To była jedna z piękniejszych historii w dziejach Widzewa. Widzewa, który pod koniec lat 70. i na początku 80. zyskał przydomek: wielki. Dziś fani tego klubu o takich sukcesach mogą jedynie pomarzyć, a czasy świetności wydaje się, że minęły bezpowrotnie. Ale na wspomnienie Pucharu UEFA w sezonie 1980/81, niejednemu kibicowi z pewnością łezka zakręci się w oku. Łódzka drużyna potrafiła wówczas sprawić sensację za sensacją i eliminować wielkie piłkarskie firmy. W 1. rundzie wyrzuciła za burtę Manchester United (1:1 na wyjeździe, 0:0 w Łodzi), a w 1/16 finału naszpikowany reprezentantami Włoch Juventus! Po zwycięstwie 3:1, w rewanżu RTS przegrał wprawdzie 1:3, ale w serii rzutów karnych był bezbłędny. Łodzianie wygrali 4-1, a bohaterem został Józef Młynarczyk, który obronił dwie jedenastki.
* Redakcja Biblioteki PZPN dysponuje obecnie wyłącznie zapisem wideo fragmentów meczu.
14
C. Prandelli
15
V. Verza
Widzew zagrał w Turynie zupełnie inaczej niż w Łodzi. Włosi zmusili swą grą lidera tabeli ekstraklasy do defensywy, a wiadomo, iż broniąc się Widzew jest… sobą. Z góry jednakże można było przewidywać, że na własnym boisku Juventus da z siebie wszystko, że swej szansy będzie szukał wyłącznie w ataku. Pierwsze trzy kwadranse potwierdziły te przewidywania, z tym że Widzew trochę się pogubił. Ale i tak łodzianie mieli klika okazji do zdobycia bramki.
Piłkarze Widzewa na murawie Stadio Comunale w Turynie. Na pierwszym planie Mirosław Tłokiński. Za nim podążają: Andrzej Grębosz, Krzysztof Surlit, Bogusław Plich, Marek Pięta, Włodzimierz Smolarek.
Sukces łodzian to przede wszystkim zasługa świetnie dysponowanego Józefa Młynarczyka. Jego znakomite interwencje pozwoliły Widzewowi przetrzymać napór Juventusu, a to co pokazał „Młynarz” w trakcie obrony rzutów karnych, przeszło chyba najśmielsze oczekiwania licznie zgromadzonych kibiców. Znakomite wyczucie, refleks i… szczęście to przecież cechy najwyższej klasy bramkarza.
Rzadko się zdarza, by arbiter w potyczce tej rangi dawał tak rażący popis nieudolności i niekompetencji. Z reguły nie zauważał fauli w wykonaniu Włochów, chyba nawet nie pomyślał o podyktowaniu karnych przeciwko gospodarzom, kiedy to we wstępnych fragmentach gry powalono na murawę Smolarka i Bońka w obrębie „szesnastki”. Łodzianie mieli też ogromne zastrzeżenia do jednostronnego pokazywania żółtych kartoników (ukarano nimi pięciu zawodników Widzewa) i przede wszystkim nieuznania prawidłowo − ich zdaniem − strzelonego gola w 90. minucie potyczki. Trudno rozstrzygnąć autorytatywnie, kto miał rację, lecz trzeba powiedzieć, iż nim piłka znalazła się w siatce, „boczny” trzymał chorągiewkę w górze, sygnalizując spalonego.
Irlandczyk dołączył do zespołu latem 1980 r. Przeniósł się z Arsenalu, w którym występował od 15. roku życia. Działacze Juventusu zwrócili na niego uwagę po meczach z Kanonierami w Pucharze Zdobywców Pucharów. Kilka miesięcy wcześniej bianconeri zostali wyeliminowani przez londyńczyków w półfinale tych rozgrywek. Początek włoskiej przygody nie był udany, gdyż Stara Dama odpadła z Pucharu UEFA już w 1/16 finału. W starciu z Widzewem na Stadio Comunale Irlandczyk strzelił gola na 3:1, który sprawił, że do wyłonienia zwycięzcy konieczna była dogrywka. W serii rzutów karnych tylko on znalazł sposób na „Młynarza”. Brady grał w Juve przez dwa sezony i zdobył dwa mistrzostwa Italii. W 1982 r. przeniósł się do Sampdorii Genua. W stolicy Ligurii także spędził dwa lata, by następnie trafić do największego rywala Juventusu − Interu Mediolan.
Dziennikarz katowickiego „Sportu”, Grzegorz Stański zdradził, że bramkarz łodzian mówił mu przed meczem, iż „nawiedza” go lekki dreszczyk przed zbliżającym się starciem. „Młynarz” zapewniał jednak, że on minie w trakcie wyjścia na boisko. I tak było, o czym wspominał już po spotkaniu. Młynarczyk rozegrał kapitalne zawody. Bronił jak natchniony przez 120 minut, a potem w rzutach karnych. Nie ustrzegł się też błędów, zwłaszcza przy golu na 3:1, strzelonym przez Brady'ego. „Przyświecały mi jak najlepsze intencje, ale po prostu nie zdążyłem przeciąć lotu piłki” − mówił o trzeciej bramce golkiper Widzewa. Na szczęście ta pomyłka nie przesądziła o odpadnięciu z Pucharu UEFA, bo w karnych Młynarczyk bronił fenomenalnie.
Mimo niekorzystnej pozycji wyjściowej, mocno wierzyłem, że w 3. rundzie Pucharu UEFA znajdzie się Juventus. I przebieg spotkania potwierdził zasadność takich prognoz. Nie mogę zgłaszać pretensji pod adresem zawodników. Dali z siebie wszystko, oddali mnóstwo strzałów, lecz polski bramkarz wzniósł się na wyżyny. Inną historią jest fakt, iż paru zawodników przeżywało mały kryzys psychiczny.
Walka, walka i jeszcze raz walka. Tak można najlapidarniej skomentować spotkanie. Stawka sprawiła, że nie oglądaliśmy może pokazu futbolu na najwyższym poziomie, lecz dramaturgię, dawkę emocji tych 120 i dalszych minut można byłoby obdzielić kilka meczów. Nie przesadzę twierdząc, iż wyeliminowanie Manchesteru United i Juventusu to największy sukces polskiego futbolu klubowego ostatnich lat. Czy wierzyłem w powodzenie przy stanie 0:2? Tak, ani przez moment nie wątpiłem w uzyskanie bramki równoznacznej z prolongatą szans.
Dobry występ bramkarza prowokuje dziennikarzy do bombastycznych tytułów, do pełnych ekspresji określeń − pantera, tygrys i co tam jeszcze jest w słownikach zoologicznych. Nasz słynny bramkarz Hubert Kostka za żadną cenę nie chciał być tygrysem, nawet, gdy mu to wmawiano na siłę. Uważał, że całe powodzenie wybitnego specjalisty broniącego bramki polega na dobrym wykonywaniu rzemiosła. Na pracy, na analizie tego co dzieje się na przedpolu, na grze myślącej, która pozwala wykorzystać tysiące poczynionych wcześniej obserwacji i w ułamku sekundy podjąć właściwą decyzję. (…) Józef Młynarczyk zapytany o rzeczy ważne w bramkarskim fachu na pierwszym miejscu stawia talent. Refleks przede wszystkim, pozwalający w ostatniej chwili wykonać decydujący ruch i zatrzymać piłkę. Zazwyczaj mówi się, że przy rzucie karnym co najmniej 90% szans jest po stronie napastnika. Proste porównanie szybkości lotu mocno kopniętej piłki i możliwości ruchowej najbardziej sprawnego człowieka jest dostatecznie wymowne. Ale gdyby każdy stojący w bramce zbyt mocno przejmował się takimi kalkulacjami, karnych nie strzelano by w ogóle. Od razu zaliczono by bramki.
Widzew do tej pory wyeliminował dwa klasowe zespoły. Wypada jeszcze dodać, że w ostatnim dziesięcioleciu nie udało się to żadnej z naszych drużyn. Czy wobec tego mamy już tak dobry zespół, który może pokazać się na każdym stadionie Europy? Jeszcze nie, ale jeśli to, co w Widzewie jest najlepsze − czyli pasja, nieustępliwość, ogromna ambicja − może zniwelować braki piłkarskiego warsztatu, to kibice mogą być spokojni o dalsze losy swej drużyny.
► 251. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 78. mecz klubu z Polski w Pucharze UEFA
► 22. porażka polskiego klubu w wyjazdowym meczu Pucharu UEFA
► 11. porażka polskiego klubu w meczu 1/16 finału Pucharu UEFA
► 10. porażka polskiego klubu w meczu 1/16 finału europejskich pucharów różnicą 2 bramek
► 10. mecz Widzewa w europejskich pucharach – wszystkie w Pucharze UEFA
► 20. potyczka (dwumecz lub trójmecz) polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów kończona na wyjeździe
► 99. wyjazdowy mecz polskiego klubu w europejskich pucharach bez remisu
► 11. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/16 finału Pucharu UEFA (na 12 wszystkich) bez remisu, jedyny remis to 1:1 po dogrywce Wisły Kraków w Brukseli z RWD Molenbeek w sezonie 1976/77 i porażka 4-5 w rzutach karnych
► 33. wyjazdowy mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA bez wygranej
► 10. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/16 finału Pucharu UEFA bez wygranej
► 44. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów bez wygranej
► Drugi mecz Widzewa w europejskich pucharach ze zdobytą dokładnie 1 bramką i drugi z dokładnie 3 golami straconymi
► Piąty wyjazdowy mecz Widzewa w europejskich pucharach, piąty ze straconą minimum 1 bramką i piąty bez wygranej, choć z awansem
► Czwarty mecz Widzewa w 1/16 finału Pucharu UEFA, czwarty bez remisu i czwartry ze straconą minimum 1 bramką
► 200. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach bez remisu
► 370. gol strzelony przez polskie kluby w meczach europejskich pucharów
► Trzeci gol dla Juventusu był bramką nr 380 straconą przez polskie kluby w meczach europejskich pucharów
► Drugi gol dla Juventusu był bramką nr 250 straconą przez polskie kluby w wyjazdowych meczach europejskich pucharów
► 100. mecz polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów bez remisu
► Po raz trzeci wyrównany rekord 5 kolejnych porażek polskiego klubu w wyjazdowych meczach 1/16 finału europejskich pucharów
► 25. porażka polskiego klubu w meczu europejskich pucharów różnicą 2 bramek
► 60. mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA ze straconą minimum 1 bramką
► Drugi gol dla Juventusu był bramką nr 80 straconą przez polskie kluby w wyjazdowych meczach Pucharu UEFA
► Pierwsza porażka Widzewa w europejskich pucharach w rozmiarze 1:3
► Pierwsza dogrywka i rzuty karne Widzewa w europejskich pucharach
► Pierwsza wyjazdowa porażka Widzewa w europejskich pucharach różnicą 2 bramek
► 22. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach ze straconymi 3 bramkami
► 22. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów ze zdobytą dokładnie 1 bramką
► 55. mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA ze zdobytą minimum 1 bramką
► 88. mecz polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów ze zdobytą minimum 1 bramką
► 11. mecz polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów ze straconymi dokładnie 3 bramkami
► 11. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/16 finału Pucharu UEFA (na 12 wszystkich) ze straconą minimum 1 bramką, jedyny bez straconej to 2:0 Śląska Wrocław w Reykjavíku z islandzkim ÍBV Vestmannaeyja w sezonie 1978/79
► 10. mecz polskiego klubu w 1/16 finału Pucharu UEFA ze zdobytą dokładnie 1 bramką
► Trzeci gol dla Juventusu był bramką nr 10 straconą przez Widzew w wyjazdowych meczach europejskich pucharów
► Trzeci gol dla Juventusu był bramką nr 10 straconą przez Widzew w meczach 1/16 finału Pucharu UEFA
► Pierwszy gol dla Juventusu był bramką nr 20 straconą przez polskie kluby w wyjazdowych meczach 1/16 finału Pucharu UEFA