
Ten mroźny grudniowy wieczór w Poznaniu zapamiętano na długo. Jednym z powodów była pogoda, która sprawiła piłkarzom porządnego psikusa. Najpierw nie było wiadomo, czy mecz się odbędzie. Juve chciał przełożyć spotkanie z uwagi na fatalne warunki atmosferyczne. Ale na to nie zgodzono się. Już w trakcie meczu gęsto padający śnieg coraz bardziej zasypywał murawę i gra stawała się coraz trudniejsza. W przerwie konieczna była nawet inspekcja delegatów UEFA na płycie boiska. Ale po odmalowaniu linii na czerwono i doprowadzeniu murawy do jako takiego porządku, zezwolono na kontynuowanie pojedynku. Lechici odetchnęli z ulgą, bo po 1. połowie prowadzili, po golu Artjomsa Rudņevsa. W 2. odsłonie byli bliscy podwyższenia prowadzenia, lecz 6 minut przed końcem nie upilnowali Vincenzo Iaquinty i skończyło się remisem. I to był kolejny powód, dla którego ten wieczór został zapamiętany w stolicy Wielkopolski. Dzięki takiemu rezultatowi Kolejorz awansował do 1/16 finału Ligi Europy. I to na kolejkę przed zakończeniem fazy grupowej.
35
M. Kamiński
23
M. Kikut
32
M. Możdżeń
Po ostatnim gwizdku szalały trybuny. Ponad 40 tysięcy ludzi, mimo ekstremalnych warunków atmosferycznych gorąco dopingowało swoich piłkarzy. Marzły ręce, dziennikarzom laptopy, Włosi salwowali się ucieczką do biura prasowego i stamtąd w telewizji oglądali mecz, ale nie zamarzły serca kibiców. „Ooooo! Tylko Kolejorz!” - śpiewane jak mantra podtrzymywało piłkarzy na duchu.
Lech Poznań przed meczem z Juventusem Turyn w 5. kolejce fazy grupowej Ligi Europy. W górnym rzędzie od lewej: Manuel Arboleda, Dimitrije Injac, Semir Štilić, Krzysztof Kotorowski, Bartosz Bosacki (kapitan), Grzegorz Wojtkowiak. W dolnym rzędzie od lewej: Sławomir Peszko, Artjoms Rudņevs, Siergiej Kriwiec, Ivan Đurđević, Luis Henríquez.
Z każdym miesiącem i rokiem upływającym od środowego wydarzenia wszystko to, co się z nim wiązało, będzie coraz bardziej wyolbrzymiane i odrealniane. Po prostu legenda musi zacząć żyć własnym życiem. W opowieściach dla potomnych z pewnością zabraknie minusowej skali na termometrze, żeby oddać ziąb panujący tamtego wieczoru w Poznaniu. W rzeczywistości o godzinie 20, kiedy obserwator w towarzystwie sędziów i przedstawicieli drużyn dokonywał decydującego pomiaru, wykazało minus 11. Gdyby temperatura była niższa o 4 stopnie, to zgodnie z dyrektywami UEFA piłkarze nie wyszliby z szatni i wszyscy rozjechaliby się do domów.
Ten awans dedykuję kibicom. Chcę im podziękować za to, że w takich warunkach nas dopingowali. Dzisiejszy sukces jest też sukcesem Jacka Zielińskiego i jemu również dedykuję tę wygraną. Pierwsze 20-25 minut było pod naszą kontrolą. Później Juventus był więcej przy piłce, choć przy kontrach mogliśmy strzelić więcej bramek. Juventus gra w piłkę bardzo dobrze, ale uważam, że remis był sprawiedliwy.
W tak trudnych warunkach ciężko było czerpać radość z gry. Nie mogę mieć do zawodników wiele pretensji, bo mało zależało dziś od nich. Jesteśmy rozczarowani brakiem zwycięstwa. Przygoda z pucharami się już dla nas skończyła, ale postaramy się grać jak najlepiej w lidze.
Łotysz miał patent na Juventus. W pierwszym starciu trzykrotnie posłał piłkę do siatki. W rewanżu wbił Starej Damie czwartego gola. Tym samym przełamał pucharową niemoc strzelecką, bo gdy poprzedno zdobył bramkę w Lidze Europy, miało to miejsce we wrześniu w… Turynie. Po kolejnym udanym występie przeciwko włoskiej drużynie, w mediach pojawiły się spekulacje o możliwym transferze Rudņevsa do Juventusu lub innego klubu z Serie A (mówiło się jeszcze o Udinese Calcio). Czy była to tylko kaczka dziennikarska? Trudno powiedzieć. Wiadomo natomiast to, że Łotysz nigdy nie trafił do Włoch. Po odejściu z Lecha w 2012 roku grał w Niemczech – w HSV Hamburg, Hannover 96 i 1. FC Köln. Drużyna z Kolonii była ostatnim zespołem w karierze łotewskiego napastnika. We wrześniu 2017 r. Rudņevs zerwał kontrakt z przyczyn osobistych. Powodem była choroba żony piłkarza. 38-krotny reprezentant Łotwy wrócił w rodzinne strony.
Gol ówczesnego mistrza świata pozwolił Juventusowi na remis w Poznaniu. Ostatecznie niewiele on dał Starej Damie, bo choć bianconeri nie przegrali żadnego spotkania w grupie, to zaliczyli w sumie… 6 remisów (także 1:1 w ostatniej kolejce z Manchesterem City). Życiorys Iaquinty jest – mówiąc kolokwialnie – mocno pokręcony. Kto by przypuszczał, że gdy w 2006 roku sięgnie z Italią po mistrzostwo świata, jego losy potoczą się w zupełnie niespodziewanym kierunku. Do Juventusu napastnik przeniósł się z Udinese Calcio. W Turynie zagrał 108 meczów i strzelił 40 goli. Gdy już zakończył karierę w 2013 r., zszedł na złą drogę. W październiku 2018 r. sąd skazał go na 2 lata więzienia za nielegalne posiadanie broni. Podejrzewany był też o związki z kalabryjską mafią ‘Ndranghetą. Z ostatniego z zarzutów został oczyszczony. W przeciwieństwie do jego ojca, który otrzymał karę 19 lat więzienia.
Tematem numer 1 przed tym starciem w 5. kolejce Ligi Europy była... pogoda. Prognozy mówiące o kilkunastostopniowym mrozie i silnym wietrze w pełni się potwierdziły, a na dodatek tuż przed pierwszym gwizdkiem w Poznaniu zaczął podać gęstniejący z minuty na minutę śnieg. Arktyczne warunki sprawiły, że większość dziennikarzy z Włoch postanowiło mecz oglądać... w telewizji, w jednej z sal na stadionie. Zresztą Grzegorz Hałasik z Radia Poznań, pracujący przy tym meczu, wspomina, że sala konferencyjna tamtego dnia przypominała „obóz górski przed atakiem szczytowym”.
Telefonu nie dało się trzymać bez rękawicy. Zadzwoniłem na antenowy numer radia i zacząłem komentować (na początku spotkania zamarzły przewody i trzeba było relacjonować telefonicznie – przyp. red.). Nie jest to jakiś ewenement, bo to się zdarza, ale my byliśmy przygotowani do tego meczu bardzo profesjonalnie. Bramkę Rudņevsa na wagę awansu skomentowałem właśnie z telefonu. Kilka minut trzeba było czekać na ożycie sprzętu, a dodatkowo zasypało nam całą konsoletę. Ręka mi cała zmarzła, ale dobrze, że telefon nie przymarzł do ucha. Nigdy na żaden mecz nie byłem grubiej ubrany. Specjalnie przed meczem kupiłem sobie polarowy koc. Mam go do teraz, ale nie używam go już za często.
► 809. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 33. mecz klubu z Polski w Lidze Europy
► 11. mecz Lecha w Lidze Europy
► Czwarty mecz polskiego klubu w fazie grupowej LE (na 5 wszystkich) ze straconą minimum 1 bramką, jedyny bez straconej to 2:0 w Poznaniu z FC Salzburg w 2. kolejce tego sezonu
► 67. mecz Lecha w europejskich pucharach
► Piąty mecz Lecha w LE na własnym boisku (na 6 wszystkich) ze strzeloną minimum 1 bramką, jedyny bez zdobytej to 0:0 z ukraińskim Dnipro Dniepropietrowsk w 1/64 finału tego sezonu
► Szósty mecz Lecha w 1/32 finału europejskich pucharów na własnym boisku (na 7 wszystkich) ze strzeloną minimum 1 bramką, jedyny bez zdobytej to 0:2 z Borussią Mönchengladbach w Pucharze UEFA w sezonie 1985/1986
► Szósty mecz Lecha w 1/32 finału europejskich pucharów na własnym boisku (na 7 wszystkich) ze straconą minimum 1 bramką, jedyny bez straconej to 2:0 z FC Salzburg w 2. kolejce fazy grupowej tego sezonu
► 22. mecz polskiego klubu w LE bez porażki
► 10. mecz polskiego klubu w LE na własnym boisku bez wygranej
► 10. gol strzelony przez polskie kluby w fazie grupowej LE (wszystkie to bramki Lecha)
► 10. mecz Lecha w 1/32 finału europejskich pucharów bez wygranej
► 11. mecz polskiego klubu w LE na własnym boisku bez porażki
► Piąty mecz polskiego klubu w fazie grupowej LE i piąty ze strzeloną minimum 1 bramką (wszystkie z udziałem Lecha)
► Trzeci mecz polskiego klubu w fazie grupowej LE na własnym boisku (wszystkie to mecze Lecha), trzeci bez porażki i trzeci ze strzeloną minimum 1 bramką
► Piąty mecz Lecha w 1/32 finału europejskich pucharów na własnym boisku bez wygranej i piąty bez porażki
► Czwarty mecz polskiego klubu w fazie grupowej LE (na 5 wszystkich) bez porażki, jedyna przegrana to wyjazdowe 1:3 z Manchesterem City w 3. kolejce tego sezonu
► 10. kolejny mecz polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów ze strzeloną minimum 1 bramką (wyśrubowany rekord)
► Mecz nr 400 polskiego klubu w europejskich pucharach na własnym boisku
► 430. gol stracony przez polskie kluby w meczach europejskich pucharów na własnym boisku
► 50. remis polskiego klubu w meczu 1/32 finału europejskich pucharów (faza grupowa LE była w tym sezonie tym szczeblem rozgrywek, wyjście z grupy dawało awans do 1/16 finału)
► 25. gol strzelony przez polskie kluby w meczach LE na własnym boisku
► 25. mecz Lecha w europejskich pucharach na własnym boisku ze strzeloną minimum 1 bramką
► Trzeci kolejny mecz polskiego klubu w fazie grupowej LE ze straconą minimum 1 bramką (wyśrubowany rekord)
► Dziewiąty kolejny mecz Lecha w 1/32 finału europejskich pucharów ze strzeloną minimum 1 bramką (wyśrubowany rekord)
► Piąty kolejny mecz Lecha w 1/32 finału europejskich pucharów na własnym boisku bez porażki (wyśrubowany rekord)
► Piąty kolejny mecz Lecha w 1/32 finału europejskich pucharów na własnym boisku ze strzeloną minimum 1 bramką (wyśrubowany rekord)
► Piąty kolejny mecz Lecha w LE na własnym boisku (na 6 wszystkich) bez porażki (wyśrubowany rekord), jedyna przegrana to 1:2 z norweskim Fredrikstad FK w 1/128 finału poprzedniego sezonu
► Pierwszy remis polskiego klubu w meczu LE na własnym boisku w rozmiarze 1:1
► Pierwszy remis polskiego klubu w fazie grupowej LE w rozmiarze 1:1
► Pierwszy remis Lecha w LE w rozmiarze 1:1
► 33. mecz polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów na własnym boisku ze straconą dokładnie 1 bramką
► 22. mecz Lecha w europejskich pucharach ze straconą dokładnie 1 bramką
► 20. mecz polskiego klubu w LE ze straconą minimum 1 bramką
► 10. mecz polskiego klubu w LE ze straconą dokładnie 1 bramką
► 11. mecz Lecha w 1/32 finału europejskich pucharów ze strzeloną minimum 1 bramką
► 11. mecz Lecha w 1/32 finału europejskich pucharów ze straconą minimum 1 bramką
► 11. gol strzelony przez Lecha w meczach 1/32 finału europejskich pucharów na własnym boisku
► 60. mecz polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów na własnym boisku ze straconą minimum 1 bramką
► 30. mecz polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów na własnym boisku ze strzeloną dokładnie 1 bramką
► 55. gol strzelony przez Lecha w meczach europejskich pucharów na własnym boisku