Pierwszy w historii mecz, gdy o Superpuchar walczył drugoligowiec, i zarazem ostatnie spotkanie, które prowadził Wit Żelazko – jeden z najbardziej znanych polskich sędziów końca XX wieku, skazany potem za udział w aferze korupcyjnej. Konfrontacja Miedzi z Lechem nie wzbudziła wielkiego zainteresowania, bo na trybunach stadionu w Lubinie zasiadło ledwie tysiąc widzów. W pierwszej połowie przecierali oczy ze zdumienia, bo skazany na pożarcie zespół z Legnicy grał jak z nut i zdobył dwubramkowe prowadzenie. Po przerwie poznaniakom wystarczyło jednak trzynaście minut, by strzelić cztery gole i zapewnić sobie zdobycie trofeum. Bez pomocy arbitra. Gdy minęła 90 minuta, sędzia Żelazko włożył gwizdek do ust i obwieścił koniec rywalizacji. Po raz 1166. w karierze. Ta liczba nawet dziś robi wrażenie.
13
R. Remień
14
P. Wojtala
15
W. Kryger
Drużyna Miedzi Legnica przed meczem z Lechem Poznań o Superpuchar Polski. Stoją od lewej: Wojciech Górski, Piotr Przerywacz, Andrzej Cymbała, Dariusz Płaczkiewicz, Cezary Michalski. W dolnym rzędzie: Artur Wójcik, Dariusz Dziarmaga, Marcin Ciliński, Tadeusz Gajdzis, Mariusz Olbiński, Grzegorz Kochanek.
Na zgrupowaniu (...) wybucha bunt przeciwko trenerowi Fiutowskiemu. Zaraz po powrocie z obozu rada drużyny zainicjowała spotkanie z prezesem Zenonem Hołówką, na którym w zdecydowany sposób odmówiono dalszej możliwości współpracy. (...) Co mogło być powodem tak radykalnego stanowiska piłkarzy? Przecież dzięki trenerowi Fiutowskiemu większość tych zawodników sięgnęła po największe trofeum w swojej karierze? Ktoś mógłby pomyśleć, że głównym powodem było obciążenie treningowe, którego drużyna nie wytrzymała. Nic z tych rzeczy. Powód był zgoła inny. Piłkarze nie wytrzymali po prostu karygodnego, chamskiego – nie bójmy się tego określenia – zachowania trenera. (...) Po tak burzliwych wydarzeniach drużynę postanowiono powierzyć duetowi trenerskiemu z Lubina. Pierwszym trenerem został Ryszard Bożyczko, w przeszłości asystent m.in. legendarnego Stanisława Świerka, a jego prawą ręką został Wiesław Wojno, młody, perspektywiczny i z nowoczesnym patrzeniem na futbol. Już kilka dni później, 1 sierpnia 1992 r. na stadionie GOS w Lubinie, Miedź Legnica – jako zdobywca Pucharu Polski – spotkała się w meczu o Superpuchar Polski z mistrzem kraju Lechem Poznań.
Mecz zdobywcy pucharu z mistrzem Polski zaczął się sensacyjnie. Już po kilkunastu minutach na świetlnej tablicy widniał wynik korzystny dla drugoligowca. Niewielu wówczas się spodziewało, że legniczanie przegrają to spotkanie.
W Miedzi Legnica nikt nie bawił się w prognozy przed tym meczem. Nie stał się cud, Kopciuszek nie uległ przemianie po zdobyciu Pucharu Polski. Wręcz przeciwnie – doznał osłabienia. Odeszli dotychczasowi liderzy – Dariusz Baziuk i Daniel Dyluś. Zagłębie Lubin, stojące w obliczu rozpadu drużyny, zażądało ich powrotu. W dniu meczu było zatwierdzonych w PZPN zaledwie 14 zawodników Miedzi. Impas miały przełamać rozmowy między kierownictwem klubów z Legnicy i Lubina na dwie godziny przed Superpucharem. Pośredniczyli przedstawiciele PZPN, Ryszard Kulesza i Michał Listkiewicz. W efekcie porozumienia zagrał Olbiński, Pisz z powodu kontuzji pauzował. Zostali w Miedzi Ciliński i Gierejkiewicz, którymi interesowały się drużyny pierwszoligowe. Niestety, ten ostatni boryka się z kłopotami zdrowotnymi. Nie wystąpiło zatem trzech głównych autorów triumfu w Pucharze Polski.
Kropkę nad „i” w tym meczu postawił Mirosław Trzeciak. Kilka minut wcześniej skrzydłowy Kolejorza zaliczył asystę przy bramce Kazimierza Moskala.
Drużyna znad Kaczawy do meczu podeszła bez kompleksów, chcąc udowodnić, że jest w stanie rywalizować jak równy z równym z najmocniejszymi polskimi zespołami. Już w pierwszej minucie groźnie strzelał Dariusz Kofnyt, ale strzegący bramki dolnośląskiej ekipy Dariusz Płaczkiewicz przeniósł piłkę nad poprzeczką. Po osiemnastu minutach spotkania wydawało się, że Miedź sprawi kolejną sensację. Nim minął kwadrans legniczanie niespodziewanie wyszli bowiem na prowadzenie po trafieniu Grzegorza Kochanka, który strzałem w długi róg pokonał Kazimierza Sidorczuka. W 18. minucie Miedź podwyższyła. Wojciech Górski uderzył sprzed pola karnego, piłka odbiła się od nóg Mariusza Olbińskiego, ale poprawka Górskiego była już celna. Miedź przeważała, będąc w pierwszej połowie zespołem lepszym. Legniczanie mogli pokusić się zresztą o jeszcze jedno trafienie.
W 1992 roku mecz o Superpuchar miał dużą konkurencję – odbył się w trakcie igrzysk, podczas których kadra Janusza Wójcika walczyła o medal. Na trybunach stadionu w Lubinie zasiadła więc garstka widzów. Większość z nich przyjechała z pobliskiej Legnicy, kilkudziesięciu przybyło z Poznania.
Jedna z legend poznańskiego Lecha, rozegrał w jego barwach ponad 300 spotkań. Nie pochodzi jednak z Wielkopolski, tylko z Mazowsza – urodził się w Płocku i tam w barwach Wisły stawiał pierwsze kroki w futbolu. Z Kolejorzem trzy razu sięgnął po mistrzostwo i dwukrotnie po Puchar Polski, miał też okazję powalczyć w europejskich rozgrywkach, tocząc boje m.in. przeciwko Barcelonie, Olympique Marsylia i Panathinaikosowi Ateny. W lidze należał do najsolidniejszych obrońców, ale trudno mu było przebić się do reprezentacji. Wystąpił w niej zaledwie 15 razy. „Niektórzy mówią, że aż. Ja natomiast twierdzę, że tylko. Byłem powoływany jedynie przez dwa lata. Nie zagrzałem tam na dłużej miejsca. Nie miałem szczęścia. Poza tym zawsze wychodziłem na boisko spięty i grałem bardzo asekuracyjnie, nie prezentując pełni swoich możliwości” – tłumaczył po latach w wywiadzie dla klubowego portalu.
„Tworzyliśmy fajną grupę. Byliśmy bardzo zżyci, zgrani ze sobą, mieliśmy swoją paczkę piłkarzy, która przyszła z Lubina i dobrze się dogadywaliśmy. Ale to nie tak, że był podział w zespole. Wszyscy trzymaliśmy się razem poza boiskiem i to chyba najmocniej zafunkcjonowało w tym triumfie w Pucharze Polski” – wspominał po latach sensacyjne zwycięstwo drużyny z Legnicy w Turnieju Tysiąca Drużyn. Ciliński to rodowity Ślązak, jego pierwszym klubem była bytomska Polonia. Jako 17-latek przeprowadził się do Lubina i właśnie z Zagłębiem osiągnął swój największy sukces: mistrzostwo kraju, choć miał w nim niewielki udział – rozegrał wówczas tylko pięć spotkań w rundzie jesiennej. Zimą 1991 roku został piłkarzem Miedzi i półtora roku później znów miał powody do świętowania, tym razem po pokonaniu faworyzowanego Górnika Zabrze w finale PP. Do kompletu zabrakło mu tylko Superpucharu. 2 sierpnia 1992 roku Lech okazał się za mocny.
W drugiej połowie (...) Lech po prostu zaczął grać dokładniej i celniej strzelać. Część obserwatorów miała zastrzeżenia do zmiany bramkarza w Miedzi. Nie był to wynik kontuzji, lecz wcześniejszych ustaleń. W czasach, gdy myśli się przede wszystkim o wyniku – taka decyzja dowodzi oryginalności spojrzenia na futbol. Zważywszy na charakter tego spotkania ów gest wydaje się być na miejscu. Primel co prawda zbyt wiele strzałów odbijał przed siebie, czym sprokurował dwie dobitki, lecz trudno powiedzieć, czy Płaczkiewicz zapobiegłby wyrównaniu i jak wówczas układałby się mecz...
► Siódmy Superpuchar Polski
► Czwarty występ Lecha Poznań w Superpucharze i drugi triumf, bilans: 2-0-2, bramki: 8-6
► Lech Poznań wystąpił aż w czterech z siedmiu dotychczasowych Superpucharów Polski
► Pierwszy w historii klubu występ Miedzi Legnica w Superpucharze Polski
► Po raz pierwszy w historii Superpuchar Polski rozegrano w Lubinie
► Po raz pierwszy zdobywca Superpucharu strzelił w nim 4 bramki (rekord)
► Po raz pierwszy w historii Superpucharu Polski przegrany strzelił w nim więcej niż 1 bramkę
► Trzeci triumf (na 7 wszystkich) mistrza Polski w Superpucharze
► Rekordowa liczba bramek (6) strzelona w Superpucharze Polski
► Piąty gol w meczu był bramką nr 20 strzeloną w Superpucharze Polski