Gorszego prezentu na czterdzieste urodziny chyba nie mógł dostać. „Upokorzony jestem… Wyłączam telefon i piję” – napisał na Twitterze zaraz po meczu. Bogusław Leśnodorski, ówczesny prezes Legii, liczył na to, że po przegranym z Lechem wyścigu o mistrzostwo Polski drużynie Henninga Berga uda się dobrze wejść w nowy sezon. Tak się nie stało. Warszawiacy zaprezentowali się na stadionie przy Bułgarskiej wyjątkowo słabo i gdyby nie gol Michała Żyry strzelony w doliczonym czasie, swój występ zakończyliby całkowitą kompromitacją. Brawa należały się za to gospodarzom, a zwłaszcza obrońcom Kolejorza. 21-letni Tomasz Kędziora i dwa lata starszy Marcin Kamiński już do przerwy zapewnili poznaniakom dwubramkową przewagę. „Nagle – gwizd! Nagle – świst! Para – buch! Koła – w ruch!”. Lokomotywa już była w drodze do kolejnej stacji; piłkarze ze stolicy zostali na peronie.
21
K. Ceesay
15
D. Dudka
10
D. Jevtić
28
D. Formella
18
D. Thomalla
Kapitanowie obu drużyn w towarzystwie sędziów przed meczem o Superpuchar 2015. Od lewej: Krzysztof Myrmus, Jakub Rzeźniczak, Mariusz Złotek, Łukasz Trałka, Zbigniew Dobrynin i Marcin Borkowski.
Dwa gole obrońców właściwie rozstrzygnęły to spotkanie. W poprzednim sezonie Kolejorz aż trzy razy prowadził z Legią 2:0, ale za każdym razem warszawianie zdobywali przynajmniej jednego gola. Teraz to Lech dołożył trzecie trafienie po kapitalnej akcji Jevticia i Linettego. W Legii szanse mieli jedynie Nikolić w 57. minucie (główkował obok) oraz Marek Saganowski w 84. minucie (strzelił niecelnie). Lech tych okazji stworzył kilka razy więcej – gole powinni zdobyć Linetty i Denis Thomalla, zaś strzał z woleja z kilku metrów Kamińskiego kapitalnie obronił Kuciak.
Gol mnie cieszy, choć dla mnie jako obrońcy na pewno najważniejsze jest to, żebyśmy w każdym meczu zagrali na zero z tyłu. Wiedzieliśmy, jak przygotować się do meczu. Mamy świadomość tego, jakie są silne strony Legii, a także, co zmieniła ostatnio w grze. Potrafiliśmy dobrze się ustawić i Legia nie miała szans na to, żeby zdziałać coś w ofensywie.
W piątek Lech był drużyną bardziej agresywną, lechici mieli więcej pomysłów w ataku i zasłużenie wygrali. Zagraliśmy nawet słabiej niż w niektórych wiosennych meczach. Ale spotkania z Lechem to zupełnie inny rozdział, inna otoczka. Jestem przekonany o tym, że w meczach w europejskich pucharach uda się zmazać plamę i zwyciężyć.
„W 35. minucie stołeczna jedenastka otrzymała kolejny zabójczy cios. Wszystko zaczęło się od niekonwencjonalnego podania przy linii bocznej Barry’ego Douglasa. Szkot wypuścił w bój Karola Linettego, a ten z kolei przerzucił piłkę na drugą stronę bramki, gdzie stał niepilnowany Marcin Kamiński. Stoper nie mógł zmarnować tak wybornej sytuacji. (...) W końcówce stuprocentową okazję zmarnował Linetty, przenosząc piłkę nad poprzeczką. Defensywny pomocnik zdążył się jeszcze zrehabilitować, podwyższając wynik na 3:0. Po podaniu z głębi pola umieścił piłkę w siatce i... wygonił kibiców Legii do domu” – relacjonowała „Polska The Times”. 20-letni pomocnik Lecha potwierdził tym meczem swój wielki talent. Kilka miesięcy później został wybrany Odkryciem Roku w Plebiscycie Tygodnika „Piłka Nożna”.
„W Legii nastroje są minorowe. W czwartek wicemistrzowie Polski rozpoczną kwalifikacje do Ligi Europy. I póki co po nich nie należy się spodziewać wielkich sukcesów. Kibice Legii też tak uważali, kiedy ostentacyjnie opuścili stadion przed końcowym gwizdkiem. Nie zobaczyli już honorowego gola, którego w 95. minucie strzelił na spółkę z Igorem Lewczukiem Michał Żyro” – tak zakończono relację z meczu na internetowej stronie Eurosportu. Skrzydłowy nie cieszył się z bramki – nie tylko dlatego, że z początku niektórzy przypisali ją obrońcy. Wiedział, że podobnie jak kilku kolegów z drużyny nie wykorzystał szansy, którą dał mu Henning Berg. Norweg drugi raz z rzędu potraktował mecz o Superpuchar jak test dla kilku rezerwowych i znów się boleśnie na tym przejechał. Żyro na dobre wypadł ze składu i zimą przeniósł się do angielskiego Wolverhampton.
W Warszawie ostatnio nie ma powodów do radości. Po pierwsze, wciąż nie udało się sprzedać Ondreja Dudy, co powoli ma wpływ na atmosferę w zespole. Po drugie i najważniejsze – Legia w premierowym meczu o Superpuchar wypadła blado. Z kilku względów nie wyglądało to dobrze. Pewne znaczenie może mieć również fakt, że legioniści nie skompletowali składu przed rozpoczęciem zgrupowania w Austrii. Michał Pazdan i Aleksandar Prijović kosztowali razem grubo ponad milion euro, a nie rozpoczęli przygotowań tak, jak reszta zespołu. Z kolei w meczu o Superpuchar Polski Berg nawet nie zdecydował się wystawić Dudy w pierwszym składzie. Słowak na boisku pojawił się tuż po przerwie, ale nie zbawił warszawskiej drużyny.
► 24. Superpuchar Polski
► Ósmy występ Lecha Poznań w Superpucharze i piąta wygrana
► Drugi Superpuchar rozegrany w Poznaniu
► Pierwsza wygrana Lecha Poznań w Superucharze na własnym stadionie w podstawowym czasie gry
► Jubileuszowy 10. występ Legii Warszawa w Superpucharze i szósta porażka
► Trzecia kolejna porażka Legii Warszawa w Superpucharze – to absolutny niechlubny rekord tych rozgrywek
► 10. triumf (mniej niż połowa) w Superpucharze mistrza Polski bądź zdobywcy dubletu
► Tylko w jednym Superpucharze (na 5 wszystkich) drużyna, która strzeliła 3 bramki, nie wygrała meczu – w 2001 roku Wisła Kraków pokonała Polonię Warszawa 4:3
► Drugi mecz z rzędu, w którym zwycięzca Superpucharu strzelił dokładnie 3 bramki
► Druga wygrana w Superpucharze w rozmiarze 3:1