40 tysięcy ludzi na sparingu kadry? Tak, to możliwe, choć okoliczności meczu biało-czerwonych z drużyną środka tabeli Bundesligi były dosyć niezwykłe. Spotkanie odbyło się między dwoma arcyważnymi występami Polaków w eliminacjach mistrzostw świata 1974. Już po przegranym wyjazdowym spotkaniu z Walią (0:2), a przed starciem z Anglią w Chorzowie (2:0). Kazimierz Górski nie był zadowolony z postawy kilku zawodników w Cardiff i szukał dla nich wartościowych zmienników. Wśród testowanych znalazł się m.in. 19-letni Władysław Żmuda, dla którego był to nieoficjalny debiut w reprezentacji seniorów. Swoją szansę dostał też późniejszy bohater z Wembley Jan Domarski, choć długo sobie nie pograł, bo już w pierwszej połowie zszedł z boiska z powodu kontuzji. Ten sam los spotkał Włodzimierza Lubańskiego – a uraz kolana, którego doznał na stadionie Warty, odnowił mu się dwa miesiące później na Śląskim. Tak czy inaczej Trener Tysiąclecia miał po tym meczu wiele materiału do analizy. I, jak wiemy, wyciągnął właściwe wnioski.
► Uwaga: materiał filmowy z meczu został przez autorów reportażu zmontowany niechronologicznie.
1
A. Fischer
12
M. Bulzacki
13
R. Jakóbczak
16
Z. Kasztelan
14
R. Sarnat
15
W. Wojciechowski
► Uwaga: zarówno Jan Tomaszewski (przed przerwą), jak i Andrzej Fischer (po przerwie) zagrali w koszulce z numerem 1.
Tak w latach 70. ranni opuszczali pole bitwy. W 36. minucie meczu Włodzimierz Lubański doznał kontuzji kolana i na rękach członków polskiego sztabu został zniesiony z boiska. Zastąpił go napastnik krakowskiej Wisły Ryszard Sarnat, ojciec Artura, dwie dekady później bramkarza Białej Gwiazdy.
Zestawiony ad hoc zespół nie zademonstrował rzecz jasna gry, jakiej należałoby oczekiwać od reprezentacyjnego teamu. Jest to w tym wypadku zupełnie zrozumiałe. W tym dość przeciętnym widowisku dostrzegliśmy jednak przebłyski dobrej gry i dużych możliwości nowo powołanych kadrowiczów, chociaż przez cały mecz rzucał się aż nadto widoczny brak zgrania i wzajemnego zrozumienia.
Mecz na nieistniejącym już stadionie na poznańskim osiedlu Wilda obejrzało około 40 tysięcy widzów. Taka frekwencja podczas spotkań sparingowych naprawdę nieczęsto się zdarza.
Z Duisburgiem wypróbowałem aż 16 piłkarzy (siedemnastu – przyp. red.), m.in. po raz pierwszy sięgając po Żmudę. Później twierdzono, że jego debiut w reprezentacji wypadł w Dublinie podczas spotkania z Irlandią. Faktycznie grał w drużynie występującej pod szyldem kadry w Poznaniu. Wypadł kiepsko, podobnie jak jesienią tegoż roku w irlandzkiej stolicy. „Nic nie będzie z tej nieruchawej szafy” – ktoś pozwolił sobie nawet na kąśliwą uwagę. Byłem odmiennego zdania. Władek pasował mi do składu, chociaż jego ówczesna gra nie dostarczała żadnych racjonalnych argumentów na potwierdzenie mojej tezy. Wynikało to raczej z intuicji, niż z racjonalnych przesłanek.
Gratulacje dla strzelca jedynej bramki w meczu z Duisburgiem, Henryka Kasperczaka (trzeci od prawej). Pomocnik mieleckiej Stali popisał się mocnym uderzeniem zza pola karnego.
Pod koniec pierwszej połowy doznali kontuzji Domarski i Lubański, których zastąpili Wojciechowski i Sarnat. O ile w wypadku Domarskiego uraz okazał się niegroźny, to Lubańskiego z rozciętym naskórkiem trzeba było odwieźć do szpitala. Piłkarze zachodnioniemieccy byli zespołem dobrze wyszkolonym technicznie i prowadzili przez pełne 90 minut otwartą grę. Mieli oni po przerwie idealną okazję do wyrównania, ale Linßen nie trafił do pustej bramki.
„Postawione przed piłkarzami zadania zostały wykonane. Zobaczymy teraz, jak kadrowicze spiszą się w kolejnych sprawdzianach, których przed meczem z Anglią będzie jeszcze kilka” – mówił po spotkaniu Kazimierz Górski. Wspomniane próby nie wypadły najgorzej. W maju w Warszawie biało-czerwoni zremisowali z Jugosławią 2:2, a trzy dni później we Wrocławiu pokonali 2:0 Irlandię.
Z siedemnastu polskich „aktorów” najbardziej podobał nam się Kraska z warszawskiej Gwardii, w miarę upływu czasu coraz lepiej poczynał sobie Kasperczak, uzasadniając w sumie swoją kandydaturę do reprezentacyjnej jedenastki. Do chwili odniesienia kontuzji (pęknięcie skóry na kolanie) największe zagrożenie dla rywali stanowił Lubański, z piłkarzy nie mających do tej pory częstych okazji do zaprezentowania umiejętności w narodowej jedenastce najkorzystniej wypadł Wieczorek, spokojem, przeglądem sytuacji i pewnością imponował Żmuda, z jak najlepszej strony przypomniał się selekcjonerom Kasztelan, kilkoma udanymi akcjami popisał się Jakóbczak.
Właśnie w meczu z Duisburgiem zagrał pierwszy raz w drużynie Kazimierza Górskiego. Wcześniej sprawdził się jako filar reprezentacji Polski do lat 18, prowadzonej przez Andrzeja Strejlaua, a także w warszawskiej Gwardii, w której mimo młodego wieku grał na newralgicznej pozycji środkowego obrońcy. Obdarzonemu świetnymi warunkami fizycznymi (187 cm) stoperowi z początku zarzucano, że sprawdza się tylko w walce o górne piłki. Wystarczył rok pracy z Trenerem Tysiąclecia, a dziennikarze zaczęli się rozpływać nad tym, jak jest zwrotny, szybki i świetnie czyta grę. Wszystkie te walory pokazał światu podczas mistrzostw świata w RFN. Został wówczas uznany za jedno z największych odkryć turnieju.
Gdy przyjechał do Poznania na mecz z Kadrą PZPN, miał już 25 lat, ale nie był jeszcze postacią powszechnie znaną. Sławę zyskał dopiero koło trzydziestki, kiedy z reprezentacją RFN najpierw dotarł do finału Euro 1976, potem zagrał na mundialu w Argentynie i wreszcie – jako kapitan drużyny – wzniósł puchar za zwycięstwo w mistrzostwach Europy 1980. Wszystkie te sukcesy świętował jako piłkarz Duisburga, który nie należał wówczas do ścisłej czołówki Bundesligi. Z miasta nad Renem wyprowadził się dopiero na koniec kariery, przyjmując ofertę od Schalke 04 Gelsenkirchen. Potem próbował sił jako trener, ale bez większego powodzenia. Prowadził m.in. drużynę ze swojego ukochanego Duisburga, a także VfL Bochum i Rot Weiss Ahlen.
► Po raz szósty reprezentacja zagrała w Poznaniu na nowym stadionie Warty, ale po raz pierwszy pod szyldem Kadra PZPN przeciwko zagranicznej drużynie klubowej
► Wcześniej, 18 kwietnia, reprezentacja rozegrała 2 oficjalne mecze międzypaństwowe – jeden wygrała i jeden zremisowała
► Groźnie wyglądającej kontuzji doznał w tym meczu Włodzimierz Lubański, ale skończyło się na strachu
► Pierwszy mecz reprezentacji z drużyną MSV Duisburg
► Po raz pierwszy w reprezentacji zagrał Władysław Żmuda
► Przed tym sparingiem w oficjalnym meczu reprezentacji nigdy nie zagrali: Andrzej Fischer, Mirosław Bulzacki, Władysław Żmuda, Henryk Wieczorek, Włodzimierz Gąsior, Roman Jakóbczak, Zenon Kasztelan i Ryszard Sarnat
► Zagrało 17 zawodników z 18 powołanych na ten mecz
► Mecz reprezentacji z drużyną klubową oglądało (wg różnych źródeł) od 40.000 do 50.000 widzów, to czwarta frekwencja na meczu kadry na tym stadionie
► Z powołanych zawodników nie zagrał jedynie Andrzej Drozdowski