„Od kiedy Puchar Mistrzów stał się Superligą, nie tylko na zwycięzców, ale też na ósemkę czekają miliony dolarów. Dokładniej biorąc – miliony franków szwajcarskich, ale przelicznik 1,6 SF = 1 USD nie jest zły. Wprost przeciwnie! Dla Lecha przejście IFK w dwumeczu oznacza premię w wysokości 2 milionów SF i gwarancję rozegrania co najmniej sześciu dalszych meczów, w których każdy punkt ma wymierną wartość – 460 tysięcy »szwajcarów«. Takich pieniędzy nie zarobiła nawet wspaniała drużyna Górskiego w RFN” – ekscytował się na łamach „Piłki Nożnej” redaktor Janusz Atlas. Niestety, cała ta buchalteria poszła w łeb, bo pierwsza w historii walka polskiego klubu o awans do Champions League (wówczas grało w niej tylko 8 drużyn!) skończyła się niepowodzeniem. Aby znaleźć się w elitarnym gronie, Lech musiał pokonać ledwie dwóch przeciwników. Z łotewskim Skonto sobie poradził, ale z mistrzem Szwecji nie miał już większych szans. W Göteborgu długo jednak pachniało niespodzianką...
14
K. Eskelinen
Mieszanka rutyny z młodością. Dziewiętnastolatek Jacek Bąk (3) i doświadczony bramkarz Kazimierz Sidorczuk przez 86. minut stanowili w Göteborgu mur nie do przebicia. Niestety, w końcówce spotkania golkiper Lecha popełnił dwa fatalne błędy, po których gospodarze zdobyli zwycięską bramkę.
Szwedzi byli raczej optymistami przed spotkaniem z Lechem. Nie zaskoczył ich skład poznaniaków, za to obecność kucharza w ekipie – jak najbardziej. Gdzież to dawniej było do pomyślenia, aby drużyna z Polski wybierała się na Zachód z własnym jedzeniem, przy czym oczywiście nie chodzi o kanapki z serem i konserwy z mielonką.
Mistrzowie Szwecji do upadłego walczyli o choć jedną bramkę. W tej sytuacji równowagę stracił Thomas Hvenfelt, znany wówczas jako Andersson. W połowie lat 90. przyjął nazwisko żony, szwedzkiej szczypiornistki o imieniu Liselotte.
Nauczeni doświadczeniami z poprzednich meczów w Pucharze Europy z Olympique Marsylia lechici pojechali do Göteborga z własnym kucharzem i własnym jedzeniem. Narazili się przez to na złośliwe uwagi Szwedów. „Jesteście w Szwecji, najczystszym kraju Europy. Tu się nie można zatruć” – mówili, ale dwa tygodnie później przywieźli do Poznania w czarterowym boeingu 737 norweskich linii Brathhern cały kontener zapasów, nieporównywalnie większy od tego, z jakim zjawili się poznaniacy.
Jarosław Araszkiewicz w efektownym rajdzie na bramkę gospodarzy. Niestety, w tym meczu napastnikowi Lecha nie udało się strzelić gola.
Przez Bałtyk przeprawiło się 150 nieźle zwariowanych kibiców poznańskiej drużyny, a całkiem nieprzytomny fan Lecha – Jan Holka (zamieszkały w Gorzowie!) walił w bębny i intonował refren specjalnie na ten dzień ułożonej pieśni bojowej: „Lech – gola, Lechu – gola, niech ten stadion niesie śpiew, Lechu – gola, Lechu – gola, chcemy wygrać dziś ten mecz!”. Pieśń okazała się całkiem na miejscu, bowiem Szwedzi na boisku i na trybunach zachowywali się co najmniej dziwnie, czyli – sprawiali wrażenie, jakby nie chcieli wygrać u siebie!
Tak cieszyli się kibice Göteborga z jedynej bramki w meczu z mistrzami Polski. Czekali na nią aż do 87. minuty.
Zespół polski bardzo długo nie stwarzał żadnego zagrożenia dla bramkarza Ravellego. Głównie dlatego, że poznańska druga linia była zajęta zadaniami defensywnymi. Kryger pilnował Rehna, Skrzypczak – Milda, Moskal – Erikssona i nie bardzo miał kto rozegrać piłkę w ataku. Wreszcie w 31. minucie Araszkiewicz egzekwował jedyny w pierwszej części gry róg, wybitą przez obrońców gospodarzy piłkę mocno uderzył z powietrza Kryger i Ravelli miał kłopoty z obroną tego strzału.
„Na papierze wypadało się obawiać dwóch piłkarzy: 27-letniego internacjonała Johnny’ego Ekströma i weterana wielu stadionów i wielu bojów (także polsko-szwedzkich) 33-letniego Thomasa Ravellego. Groźny miał być jeszcze pomocnik Stefan Rehn. I tylko ten ostatni z rywali zagrał na przyzwoitym, rzec by można – europejskim – poziomie. Ekström szpanował pseudobrazylijskim dryblingiem, ale tylko na początku meczu, kiedy naprawdę bardzo obiecujący obrońca Lecha Jacek Bąk miał kłopoty z przezwyciężeniem tremy. Ale po przerwie, już głównie za sprawą Bąka – Ekström nie istniał jako piłkarz” – oceniła redakcja „Piłki Nożnej”. Trudno się z tym nie zgodzić. Uczestnik mundialu 1990 i Euro 1992, były snajper m.in. Bayernu Monachium i Empoli miał tego wieczoru mocno rozregulowany celownik. Gdyby zagrał skuteczniej, Kolejorz wyjechałby ze Szwecji z dużym bagażem goli.
„Gospodarze mieli cały czas tzw. optyczną przewagę, grając głównie na połowie Lecha. Mimo to zdawało się, że Polacy dowiozą remis do końca. Przydarzył się jednak wówczas Sidorczukowi kuriozalny przypadek dwu rażących błędów, popełnionych w ciągu kilkunastu sekund. Najpierw – wybiegając pod boczną linię pola karnego – wybił nogą piłkę na 30. zaledwie metr i to wprost do Bengtssona. Zdążył wprawdzie wrócić między słupki, by zagrodzić drogę leciutkiemu strzałowi Szweda, ale zrobił to tak niezręcznie, że futbolówka odbiła mu się od ramienia i wpadła do siatki” – relacjonowała redakcja „Tempa”. Golkiper Kolejorza słusznie był obwiniany za porażkę, bo zawodnikowi, który miał na koncie już dwa tytuły mistrza Polski, dwa triumfy w meczu o Superpuchar i debiut w reprezentacji nie powinien się zdarzyć tak juniorski błąd. Stracony gol ewidentnie obciążał jego konto i czynił go czarnym bohaterem spotkania. A szkoda, bo wcześniej popisał się kilkoma udanymi interwencjami.
Bramka, jaką straciliśmy pod koniec spotkania, nie miała prawa paść. Klasowa drużyna z ambicjami odgrywania w Europie znaczącej roli nie może popełniać takich błędów. Mimo to myślę, że nie wszystko jeszcze stracone. Strzelimy w rewanżu tyle bramek, by przejść do następnej rundy.
► 396. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► Drugi wyjazdowy mecz Lecha Poznań w LM i drugi bez zdobytej bramki
► 10. gol stracony przez Lecha Poznań w wyjazdowych meczach 1/8 finału europejskich pucharów
► W dwóch meczach LM (na 3 wszystkie) Lech Poznań nie strzelał i w dwóch nie tracił żadnej bramki
► 80. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach na wyjeździe bez zdobytej bramki
► 20. wyjazdowa porażka polskiego klubu w europejskich pucharach w rozmiarze 0:1
► 23. mecz Lecha Poznań w europejskich pucharach
► 10. porażka Lecha Poznań w europejskich pucharach
► Trzeci mecz polskiego klubu w Lidze Mistrzów (wszystkie z udziałem Lecha Poznań)
► 80. mecz polskiego klubu w 1/8 finału europejskich pucharów
► 40. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/8 finału europejskich pucharów
► Pierwszy mecz Lecha Poznań w 1/8 finału Ligi Mistrzów
► Pierwsza wyjazdowa porażka Lecha Poznań w europejskich pucharach w rozmiarze 0:1
► Czwarty wyjazdowy mecz Lecha Poznań w 1/8 finału europejskich pucharów i czwarty bez wygranej
► 10. wyjazdowy mecz Lecha Poznań w europejskich pucharach ze straconą bramką
► We wszystkich 7 meczach 1/8 finału europejskich pucharów Lech Poznań tracił minimum 1 bramkę
► W żadnym z czterech wyjazdowych meczów 1/8 finału europejskich pucharów Lech Poznań nie strzelił więcej niż 1 bramki