
To miał być mecz bez większej historii. Po wygranej w Baku (1:0) Lech Poznań był w komfortowej sytuacji przed rewanżem do 3. rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Ot, u siebie powinien był tylko przypieczętować awans – najlepiej, po wysokim zwycięstwie. Innego obrotu sprawy raczej nikt nie zakładał. Tymczasem piłkarze Kolejorza postanowili sprawić swym sympatykom nie lada psikusa. Bo jak inaczej określić porażkę 0:1 w regulaminowym czasie i dogrywce, w dodatku z rywalem, który uchodził za słabeusza? Jednak w pucharowych bojach polskich drużyn, już nie takie niespodziewane rozstrzygnięcia kibice widzieli. O tym, kto zagra w kolejnej rundzie kwalifikacji do Champions League – Inter Baku czy Lech Poznań – przesądziła dopiero dramatyczna seria rzutów karnych, zakończona hokejowym wynikiem 9-8 na korzyść mistrzów Polski. Bohaterem Kolejorza został Krzysztof Kotorowski, który wybronił trzy jedenastki.
7
J. Wilk
8
J. Kiełb
Drużyny Lecha Poznań (niebieskie koszulki) i Interu Baku wyprowadzane na boisko przed trójkę sędziowską. Jako główny zawody poprowadził Milorad Mažić z Serbii (w środku).
Gdyby po 10 minutach Lech wygrywał 3:0, nie byłoby w tym nic dziwnego. No i pewnie nie bylibyśmy już świadkami dalszych emocji, a na pewno – wstydliwej dogrywki. Najpierw Siergiej Kriwiec zagrał „w uliczkę” do Artura Wichniarka, ale strzał napastnika Kolejorza obronił Giorgi Lomaia. Po chwili jeszcze lepszą okazję zmarnował Sławomir Peszko – aż złożył ręce w taki sposób, jakby chciał zmówić pacierz. Nie minęły kolejne dwie minuty, a tym razem Manuel Arboleda uderzył piłkę głową – tę po koźle znów za boisko wybił Lomaia. Po tych dobrych 10 minutach Lech nagle zwolnił grę. Przestał atakować pressingiem, zaś gdy Inter przejmował piłkę, poznaniacy kryli się całą jedenastką na swojej połowie boiska. A przecież z drużyną, która zbyt wiele nie potrafi, tak grać po prostu nie wolno!
Niewiele brakowało, żeby zespół mistrza Azerbejdżanu zdarł królewskie szaty z Lecha, ale i tak już widać, że Kolejorz jest nagi. Niedoceniany w klubie Kotorowski tym razem jeszcze uratował honor polskiego futbolu, ale strach pomyśleć, co będzie dalej.
Straciłem dziś z 10 lat życia i to jest jedna pewna sprawa. Publiczność na pewno jest zawiedziona. Horror mieliśmy pierwszej klasy, ale nie o to chodziło. Mówiłem, że po pierwszym meczu ta rywalizacja wcale się nie skończyła, a w Europie nie ma już słabych zespołów. Gdybyśmy w pierwszych 15 minutach wykorzystali swoje sytuacje, ten mecz potoczyłby się zupełnie inaczej, a tak zaprosiliśmy Inter do tańca.
Myślę, że ten mecz przysporzył wielu wrażeń kibicom w Polsce, jak i Azerbejdżanie. Przede wszystkim muszę podziękować mojej drużynie za to, że potrafiła się podnieść po przegranym meczu u siebie i dzisiaj pokazać serce do gry. Bez wątpienia to spotkanie kosztowało obie ekipy wiele sił. Nasz bramkarz w decydującym momencie nie strzelił rzutu karnego. Karne są jak rosyjska ruletka.
W ciągu 90 minut skapitulował tylko raz, ale to wystarczyło, aby konieczna była dogrywka. W niej bramkarz Lecha nie miał zbyt wiele pracy, bo zmęczeni rywale głównie „kradli” czas. Natrudzić musiał się dopiero w serii rzutów karnych. Ale tam wykazał się prawdziwym kunsztem. Na 9 wykonywanych przez Azerów jedenastek Kotorowski zatrzymał 3 – w tym tę decydującą, którą wykonywał… golkiper Interu, Giorgi Lomaia. „Cieszę się, że kibice mnie wspierali, to miłe. Z drugiej strony słychać było też gwizdy, ale kibice mieli prawo czuć się zawiedzeni. My musieliśmy walczyć do końca. Efekt końcowy jest taki, jaki sobie założyliśmy, to znaczy awansowaliśmy i gramy w następnej rundzie ze Spartą Praga. Gdybyśmy strzelili bramkę na początku, mecz byłby spokojniejszy” – powiedział po ostatnim gwizdku szczęśliwy „Kotor”.
Wyczyn łotewskiego napastnika zwykło określać się mianem wejścia smoka. Napastnik Interu pojawił się na boisku w 84. minucie, a już około 30 sekund później fetował zdobycie bramki. I to jak ważnej dla jego zespołu. Gol ten pozwalał Azerom odrobić straty z pierwszego spotkania w Baku oraz doprowadzał do dogrywki. W serii rzutów karnych Łotysz także się nie pomylił, w przeciwieństwie do niektórych jego kolegów. Ģirts Karlsons był niezwykle bramkostrzelnym napastnikiem, ale pokazywał to głównie w lidze łotewskiej. Nie powiódł mu się podbój Holandii, gdzie nie poradził sobie w De Graafschap. Najlepiej wiodło mu się w Metalurgsie Lipawa, którego był wychowankiem. Udany czas zaliczył w Interze Baku, do którego trafił w 2009 roku i występował w nim przez 3 lata. Przez ten czas rozegrał 73 mecze i strzelił 36 goli.
Rozstrzygać mecz w taki sposób z tak przeciętnym zespołem jak Inter Baku, to wstyd. Ale Lech sam jest sobie winien, bo przez 120 minut gry nie potrafił choć raz pokonać bramkarza gości. W 84. minucie stadion przy Bułgarskiej zamarł. Do tej pory było 0:0, co oczywiście kibiców nie satysfakcjonowało, ale przynajmniej mieli świadomość, że ten wynik daje ich piłkarzom awans. I wtedy stało się coś, na co Polacy nie byli przygotowani. Strzał jednego z azerskich piłkarzy odbił przed siebie Kotorowski, a ze skuteczną dobitką zdążył Ģirts Karlsons (był to jego pierwszy kontakt z piłką, gdyż kilkanaście sekund wcześniej pojawił się na murawie). Tego nikt się nie spodziewał. Nawet trener gości Kachaber Cchadadze sprawiał wrażenie, jakby czekał spokojnie na koniec meczu i remis 0:0, sprawiający, że jego drużyna odpadnie z rozgrywek.
► 792. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 76. mecz klubu z Polski w Lidze Mistrzów
► 99. awans polskiego klubu do następnej rundy europejskich pucharów wywalczony na własnym boisku
► 11. dogrywka polskiego klubu w europejskich pucharach na własnym boisku
► 111. porażka polskiego klubu w europejskich pucharach na własnym boisku
► 58. mecz Lecha w europejskich pucharach
► 10. mecz Lecha w Lidze Mistrzów
► Drugi mecz polskiego klubu w 1/128 finału LM na własnym boisku, drugi bez wygranej i drugi ze straconą dokładnie 1 bramką
► Dziewiąty mecz Lecha w LM (na 10 wszystkich) bez remisu, jedyny remis to 0:0 w Rydze z łotewskim Skonto w 1/16 finału sezonu 1992/1993 (pierwszy sezon LM)
► Drugi mecz Lecha w LM ze straconą dokładnie 1 bramką, oba to porażki 0:1
► Dziewiąty mecz Lecha w 1/128 finału europejskich pucharów (na 10 wszystkich) bez remisu, jedyny remis to 0:0 w Sankt Gallen ze szwajcarskim Grasshopper Zurych w Pucharze UEFA w sezonie 2008/2009
► Piąty mecz Lecha w LM na własnym boisku i piąty bez remisu
► Drugi mecz Lecha w 1/128 finału LM i drugi bez remisu
► Piąty mecz Lecha w 1/128 finału europejskich pucharów na własnym boisku i piąty bez remisu
► 25. awans polskiego klubu do 1/64 finału europejskich pucharów
► 25. mecz polskiego klubu w LM na własnym boisku ze straconą minimum 1 bramką
► 25. mecz Lecha w europejskich pucharach na własnym boisku bez remisu
► Trzeci kolejny mecz polskiego klubu w 1/128 finału LM bez remisu (wyśrubowany rekord)
► 390. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach na własnym boisku
► 20. mecz polskiego klubu w LM na własnym boisku bez wygranej
► 30. mecz polskiego klubu w 1/128 finału europejskich pucharów na własnym boisku bez remisu
► Pierwsza dogrywka i pierwsze rzuty karne polskiego klubu w meczu 1/128 finału LM
► Pierwsza dogrywka i pierwsze rzuty karne polskiego klubu w meczu 1/128 finału europejskich pucharów na własnym boisku
► Pierwsza dogrywka i pierwsze rzuty karne Lecha w meczu Ligi Mistrzów
► Pierwsza dogrywka i pierwsze rzuty karne Lecha w meczu 1/128 finału europejskich pucharów
► Pierwszy awans Lecha do następnej rundy LM wywalczony na własnym boisku
► Pierwszy mecz Lecha w LM na własnym boisku ze straconą dokładnie 1 bramką a zarazem pierwsza porażka w rozmiarze 0:1
► Pierwszy mecz Lecha w 1/128 finału LM na własnym boisku
► 20. mecz Lecha w europejskich pucharach na własnym boisku ze straconą minimum 1 bramką
► Po tym starciu bilans bramkowy polskich klubów w meczach 1/128 finału LM stał się ujemny: 2-3
► 10. gol stracony przez Lecha w meczu 1/128 finału europejskich pucharów
► 11. mecz polskiego klubu w LM na własnym boisku bez zdobytej bramki
► W żadnym z 4 meczów 1/128 finału LM z udziałem polskiego klubu żaden z rywali nie strzelił więcej niż 1 bramki
► 10. mecz Lecha w 1/128 finału europejskich pucharów