„Nie ma się co oszukiwać. Trzy bramki stracone u siebie to za dużo. Jedziemy na rewanż walczyć, ale awans będzie piekielnie trudnym zadaniem” – mówił po meczu kapitan poznaniaków Łukasz Trałka. Ta trzeźwa ocena miała za tydzień się sprawdzić, bo Lech doznał porażki także w Bazylei i w 3. rundzie odpadł z eliminacji Ligi Mistrzów. Sprawdziła się zresztą i kilka miesięcy później, bo oba zespoły los znów ze sobą skojarzył – tym razem w fazie grupowej Ligi Europy – i ponownie dwa razy górą była drużyna ze Szwajcarii. Z tych czterech spotkań najbardziej jednostronny przebieg miało właśnie to pierwsze. Piłkarze Kolejorza dotrzymywali rywalom kroku tylko przez godzinę. Gdy czerwoną kartkę zobaczył Tomasz Kędziora, kompletnie się pogubili i stracili dwa gole. Mogli zresztą przegrać wyżej, ale Jasmin Burić obronił strzał z karnego Shkëlzena Gashiego. Zwyciężył zespół zdecydowanie lepszy. Nie ma się co oszukiwać.
21
K. Ceesay
11
G. Lovrencsics
22
M. Robak
Piłkarze Lecha Poznań (po prawej) i FC Basel witają się z kibicami. Za chwilę zabrzmi pierwszy gwizdek w dwumeczu o awans do 4. rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów w sezonie 2015/2016.
Mecz w Poznaniu rozpoczął się od... hucznej oprawy, podczas której odpalono dziesiątki rac. Piłkarze początkowo musieli więc grać przy nieco zadymionym powietrzu, ale najwyraźniej zupełnie im to nie przeszkadzało. Już od pierwszych minut kibice byli świadkami bardzo żywego spotkania. Lepiej w pierwszych minutach prezentowali się zaprawieni w pucharowych bojach Szwajcarzy. Goście próbowali przejąć kontrolę nad meczem, a Lech starał się grać z kontry, co na własnym stadionie bardzo rzadko mu się zdarza.
Gole na Bułgarskiej zaczęły padać po stałych fragmentach gry. W 34. minucie po rzucie rożnym Michael Lang głową pokonał Jasmina Buricia. Odpowiedź poznaniaków była natychmiastowa. Kilkadziesiąt sekund później po kornerze atomowym uderzeniem zza pola karnego popisał się Szymon Pawłowski. Piłka trafiła w poprzeczkę, odbiła się od murawy i spadła wprost na głowę Denisa Thomalli, który wbił ją do siatki. Powtórki pokazały, że futbolówka przekroczyła linię bramkową już po strzale Pawłowskiego.
„Jesteście lepsi! Kolejorz, jesteście lepsi!” – krzyczeli kibice Lecha w stronę piłkarzy gospodarzy, kiedy ci schodzili do szatni po pierwszej połowie. Przed pierwszym gwizdkiem sędziego było sporo obaw, czy mistrzowie Polski nie zlękną się FC Basel – klubu, który regularnie występuje w fazach grupowych europejskich pucharów, dwa lata temu ograł w Lidze Mistrzów Chelsea, a w poprzednim sezonie wyeliminował Liverpool i odpadł dopiero w 1/8 finału przeciwko FC Porto. Odpowiedź na powyższe wątpliwości jest jedna: lechici nie wystraszyli się. Owszem, można było w pierwszych 45 minutach zobaczyć rzadki obrazek przy Bułgarskiej, czyli poznaniaków niemal przez cały czas cofniętych na własną połowę. To był jednak element przemyślanego planu.
„Wyglądało trochę, jakby Niemiec się spalił. W pierwszej części meczu miał doskonałą okazję, którą powinien wykorzystać z zimną krwią, przyjmując piłkę i od razu ją uderzając. Tymczasem 23-latek zwlekał i zamiast trafić pod poprzeczkę strzelił płasko obok słupka. Jeśli takie sytuacje marnuje się w boju z takim rywalem, nie ma mowy o awansie do Ligi Mistrzów. Thomalla zrehabilitował się co prawda kilkanaście minut później, ale tylko przyłożył w tamtej sytuacji głowę” – tak ocenił jego występ klubowy portal Kolejorza. Sprowadzony z SV Ried snajper w eliminacjach Champions League trafił do siatki już po raz drugi – wcześniej pokonał w wyjazdowym meczu bramkarza FK Sarajevo (2:0). Niestety, na tym jego strzeleckie popisy się skończyły. Po rundzie jesiennej sezonu 2015/2016 bez żalu został oddany do niemieckiego FC Heidenheim, gdzie spędził kolejne lata.
„Ten mecz był przykładem konfrontacji z bardzo mocnym przeciwnikiem. Najlepiej pokazała to zmiana, której Bazylea dokonała po godzinie gry. Okazało się, że gracz wchodzący z ławki w drużynie rywali prezentuje wyższe umiejętności od wszystkich napastników w naszej lidze” – taką laurkę wystawił Austriakowi trener poznaniaków Maciej Skorża. A warto dodać, że grając w tym meczu Janko nie był już młodzieniaszkiem. Miał na karku 32 lata, a za sobą sezon spędzony na… Antypodach. W 2014 roku przyjął bowiem ofertę Sydney FC i przez rok biegał po australijskich boiskach, przy okazji zdobywając tytuł króla strzelców tamtejszej ligi. Warto dodać, że piłkarz jest synem brązowej medalistki igrzysk w Meksyku w rzucie oszczepem Evy Janko, która wówczas występowała pod panieńskim nazwiskiem Egger. To po niej i po ojcu, skoczku wzwyż, odziedziczył imponujący wzrost (196 cm).
Szansa na dobry wynik niestety została zaprzepaszczona po przerwie. W 66. minucie Birkir Bjarnason urwał się Tomaszowi Kędziorze, który w polu karnym sfaulował Islandczyka i nie dosyć, że arbiter podyktował rzut karny, to jeszcze wyrzucił lechitę z boiska. Dobrze jednak, że Jasmin Burić był świetnie dysponowany. Wyczuł intencje Shkëlzena Gashiego i obronił rzut karny. Osłabiony Lech nie potrafił utrzymać remisu. W 77. minucie Burić był już bezradny. Piłka za łatwo minęła Tamása Kádára, trafiła do Marca Janko, którego powinien atakować Barry Douglas. Tyle że Szkot popełnił kiks i rezerwowy FC Basel spokojnie zdobył drugą bramkę dla gości. Wynik ustalił Davide Callà. Po raz drugi nie popisał się Kádár, który wyraźnie nie miał dobrego dnia.
► 931. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 101. mecz klubu z Polski w Lidze Mistrzów
► 10. porażka polskiego klubu w 1/64 finału LM
► Dziewiąty mecz Lecha Poznań w LM ze zdobytą i dziewiąty ze straconą bramką
► Trzeci mecz Lecha Poznań w 1/64 finału LM i trzecia porażka
► Czwarty mecz Lecha Poznań w 1/64 finału europejskich pucharów na własnym boisku ze zdobytą i czwarty ze straconą bramką
► Pierwszy gol dla FC Basel był bramką nr 10 straconą przez Lecha Poznań w 1/64 finału europejskich pucharów
► Drugi mecz Lecha Poznań w 1/64 finału LM na własnym boisku i druga porażka (5 lat wcześniej 0:1 ze Spartą Praga)
► 66. mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów bez wygranej
► 33. mecz polskiego klubu w LM na własnym boisku ze straconą bramką
► 13. kolejny (na 15 wszystkich) mecz Lecha Poznań w LM bez remisu
► 11. mecz Lecha Poznań w 1/64 finału europejskich pucharów
► Pierwszy gol dla FC Basel byłą bramką nr 1320 straconą przez polskie kluby w europejskich pucharach
► Drugi gol dla FC Basel był bramką nr 40 straconą przez polskie kluby w 1/64 finału LM
► Trzeci gol dla FC Basel był bramką nr 70 straconą przez polskie kluby w 1/64 finału europejskich pucharów na własnym boisku
► 60. mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów na własnym boisku
► 15. mecz Lecha Poznań w Lidze Mistrzów
► 60. mecz Lecha Poznań w europejskich pucharach ze zdobytą bramką
► 25. mecz polskiego klubu w 1/64 finału LM bez remisu
► Piąty mecz Lecha Poznań w LM na własnym boisku ze zdobytą i piąty ze straconą bramką
► 11. mecz polskiego klubu w 1/64 finału LM na własnym boisku ze zdobytą bramką
► 87. mecz Lecha Poznań w europejskich pucharach
► Pierwsza porażka polskiego klubu w 1/64 finału LM na własnym boisku w rozmiarze 1:3
► Pierwsza porażka Lecha Poznań w LM w rozmiarze 1:3
► Pierwszy mecz Lecha Poznań w 1/64 finału europejskich pucharów ze straconymi dokładnie 3 bramkami, a zarazem pierwsza porażka w rozmiarze 1:3
► Po tym meczu bilans bramkowy polskich klubów w Lidze Mistrzów stał się ujemny: 147-148
► 10. mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów ze straconymi dokładnie 3 bramkami
► Ósmy mecz Lecha Poznań w Lidze Mistrzów na własnym boisku i ósmy bez remisu
► 23. mecz polskiego klubu w 1/64 finału LM ze zdobytą i 23. ze straconą bramką
► 10. mecz polskiego klubu w 1/64 finału LM na własnym boisku ze straconą bramką
► Pierwszy gol dla FC Basel był bramką nr 110 straconą przez Lecha Poznań w europejskich pucharach
► Po tym meczu bilans bramkowy Lecha Poznań w 1/64 finału europejskich pucharów na własnym boisku stał się ujemny: 7-8