„Witaj Maj! Trzeci Maj, u Polaków błogi raj!” – brzmią słowa pieśni „Witaj, majowa jutrzenko” autorstwa działacza niepodległościowego, poety i uczestnika powstania listopadowego Rajnolda Suchodolskiego. Jej słowa przywołują pamięć o Konstytucji 3 Maja – czyli pierwszej ustawy zasadniczej w Europie. O 3 maja 2011 roku wiele osób pamięta do tej pory. I to niekoniecznie z uwagi na boiskowe popisy piłkarzy, a skandaliczne zachowanie grupy kiboli, która postanowiła zepsuć piłkarskie święto. Nie warto jednak poświęcać tutaj miejsca tym osobnikom, lecz skupić się na najważniejszym – spotkaniu Lecha z Legią. Z przebiegu meczu lepsze wrażenie sprawiali poznaniacy. To oni wyszli na prowadzenie za sprawą Dimitrije Injaca, stwarzali więcej sytuacji, ale zabrakło im skuteczności (m.in. poprzeczka po strzale Jacka Kiełba). Warszawiacy odpowiedzieli trafieniem Portugalczyka Manú. Po 90 minutach był remis 1:1, również dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia. Zwycięzcę wyłoniły dopiero rzuty karne, a te lepiej egzekwowali legioniści, którzy nie pomylili się ani razu. Maciej Skorża – ówczesny trener stołecznej ekipy mógł zatriumfować. Po nieudanej walce o mistrzostwo Polski (3. miejsce, strata 7 punktów do Wisły Kraków), zakończył sezon 2010/2011 z Pucharem Polski – 14. w historii wywalczonym przez Legię.
26
T. Mikołajczak
8
J. Kiełb
14
S. Štilić
Z hymnem państwowym na ustach kibiców obu drużyn rozpoczęli piłkarze zmagania o Puchar Polski. Od pierwszej minuty najwięcej działo się jednak nie na murawie, a na trybunach. Nie chodziło o stadionowych chuliganów, a kolejny protest kibiców. Fani Lecha i Legii, którzy pojawili się w Bydgoszczy w trzynastotysięcznej grupie opuścili trybuny zaraz po pierwszym gwizdku arbitra Pawła Gila. Wywiesili transparent „Jeśli nie pójdziecie po rozum do głowy tak będzie wyglądał każdy mecz ligowy” i po raz kolejny zaprotestowali w sprawie nagonki medialnej, jakiej ich zdaniem padają ofiarom w ostatnim czasie. Po dziesięciu minutach z powrotem zajęli swoje miejsca i głośnym dopingiem zaczęli zagrzewać swoich piłkarzy do walki. Co warte uwagi fani z Warszawy rozwiesili też tzw. sektorówkę i machali flagami na kijach, co przed spotkaniem zabronił PZPN.
Drużyny Legii Warszawa i Lecha Poznań przed finałem Pucharu Polski w 2011 roku. Stoją w zespole Lecha (od prawej): Artjoms Rudņevs, Jakub Wilk, Hubert Wołąkiewicz, Siergiej Kriwiec, Luis Henríquez, Dimitrije Injac, Grzegorz Wojtkowiak, Rafał Murawski, Ivan Đurđević, Krzysztof Kotorowski, Bartosz Bosacki (kapitan). Czwórka sędziowska – na czele z arbitrem głównym Pawłem Gilem (trzeci od prawej). Drużyna Legii (od prawej): Ivica Vrdoljak (kapitan), Wojciech Skaba, Jakub Wawrzyniak, Jakub Rzeźniczak, Iñaki Astiz, Maciej Rybus, Dickson Choto, Ariel Borysiuk, Michal Hubník, Miroslav Radović, Manú.
W Europie krajowe puchary wręczają głowy państw, a mecze finałowe odbywają się w stolicach. Natomiast w Polsce sprawa lokalizacji tego jakże prestiżowego spotkania pozostaje od lat problemem nierozwiązanym, a po bydgoskim meczu zakończonym zadymą i zdemolowaniem stadionu stała się nawet tematem politycznym.
Tak w 2011 roku wyglądało trofeum za zwycięstwo w Pucharze Polski. Obowiązywało ono jeszcze przez dwa kolejne sezony.
O zwycięstwie Legii zdecydowały rzuty karne. Przed ostatnią jedenastką, kiedy do piłki podchodził Jakub Wawrzyniak, kibole z Warszawy stali już przy linii bocznej. Po celnym strzale kilkuset z nich, w większości z zasłoniętymi twarzami, wbiegło na boisko i zaczęło rozbierać piłkarzy. Przez dobry kwadrans świętowali i ściskali się z zawodnikami oraz trenerem Maciejem Skorżą. Później ruszyli w kierunku kiboli Lecha. Ci wyłamali bramy oddzielające trybuny od boiska, łamali krzesełka. Zaatakowali też fotoreporterów i operatorów kamer telewizji transmitujących mecz. Wycofali się dopiero, kiedy policja zaczęła strzelać gumowymi kulami, a na płytę wjechała armatka wodna. Nad stadionem bez przerwy krążył policyjny śmigłowiec.
Dotychczasowe szkoleniowe dokonania José Bakero są potwierdzeniem opinii, że ktoś kto był wybitnym piłkarzem, wcale nie musi być wybitnym trenerem. Na razie wyprodukował nudny zespół, który przegrał, prawdopodobnie, najważniejszy dla siebie mecz w sezonie.
Serbski pomocnik był filarem linii pomocy w drużynie Lecha. Sprowadzono go zimą 2007 roku z bośniackiej Slaviji Sarajewo. Zapłacono za niego zaledwie 80 tysięcy euro. Transfer okazał się strzałem w dziesiątkę. Injac był pewnym punktem drużyny u kilku trenerów. Był też klubowym rekordzistą wśród obcokrajowców pod względem liczby występów – zaliczył ich w sumie 210 i zdobył 9 bramek. Dał się poznać jako specjalista od pięknych goli. Takiego też strzelił w finale Pucharu Polski z Legią w 2011 roku. Piłka kopnięta z blisko 30 metrów przełamała ręce Wojciecha Skaby i zatrzepotała w siatce. Trafienie to dało Kolejorzowi prowadzenie, ale nie zapewniło zwycięstwa. Injac grał w Lechu w latach 2007-2012 i 2013-2014. Drugie podejście nie było już tak udane (tylko 8 ligowych występów). Ostatnim klubem w karierze Serba był Widzew Łódź. Po zakończeniu kariery Injac został agentem piłkarskim.
Legia poszukiwała szybkiego skrzydłowego i znalazła takiego w Portugalii, a konkretnie – w CS Marítimo. Z klubem ze stolicy Polski związał się 3-letnim kontraktem. Kariera Portugalczyka w Warszawie nie potoczyła się jednak tak, jak sam zainteresowany oczekiwał. Wprawdzie rozpoczynał sezon 2010/2011 jako gracz wyjściowego składu, to z czasem okazało się, że poza „robieniem wiatru” na skrzydle, niewiele było z niego pożytku. Najlepszym jego występem w premierowym sezonie był ten w… finale Pucharu Polski. To w nim Manú zdobył pierwszą bramkę w barwach Legii (miał okazję na drugą, ale został powstrzymany przez Huberta Wołąkiewicza). W sumie Portugalczyk strzelił dla stołecznej drużyny 5 goli w 35 spotkaniach. W stolicy występował przez 1,5 roku. W styczniu 2012 roku przeniósł się do chińskiego Beijing Guo’an.
► 57. finał Pucharu Polski
► 65. mecz w finale PP (osiem razy rozstrzygał dwumecz)
► Dziewiąty mecz tych drużyn w Pucharze Polski – 4 razy wygrywała Legia, 3 remisy i 2 razy Lech, bramki 14-8
► Czwarta potyczka (mecz lub dwumecz) tych drużyn w finale PP (dwa triumfy Legii i dwa Lecha, bilans meczowy korzystny dla Legii: 2-2-1, bramki 8-4
► Drugi mecz tych drużyn w PP zakończony rzutami karnymi, poprzednio w finale sezonu 1987/88, wygrana Lecha 3:2 (po dogrywce był remis 1:1)
► Drugi finał PP Lecha zakończony dogrywką i rzutami karnymi (poprzednio wygrana z Legią w sezonie 1987/88 w karnych 3:2 – w meczu po dogrywce był remis 1:1)
► Trzeci mecz tych drużyn w PP z dogrywką
► Drugi mecz Legii w PP na neutralnym gruncie zakończony remisem w rozmiarze 1:1
► Siódmy finał (ósmy mecz w finale PP – w sezonie 2003/04 rozegrany był dwumecz z Legią - z udziałem Lecha i trzeci przegrany
► Piąty kolejny (na 6 wszystkich) mecz Lecha w PP na neutralnym gruncie (wszystkie to finały) ze zdobytą minimum 1 bramką
► 19. finał Pucharu Polski z udziałem Legii i jej 14. triumf (żaden inny klub nie zdobywał trofeum tyle razy)
► Jubileuszowe, 150. zwycięskie wyjście Legii w potyczce Pucharu Polski (awans do następnej rundy bądź zdobycie pucharu)
► Jubileuszowy, 20. mecz Legii w finale PP (w sezonie 2003/04 rozegrany został dwumecz)
► Jubileuszowy, 150. mecz Lecha w PP
► 100. mecz Lecha w PP ze straconą bramką
► 241. mecz Legii w PP
► 40. mecz Legii w PP z dogrywką
► 13., jak się okazało pechowy, mecz Lecha w PP zakończony rzutami karnymi
► 10. remis Lecha w PP w rozmiarze 1:1
► Po tym meczu bilans bramkowy Lecha w meczach PP rozegranych na neutralnym boisku pozostawał równy: 7-7