zaatakować. Chcieliśmy spokojnie zacząć na swojej połowie i z tego wychodzić z kontrami i na początku to się udawało.
To mógł być mecz-pułapka dla lechitów, bo w każdej chwili rywale mogli „urwać się” z jakimś zabójczym kontratakiem. Zwłaszcza przy wykorzystaniu szybkich skrzydłowych. Jakoś tak nieśmiało jednak piłkarze Moskala przedostawali się pod bramkę przeciwnika. Najlepsze wrażenie robił Ádám Gyurcsó, który kopnął raz i drugi groźnie w stronę bramki. I to właściwie tyle. W sporcie nie można niczego przesądzać przed końcowym gwizdkiem, ale można szykować się na mecz przyjaźni Lech - Arka w finale.
► Dziewiąty mecz tych drużyn w Puchar Polski i szóste zwycięstwo Lecha
► 176. mecz Lecha w PP
► Czternasty półfinał PP Lecha
► 22. mecz Lecha w półfinale (połowa z nich to wygrane)
► 160. mecz Pogoni w PP
► Ósmy półfinał PP Pogoni
► Dziesiąty mecz Pogoni w półfinale PP (połowa z nich to porażki)
► Dziewiąty kolejny mecz Lecha w półfinale ze strzeloną bramką
► 15. wyjazdowy mecz Pogoni w PP z trzema straconymi bramkami
► Piąty wyjazdowy mecz Pogoni w półfinale PP i piąty bez wygranej
► 220. bramka (trzecia dla Lecha) stracona przez Pogoń w PP
► 35. zwycięstwo Lecha w PP na własnym boisku
► Piąte zwycięstwo Lecha 3:0 w PP na własnym boisku