Przed rozpoczęciem ampfutbolowych mistrzostw świata w Turcji nikt w polskim zespole nie przypuszczał, że biało-czerwoni zakończą turniej na 13. miejscu. Po wywalczeniu rok wcześniej brązowego medalu na mistrzostwach Europy w Krakowie wszyscy liczyli, że na mundialu uda się powalczyć o czołowe lokaty. Wszystko pogrzebała porażka z Brazylią (1:2) w 1/8 finału. To wtedy stało się jasne, że polska drużyna będzie się biła już tylko o miejsca 9-16. Przybitym tym faktem Polakom ciężko było się pozbierać. Być może to spowodowało klęskę z Anglią (0:3), która oznaczała walkę o jeszcze niższe lokaty (13-16). Na szczęście biało-czerwoni poprawili sobie nastroje w kolejnych dwóch spotkaniach – ze Stanami Zjednoczonymi (3:1) i z Iranem. Mecz z drużyną z Bliskiego Wschodu kończył zmagania Polaków w MŚ 2022. Kończył też pewną epokę w rodzimym ampfutbolu, która trwała 11 lat. W starciu z Iranem po raz ostatni naszą reprezentację poprowadził Marek Dragosz. 2 tygodnie później został zwolniony z funkcji selekcjonera.
► UWAGA! Mecz Kolumbia – Iran rozstrzygnęły rzuty karne (6-5 na korzyść Kolumbii).
13
M. Firouzgah
4
R. Karami
6
H. Matroudi
3
R. Yarimoseloo
8
A. Nazari
► UWAGA! W ampfutbolu zmiany przeprowadzane są w stylu hokejowym (tzw. zmiany lotne).
Nasza reprezentacja po raz czwarty uczestniczyła w ampfutbolowym mundialu. Poprzednio zajmowała kolejno jedenaste (2012), czwarte (2014) i siódme (2018) miejsce. Teraz uplasowała się na trzynastej pozycji, czyli najgorszej w swoich startach w MŚ, choć należy pamiętać, że przed dziesięciu laty w Rosji grało tylko 12 drużyn, a przed czterema i ośmiu w Meksyku - odpowiednio 20 i 22.
Reprezentacja Polski w ampfutbolu przed meczem z Iranem na mistrzostwach świata. Stoją od lewej: Przemysław Świercz (kapitan), Jakub Popławski, Jakub Kożuch, Kamil Rosiek, Tomasz Miś, Krystian Kapłon, Bartosz Łastowski.
Biało-czerwoni przed rokiem zdobyli brązowe medale mistrzostw Europy, zaś Iran wiosną 2022 okazał się najlepszą drużyną Azji Zachodniej w turnieju kwalifikacyjnym do mundialu. Nic dziwnego, że obie drużyny nie spodziewały się, że będą kończyły mistrzostwa świata meczem tylko o 13. pozycję. Tak jednak się stało, a w zdecydowanie lepszych humorach do kraju wrócą Polacy.
Mam nadzieję, że tymi dwoma ostatnimi występami, w jakikolwiek sposób, daliśmy troszkę radości naszym kibicom. Daliśmy ją na pewno samym sobie. Pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę. Wiemy, że wynik... nie jest tym wynikiem, który satysfakcjonowałby wszystkich – zawodników, trenerów, ludzi, którzy ciężko pracowali, abyśmy mogli tutaj być w Turcji, grać w tych mistrzostwach. Ale cóż, sport jest sportem, bywa brutalny. Pewnie właśnie dlatego go tak bardzo kochamy. To jest taki czas trochę bolesnej, ale jednak mimo wszystko lekcji. Przypuszczam, że na to, żeby analizować wszystko, przyjdzie czas. Na razie chyba głowy muszą ochłonąć. Potem ze spokojną głową pewnie znowu za tym naszym ampfutbolem zatęsknimy bardzo mocno. Przystanek pod tytułem Turcja niech pozostanie tylko przystankiem. Smutnym, bo smutnym, ale jednak mimo wszystko myślę wartościowym, bo wnioski stąd na pewno wyciągniemy. Tak czy inaczej Polska – Iran 2:0. Myślę, że po całkiem satysfakcjonującej dla oka grze, po pięknych bramkach. I z takim poczuciem stad wyjeżdżamy.
W polskim amp futbolu to człowiek-legenda. Można śmiało powiedzieć, że był „Bobem Budowniczym” reprezentacji Polski w tej odmianie piłki nożnej. Tworzył ją od podstaw. Praca Dragosza przyniosła spodziewane efekty. Pod jego wodzą biało-czerwoni sięgnęli po 2 brązowe medale mistrzostw Europy, grali na 4 mistrzostwach świata. To wszystko zwiększyło zainteresowanie ampfutbolem w naszym kraju. Dragosz pracował z drużyną narodową przez 11 lat. 24 października 2022 r. zarząd Amp Futbol Polska podjął decyzję o rozstaniu ze szkoleniowcem. W miejsce Dragosza nowym trenerem został były reprezentant Ukrainy w futsalu, Dmytro Kameko.
Dostał szansę w ostatnim spotkaniu mistrzostw świata i nie zawiódł. W starciu z Iranem zaliczył kilka udanych interwencji, gola nie wpuścił. Trener Marek Dragosz mówił o nim kiedyś, że jest zawodnikiem mającym swoje ambicje, który nawet jak nie gra, nie obraża się na nikogo. Poza tym – zdaniem szkoleniowca – był największym śpiochem w drużynie. Jakub Popławski to zawodnik wielofunkcyjny. A to dlatego, że uprawiał… obie odmiany piłki nożnej – klasyczną 11-osobową oraz ampfutbol, a w każdej z nich występował na różnych pozycjach – odpowiednio: napastnika w Świcie Barcząca czy Mazovii Mińsk Mazowiecki oraz bramkarza w Legii Warszawa. Z drugim z wymienionych klubów triumfował w rozgrywkach ampfutbolowej ekstraklasy, grał w Lidze Mistrzów. W Polsce był rekordzistą pod względem wywalczonych tytułów bramkarza sezonu. W listopadzie 2022 roku Popławski został mianowany trenerem drużyny Legia Amp Futbol w miejsce Mateusza Szczepaniaka. „Bycie trenerem Legii to wielkie wyróżnienie i zaszczyt” – powiedział po podpisaniu kontraktu z ulubionym klubem (obok West Ham United).