B. Blaut
E. Jarek
J. Kowalski
Kadra PZPN przed meczem z Santosem w Chorzowie. W górnym rzędzie od lewej: Jerzy Woźniak, Ryszard Grzegorczyk, Lucjan Brychczy, Eugeniusz Faber, Eugeniusz Lerch, Henryk Grzybowski, Edmund Zientara. W dolnym rzędzie: Henryk Szczepański, Edward Szymkowiak, Jan Liberda, Roman Lentner.
Dwaj przyjaciele z bytomskiej Polonii: Jan Liberda (z prawej) i Ryszard Grzegorczyk. Obaj przeciwko Santosowi wybiegli w podstawowym składzie. Grzegorczyka w przerwie zmienił Bernard Blaut, Liberda grał do końca i strzelił efektownego gola.
Trzy miesiące po meczu z Santosem wielu piłkarzy, którzy wybiegli wtedy na murawę Stadionu Śląskiego, wzięło udział w turnieju olimpijskim w Rzymie. Wśród nich: Lucjan Brychczy (pierwszy od dołu), a za nim Jerzy Woźniak i Edmund Zientara. Zdjęcie zostało wykonane po wygranym 6:1 spotkaniu z Tunezją.
W gazetach podkreślano, że tej klasy klub nie przyjechał nigdy wcześniej do Polski. 24 maja o godzinie dziewiętnastej pociąg relacji Warszawa – Budapeszt zatrzymał się na dworcu w Katowicach. Wysiadły z niego gwiazdy brazylijskiego futbolu. Witała je polska delegacja z kapitanem związkowym Czesławem Krugiem i trenerem Ryszardem Koncewiczem na czele. Pod dworcem stały tłumy łowców autografów. Brazylijczycy z trudem dotarli do autobusu, który zawiózł ich do hotelu Polonia.
* Cytat pochodzi z książki „Stadion Śląski. Kocioł Czarownic 1956-2018”; praca zbiorowa; Wyd. Stadion Śląski 2018
Mimo że pięć razy musiał sięgnąć po piłkę do siatki, był niekwestionowanym bohaterem biało-czerwonych w starciu z Santosem. Gdyby nie jego niesamowite interwencje, głównie na linii bramkowej, wynik mógł być bowiem dwucyfrowy. „To prawda, że wolałem bronić w samej bramce, niż z niej wybiegać. Zapewne w tamtym czasie mój styl był już nieco przestarzały, ale przecież niełatwo było wyeliminować nauki... samouka” – przyznał po latach. To niezwykłe, ale jeden z najlepszych w historii polskich bramkarzy do 18. roku życia nie doświadczył nawet jednego profesjonalnego treningu. Wszystko zmieniło się po sparingowym meczu jego macierzystego klubu z Dąbrówki Małej z chorzowskim Ruchem. Natychmiast trafił na Cichą, a już dwa lata później zadebiutował w reprezentacji. Grał w niej potem przez prawie czternaście lat.
20-letnia gwiazda Santosu i reprezentacji Brazylii, z którą dwa lata wcześniej sięgnął po mistrzostwo świata. Polscy obrońcy robili, co mogli, aby go powstrzymać, ale zwykle byli o pół kroku za fenomenalnym dryblerem. „Dwukrotnie oszukał mnie w okrutny sposób” – wspominał po latach te pojedynki Edmund Zientara w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. „Najpierw, stojąc do mnie plecami, podbił szybko toczącą się po trawie piłkę nie tylko nad swoją, ale i nad moją głową. Zrobił obrót i... tyle go widziałem. Później przyjął ją jakby pod siebie i piętą zagrał do przodu, do skrzydłowego na jakieś 40 metrów. Nie miałem pojęcia, jak się zachować i później nie podejmowałem bezpośredniej walki”. Król futbolu był z kolei pod wrażeniem postawy polskiego bramkarza. Po meczu podbiegł do Szymkowiaka i z kolegami zniósł go do szatni na rękach.
► Jeden z dwóch meczów, w których Pelé zagrał przeciwko polskiej reprezentacji – drugi sześć lat później (8 czerwca 1966 roku) na słynnej Maracanie w Rio de Janeiro w oficjalnej potyczce z reprezentacją Polski, zakończonej wynikiem 2:1 dla Brazylii, również w obecności 130 000 widzów
► 25 maja reprezentacja grała wcześniej dwa wyjazdowe towarzyskie mecze oficjalne i oba przegrała: w roku 1952 w Bukareszcie z Rumunią 0:1 i w roku 1958 w Kopenhadze z Danią 2:3; dla meczu nieoficjalnego data ta okazała się również nieszczęśliwa
► Mecz był transmitowany przez OTV Katowice na antenę regionalną
► Rozstrzygał mecz znany wówczas ligowy sędzia z Katowic – Józef Kowal
► Największa w historii liczba widzów na trybunach obserwujących towarzyski mecz reprezentacji przeciwko drużynie klubowej – 100 000 (według niektórych źródeł nawet 130 000, a innych „tylko” 60 000)
► Dwie bramki Pelégo – jedyny mecz, w którym strzelał gole polskiej drużynie
► Jedyny mecz Edsona Arantesa do Nascimento (Pelé) rozegrany na terytorium Polski
► Nigdy w historii tak wielka polska widownia nie obserwowała tak wysokiej porażki reprezentacji w meczu nieoficjalnym
► Przed tym meczem Eugeniusz Faber nie miał jeszcze na koncie trafienia w oficjalnym meczu reprezentacji, w przeciwieństwie do drugiego zdobywcy bramki dla biało-czerwonych w tym meczu Jana Liberdy (miał już dwie bramki w meczach oficjalnych)
► Wcześniej tylko dwukrotnie reprezentację na polskim stadionie (w obu przypadkach także na Stadionie Śląskim) obserwowała stutysięczna widownia (mecze z ZSRR i z Hiszpanią)
► To była druga wizyta drużyny z Brazylii na Stadionie Śląskim, 28 lipca 1957 roku reprezentacja Śląska wygrała z reprezentacją miasta Rio de Janeiro 5:1